W piątek Orlen Oil Motor Lublin podejmował na własnym torze Zooleszcz GKM Grudziądz. Spotkanie zostało zakończone po 10 biegach ze względu na nagłą ulewę. Gospodarze zgodnie z przewidywaniami okazali się lepsi, wygrywając w stosunku 40 do 20. Nie był to jednak koniec emocji nad Bystrzycą. Zaraz po meczu wielu kibiców zamiast do domu, udało się bowiem w drogę pod lubelski ratusz.
Spacer pod ratusz
Stowarzyszenie Speedway Euphoria, odpowiedzialne na Best Auto Arenie za prowadzenie zorganizowanego dopingu, jakiś czas temu ogłosiło, że zorganizuje protest w związku z brakiem postępów w planowaniu i budowie nowego stadionu żużlowego. Wszystko miało się odbyć w formie przemarszu kibiców ze stadionu przy Alejach Zygmuntowskich, przez ulice Zamojską, Wyszyńskiego oraz Królewską aż do miejskiego ratusza.
W promocje wydarzenia zaangażowało się wiele postaci związanych z lubelskim żużlem. I nie byli to tylko żużlowcy lub byli żużlowcy. Za pośrednictwem social mediów Speedway Euphorii oraz bezpośrednio ze stadionu swoje zaproszenie na przemarsz wysłali Dominik Kubera, Daniel Jeleniewski, Dawid Stachyra, Jerzy Głogowski, Wojciech Piotrowicz (rugbysta), członkowie zespołu FEYM (autorzy najnowszej wersji hymnu klubowego), Marcin Wójcik (artysta kabaretowy) oraz Piotr Cugowski (muzyk). Na sam koniec swoje zaproszenie wysłała także legenda światowego speedwaya – Hans Nielsen (zawodnik Motoru Lublin w latach 1990-1993).
Wśród kibiców zdania na temat sensowności manifestacji były jednak podzielone. Malkontenci zwracali uwagę, że w godzinach przemarszu w ratuszu i tak nikogo liczącego się nie będzie. Na ten zarzut szybko odpowiedziała jednak Speedway Euphoria, wskazując na symboliczny charakter marszu oraz zapraszając prezydenta miasta do wzięcia w nim udziału.
Ostatecznie należy podsumować protest jako udany. Mimo wciąż padającego po meczu deszczu, w stronę starego miasta ruszyła bardzo duża grupa kibiców obecnych na trybunach. Po kilku minutach matka natura kompletnie zlitowała się nad demonstrantami, odsłaniając słońce. Trudno określić, ile osób dokładnie wzięło udział w pochodzie. W pewnym momencie rozciągał się on jednak od ratusza aż do ulicy Zamojskiej nad Bystrzycą. Kibice wykrzyczeli swoje żądania, ale niestety prezydent miasta się nie pojawił. Przed drzwiami ratusza pojawiła się także znana z żużla tablica z „warningiem”.
Obecne warunki
Co łączy Stadio Diego Armando Maradona w Neapolu z Best Auto Areną przy Alejach Zygmuntowskich w Lublinie? Oba obiekty mają swoje lata i raz na jakiś czas wymagają modernizacji. Co je dzieli? Włoski stadion mieści ponad 50 tysięcy widzów, a lubelska arena niecałe 10 tysięcy. Od ostatniego meczu Motoru w 1 lidze w 2018 roku, wszystkie domowe pojedynki Koziołków ogląda komplet publiczności. Komplet nie oznacza jednak, że zawody mogą obejrzeć wszyscy zainteresowani. Szacuje się, że za każdym razem jest ich kilka tysięcy więcej niż dostępnych krzesełek.
– Kupienie biletu w Internecie jest sprawą irracjonalną. To jest rzecz niemożliwa. Jest wiele osób, które mówią mi, że chciałyby pójść na żużel, ale jak kupić bilet? A od sześciu lat biletów na żużel właściwie nie da się kupić – mówił po zeszłotygodniowym starciu z Betard Spartą Wrocław menadżer Koziołków Jacek Ziółkowski.
Jedynym sposobem na zdobycie wejściówki na zawody są zakupy internetowe. W dodatku, jak ktoś chce się znaleźć w gronie szczęśliwców udających się na mecz, musi być obdarzony nie lada refleksem. Bilety rozchodzą się w końcu w czasie około 2-3 minut. Stanowi to szczególne wyzwanie dla osób starszych, które często przez lukę technologiczną, nie mają możliwości ani umiejętności, by kupić wejściówki. Tradycyjne kasy na Z5 już od dawna stoją odłogiem.
