W sezonie 2021 Motowizja ponownie zajęła się przygotowywaniem transmisji z meczów 2. Ligi Żużlowej. Prezes stacji przyznaje, że było to spore wyzwanie, zwłaszcza z uwagi na bardzo duże odległości dzielące poszczególne ośrodki.
Podobnie jak sezon wcześniej, w tym roku piętno na 2. Lidze Żużlowej odcisnął koronawirus. Mimo sporego zamieszania na początku sezonu, rozgrywki ruszyły, a kibice mogli śledzić transmisje z wielu meczów na antenie Motowizji. Jej prezes jest zadowolony z tego, jak udało się zająć realizacją. – Uważam, że jako kanał zrobiliśmy duży krok w przód. Na pewno było też bardzo trudno. Wprawdzie koronawirus nie okazał dla nas tak dotkliwy, jak rok wcześniej, ale i tak wystartowaliśmy później. Następnie nie mieliśmy szczęścia do pogody i mecze były przekładane – mówi w rozmowie z portalem polskizuzel.pl Krzysztof Mikulski, który widzi sporo pozytywów w zakończonym sezonie ligowym. – Rozgrywki udało się sprawnie przeprowadzić, a my nauczyliśmy się być jeszcze bardziej elastyczni w kwestii ramówki. Szczęście polega na tym, że nasz widz jest skupiony na sportach motorowych i doskonale rozumie ich specyfikę. Czasowe obsunięcia czy inne zdarzenia losowe są w to wszystko wliczone – podkreśla Mikulski.
Prezes Motowizji zwraca uwagę na wzrost popularności dyscypliny, a zarazem transmisji z meczów na najniższym szczeblu ligowym. Liczby robią spore wrażenie. – Zainteresowanie zdecydowanie się zwiększyło. Przeprowadziliśmy już wstępne analizy. Te bardziej precyzyjne dopiero przed nami, ale już teraz możemy mówić o wzroście na poziomie minimum 60 proc. Dzięki temu w drugiej lidze możemy mówić w tym roku o około dwóch milionach kontaktów.
Ogólnie rzecz biorąc sezon 2022 był dla kanału szalenie wymagającym wyzwaniem, z którym cała ekipa próbowała poradzić sobie jak najlepiej. Motowizja nie jest w stanie uniknąć porównań do większych stacji, zajmujących się przygotowywaniem transmisji żużlowych. – Nie jesteśmy ogromną telewizją, a musimy próbować dotrzymać kroku stacji Canal+, która pokazuje żużel naprawdę świetnie. Kibic żużla jest przyzwyczajony do jakości i jej oczekuje. Z tego powodu musimy dysponować odpowiednią załogą, czyli operatorami, dziennikarzami i komentatorami – tłumaczy Krzysztof Mikulski. W tym roku na polskich torach ścigały się aż trzy zagraniczne kluby – dwa z Niemiec i jeden z Łotwy. – W tych samych dniach co druga liga odbywa się często eWinner 1. Liga, PGE Ekstraliga, a poza tym wiele innych imprez. Jeśli na to wszystko nałożymy duże odległości pomiędzy Łotwą a Bawarią, to mówimy o bardzo złożonym przedsięwzięciu – mówi prezes Motowizji.
źródło: polskizuzel.pl
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!