Po dwóch latach do żużla próbuje wrócić Dominik Tyman. Wychowanek rybnickiego ROW-u podpisał nawet kontrakt z Motorem Lublin, ale szybko został wykreślony z listy potwierdzonych zawodników.
O tym nazwisku w środowisku co jakiś czas jest dość głośno. W 2020 roku został skreślony z kadry macierzystego zespołu. Powodem było nieprzestrzeganie regulaminu sanitarnego i braku udziału w treningach. Później przez pewien czas w mediach trwała jego przepychanka z klubem, aż w końcu całkowicie zrezygnował z czarnego sportu. Ujrzeć go jednak mogliśmy przy okazji gal freakfightowych organizowanych przez Marcina Najmana. Stoczył dwie walki, po których jego rekord wynosi 1-1. Jego rywalami byli także byli żużlowcy: Edward Mazur i Krystian Stefanów.
W ubiegłym sezonie młody zawodnik udał się do biura klubu z prośbą o rozwiązanie kontraktu. Obie strony na to przystały, gdyż jak mówił freakfighter potrzebuje tego do stoczenia kolejnych zawodowych walk. Prezes klubu zabezpieczył się jednak gdyby ten próbował wrócić do czarnego sportu. Tak też się stało a podczas listopadowego okna transferowego Dominik Tyman pochwalił się powrotem do żużla i to w barwach… Mistrzów Polski. Wówczas Krzysztof Mrozek zaczął działać w ciszy i posłał wszelkie dokumenty do PZM czy mają one moc sprawczą. Okazało się, że tak i wraz z pierwszym komunikatem z przynależnościami klubowymi zacząć działać.
Prezes Motoru Lublin wynajął prawników
W kolejnym natomiast był już wykreślony z listy zawodników Motoru Lublin. Prezes zgodnie z regulaminem zażądał 360 tysięcy złotych od nowego pracodawcy juniora (120 tysięcy za każdy rok). Na takie pieniądze zespół „Koziołków” nie przystał i rozpoczęła się batalia prawna. – Zadziałaliśmy zgodnie z regulaminem. W październiku lub listopadzie Dominik Tyman przyszedł do nas z prośbą, aby rozwiązać kontrakt. Według jego słów federacja wymagała, aby nie był powiązany z żadnym klubem zawodowym. Od razu dostał zgodę. W naszej umowie było dopisane jednak, że to porozumienie nie zwalnia nas z możliwości domagania się ekwiwalentu za wyszkolenie, gdyby chciał wrócić do żużla. Jak z mediów dowiedzieliśmy się, że związał z Lublinem, to wysłałem wszystkie dokumenty do PZM i GKSŻ z prośbą o interpretację i pytaniem, czy klubowi należą się pieniądze. Dostałem odpowiedź, że tak i w związku z powyższym poczekałem, aż ukazała się lista z przynależnościami klubowymi. Wystawiłem fakturę na 360 tysięcy złotych. Chwilę później prawnicy pana Kępy napisali mi, że wyłudzam, że bezpodstawnie, i że zastraszam – opowiedział Krzysztof Mrozek o kulisach sprawy z 20-latkiem.
Dopytaliśmy także prezesa rybnickiego klubu o kwotę i czy jest ona adekwatna do poziomu sportowego zawodnika. Przypomnijmy, że Kacper Kłosok czy Błażej Wypior otrzymali zielone światło na zmianę klubu i ROW nie żądał żadnych pieniędzy z tego tytułu. Odpowiedział dość krótko. – Ta kwota wynika z zapisów regulaminowych. Nasze zachowanie jest adekwatne do drugiej strony – zakończył prezes.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!