Oprócz rozmiarów obiekt w Lublinie ma także inne techniczne mankamenty. Problem podchodzących wysoko wód gruntowych, ciasne przejścia w obrębie sektorów, mały sektor gości oraz strome schody to tylko niektóre z nich.
– No, to ja już nie będę mówił o tym, co się dzieje tutaj. Wejście i zejście ze schodów, zwłaszcza po meczu, jak tłum ludzi wychodzi… że nigdy nie doszło do żadnego wypadku, to Bogu dziękować tylko. Ale no, na pewno lubelscy kibice zasługują na nowy stadion. Na nowy i większy stadion – zakończył Ziółkowski.
Prezydent i minister na trybunach
Wielu kibiców czarnego sportu pogardliwie określa Motor „Sasinami” tudzież „Klubem Jacka Sasina”. Dzieje się tak, ponieważ polityk kojarzony z poprzednią władzą był obecny, m.in. przy ogłoszeniu nowego kontraktu sponsorskiego między Motorem a spółką „Bogdanka”, w której udziały ma skarb państwa. Na tym oraz na udostępnieniu postu klubowego fanpage’a po zdobyciu pierwszego mistrzostwa Polski zaangażowanie byłego ministra finansów w życie klubu się jednak kończy. Nie odwiedził on też nigdy lubelskich trybun. A którzy politycy to robią?
Stałym bywalcem lubelskiego stadionu jest na pewno prezydent Lublina Krzysztof Żuk. Należący do Platformy Obywatelskiej polityk często pokazuje to za pośrednictwem swoich social mediów. Podobnie robił do niedawna minister rozwoju i technologii w rządzie Donalda Tuska Krzysztof Hetman (obecnie kandydat w wyborach do Parlamentu Europejskiego). Ponadto w programach meczowych raz na jakiś czas swoje poparcie manifestuje także Marszałek Województwa Lubelskiego Jarosław Stawiarski. Można zatem stwierdzić, że w jakiś sposób angażują się wszystkie liczące się frakcje polityczne.
Wsparcie lokalnych polityków ma również bardziej namacalną formę. Gdyby nie wsparcie z miasta Motor Lublin nie mógłby dostosować swojego obecnego obiektu do wymogów PGE Ekstraligi. Po zdobyciu pierwszego tytułu mistrzowskiego prezydent Żuk podkreślał, iż to właśnie miasto było największym sponsorem. Nie da się jednak ukryć, że major miasta od bardzo dawna obiecuje budowę nowej areny. Wszystko zdaje się jednak stać w miejscu.
Na czym stoimy?
Przez ostatnich kilka lat, raz na jakiś czas pojawiała się nowa koncepcja budowy areny, na której rywalizować mógłby żużlowy Motor. Pierwsze wizualizacje kibice mogli zobaczyć w swoich programach już podczas kampanii drugoligowej w 2017 roku. Prawdziwa potrzeba pojawiła się w sezonie 2018, kiedy kibice mieli do czynienia z pierwszymi wyprzedanymi meczami, a następnie wraz z awansem do elity. Przełomowym miało okazać się wskazanie lokalizacji w rejonie ulic Ciepłej i Krochmalnej. W czasie pandemii temat jednak ucichł.
Najnowsza wersja sagi stadionowej mówi o arenie wielofunkcyjnej. Mieliby z niej korzystać nie tylko żużlowcy, ale także, m.in. siatkarze, czy koszykarze. Pomysł na pewno niespotykany, jednakże wciąż pozbawiony konkretów. Po zdobyciu pierwszego tytułu mistrzowskiego prezydent Krzysztof Żuk zapowiedział, że wszelka dokumentacja powinna zostać zebrana do końca 2023 roku, a budowa miałaby ruszyć w 2024 roku oraz trwać około 18 miesięcy. Obecnie mamy czerwiec i na nic takiego się jednak nie zanosi.
Warto dodać, że modernizacja obecnego obiektu jest o tyle utrudniona, że nie można podnieść trybun, by pomieściły więcej ludzi. Zgody na to nie mógł bowiem wyrazić konserwator zabytków ze względu na zbyt dużą ingerencję w lokalny krajobraz.
Kibice nie tylko obawiają się o przyszłość swojego klubu w elicie przy braku odpowiedniej infrastruktury, ale czują się też zwyczajnie oszukani. Temat nowej areny żużlowej przewijał się już bowiem w kilku kampaniach wyborczych, ale ile razy można obiecywać to samo? Być może gdyby ktoś na początku powiedział, że żadnego stadionu nie będzie, w piątek nie protestowałoby aż tyle ludzi.
Źródła: zdjęcia własne, informacja własna, social media Speedway Euphorii oraz Krzysztofa Hetmana
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!