Dwa i pół tygodnia - tyle wytrzymał nowy nowy podmiot klubu żużlowego w Pile. Jest to niemały problem dla całego środowiska, gdyż nad miastem ponownie pojawiły się ciemne chmury.
Sinusoidalna Piła
Ostatnie tygodnie dla kibiców z Piły nie są najlepszym czasem. Trzy dni przed zakończeniem okna transferowego bowiem ogłoszono, że podmiot, który walczył w tegorocznych rozgrywkach nie weźmie udziału w procesie licencyjnym na przyszły rok. Zaledwie chwilę później powstał „Pilski Klub Sportowy Polonia Piła”, na czele z Renatą Parchimowicz oraz Ryszardem Dołomisiewiczem. Już wtedy nasz portal informował o dość dziwnym wyglądzie nowej spółki, w której było widać sporo nieścisłości.
W dość krótkim czasie zdołali zgromadzić kadrę na przyszły sezon, chociaż jak się okazuje przyszłość PKS Polonii jest już przesądzona. Prezes zrezygnowała ze stanowiska. Nieoficjalnie mówi się o braku współpracowników, którzy chcieli by tworzyć jedną całość właśnie z popularnym „Dołkiem”. Byłego zawodnika także nie będzie przy tworzeniu „nowej” Polonii Piła. Ponadto zaledwie dzień po ogłoszeniu działania PKS Polonii przestała działać strona internetowa, która także wyglądała jak z generatora. Można było na niej znaleźć informację, że siedziba znajduje się blisko więzienia „Alcatraz” czy loga sponsorów, które można spotkać w poradnikach tworzenia stron.
Wydaje się, że najmocniej o żużel w zasłużonym ośrodku walczą sponsorzy. Podczas jedynej wizyty przedstawiciela klubu w pilskiej telewizji Ryszard Dołomisiewicz także wspominał o tym, że niemal natychmiast odezwali się z prośbą o trwanie przy czarnym sporcie. Dziękował im i zaznaczał, że gdyby nie ich obecność to kibice musieli by oglądać żużel z poziomu telewizora lub trybun innych zespołów.
Teraz sytuacja ma się podobnie. O przyszłość ponownie walczą przedsiębiorcy, którzy dzwonią do poprzedniego stowarzyszenia. Wiadomo jednak, że na czele zgodnie z wcześniejszą deklaracją nie stanie Robert Sikorski. Czas na zgłoszenie się do procesu licencyjnego jest jednak dość mocno ograniczony. Wnioski można składać do 29 listopada więc ponownie wszyscy gnają na złamanie karku. Przed tym trzeba jeszcze spłacić wszelkie należności zawodnikom, gdzie nieoficjalnie mówi się o sześciocyfrowej kwocie.
Dobra wola PZM
Nawet jeśliby ŻKS Polonia Piła przez niego przebrnął pomyślnie to wszystko będzie zależeć od Polskiego Związku Motorowego. Ten podmiot bowiem ma w swojej kadrze jedynie wychowanka – Marcina Ogrodnika. Jedyną opcją zatem, która czeka klub jest przepisanie kontraktów tej siódemki, która podpisała je z PKS Polonią. Zostaną oni wolnymi zawodnikami po zakończeniu okna transferowego wobec czego w każdym momencie będą mogli związać się z nowym zespołem.
Nie wiadomo jeszcze który podmiot wystartuje w 2. Lidze Żużlowej. Jeśli PZM nie zgodzi się na przepisanie kontraktów do ŻKS Polonii to w rozgrywkach ujrzymy PKS Polonię.
Ponowna strata żużla w Pile z pewnością nie wyszłaby nikomu na zdrowie. Sześciodrużynowa 2. Liga Żużlowa nie jest tym, w którą stronę ma iść polski żużel. Tym bardziej szkoda kibiców drużyny, która w historii zdobyła pięć medali Drużynowych Mistrzostw Polski a w swoim zestawieniu miała m.in legendarnego Hansa Nielsena.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!