Dla Euro Finannce Polonii Piła sezon 2019 dobiegł już końca. Choć nieco przedwcześnie, przyszedł więc moment na małe podsumowanie rozgrywek. Dla pilskiego zespołu był to bowiem niezwykle trudny okres.
Jak wiadomo, pilanie przegrali miejsce w fazie play-off w Rawiczu, gdzie ulegli tamtejszym Niedźwiadkom. Wielu kibiców zarzucało wówczas menadżerom zespołu, iż niepotrzebnie powołano na spotkanie Philipa Hellström-Bängsa. Kaja postanowił więc wyjaśnić całe zamieszanie. – Pytania o Maxa są dziwne i trudne. Wielokrotnie mówiłem już, że ludzie z zewnątrz nie wiedzą tyle, co my w środku. Dziś Dilger jechał mocno poobijany. Tydzień temu startowałby więc potwornie obolały. Dodatkowo jest to zawodnik ścigający się na długich torach, a nie niewielkich owalach jak ten w Rawiczu. Poza tym wszyscy dobrze wiemy, że to nie Philip Hellström-Bängs przegrał nam ten bardzo ważny mecz – powiedział
Zważając na zakończenie sezonu 2019, Poloniści muszą już pomału myśleć o przyszłorocznych rozgrywkach. Droga do nich będzie jednak długa i niezwykle wyboista. – Póki co jesteśmy po sezonie 2019, a do przygotowań przed kolejnym jeszcze dużo czasu. Nie spodziewaliśmy się, że to przyjdzie tak szybko, bo liczyliśmy, że rozgrywki potrwają dla nas nieco dłużej. Jeśli już jednak pytacie, mamy przed sobą spotkanie z władzami miasta, czyli naszym największym sponsorem. Później przyjdzie czas na rozmowy z największymi firmami, które nas wspierają, a potem zwrócimy się do mniejszych darczyńców. Nie ma co ukrywać, że potencjalne wsparcie sponsorów zależne jest też od ruchów miasta. Nikt przecież nie chce ładować pieniędzy w coś, co nie będzie miało dużych szans by wypalić. Dopiero kiedy dogramy sprawy finansowe, możemy zabrać się za kompletowanie składu – dodał charyzmatyczny wiceprezes.
Jak wiadomo, w historii pilskiego żużla bardzo często pojawiali się dwaj wielcy sponsorzy – Farmutil (związany z Henrykiem Stokłosą) oraz Philips. Niestety obecnie trudno o firmę, która równie mocno może wesprzeć klub. – Cały czas szukamy bardzo dużego sponsora. Wiemy, że w całym kraju jest o to bardzo trudno, w szczególności w drugiej lidze, gdzie spotkań jest bardzo mało, nie ma telewizji, a sezon trwa 4 miesiące. Staramy się docierać do dużych przedsiębiorstw różnymi kanałami, lecz na ten moment nie przynosi to skutku – powiedział nieco zmartwiony Kaja.
W całym zamieszaniu jest jednak pewien promyk nadziei. Pilskim działaczom pomagają bowiem osoby znane ze świata polityki, które starają się wykorzystać znajomości i różne dojścia do przedsiębiorców. – Nie ma co ukrywać, że politycy także nam pomagają i to m.in. oni są wspomnianymi kanałami. Mamy nadzieję, że współpraca z nimi wypali. Jednocześnie wiemy jednak, że jesteśmy po zeszłorocznych zawirowaniach, które też odbiły na nas spore piętno. Co by nie mówić, przez cały sezon patrzono nam na ręce, lecz wcale się temu nie dziwię. Zaufanie wśród wielu musimy sobie wypracować i liczę, że nam się to udało choć w pewnym stopniu. Sportowo jesteśmy rozczarowani, ale na jednym sezonie się świat nie kończy – powiedział wiceprezes klubu.
Jak wiadomo, sezon 2019 nie był łatwy dla pilskiego klubu głównie ze względu na grzechy poprzedniego zarządu, a w szczególności wiceprezesa i menadżera zespołu, który roztrwonił klubowy budżet na prywatne zachcianki. Na szczęście wygląda na to, że winowajca zostanie ukarany. – Bardzo ogólnie docierają do nas jakieś głosy, ale nie chce się specjalnie w to zagłębiać. Na pewno się na tym nie skupiam. Wierzę, że winni zostaną osądzeni. Jako klub i tak nie spodziewamy się odzyskania choć części pieniędzy, bo nawet nie ma jak tego wyegzekwować prawnie. Wiemy jedynie, że wobec osoby za to odpowiedzialnej mają zostać wyciągnięte odpowiednie konsekwencje. My się skupiamy na odbudowie – dodał obecny menadżer zespołu, piastujący drugą z funkcji razem z Marcinem Kozdrasiem.
Po ciężkiej finansowej części rozmowy, pragniemy uspokoić pilskich kibiców. Istnieje bowiem szansa, że najsilniejsi zawodnicy w zespole zostaną w nim także na sezon 2020. – Wstępne rozmowy już były, lecz nie będziemy kontraktować zawodników bez dopiętego budżetu. Nie chcemy podpisywać umów bez pokrycia. Mogę jednak poinformować, że już dziś rozmawialiśmy z Tomasem i Maxem. Drugi z nich jest już wstępnie dogadany. Oprócz tego jesteśmy po słowie z Andreasem Lyagerem i Karolem Baranem. Wszyscy stwierdzili, że mamy pierwszeństwo w rozmowach kontraktowych, lecz żeby złożyć im konkretne propozycje, musimy mieć dopięty budżet. Nie będziemy obiecywać gruszek na wierzbie – poinformował Kaja.
Co więcej, wiele wskazuje na to, że w sezonie 2019 zobaczymy jeszcze żużel na pilskim owalu. Ba, dla lokalnych kibiców może to być bardzo interesujący turniej. – Planujemy jeszcze oficjalne zakończenie sezonu w postaci turnieju, w którym udział wezmą nasi aktualni zawodnicy i mam tu na myśli całą kadrę, oraz poszczególni rajderzy, którymi bylibyśmy wstępnie zainteresowani. Nie wiemy jeszcze kiedy uda się to zorganizować. Być może będzie to koniec sierpnia, lub też pierwsza połowa września, kiedy pogoda będzie jeszcze optymalna – dodał wiceprezes.
Przed ostatnim meczem w sezonie, wielu obawiało się frekwencji na stadionie. Jak się okazało, kibice nie zawiedli i licznie przybyli na stadion przy ul. Bydgoskiej. – Przez praktycznie cały sezon byliśmy nieco rozczarowani frekwencją, lecz na ostatnim meczu, kiedy jechaliśmy o nic i to ze słabym przeciwnikiem, kibice nas bardzo pozytywnie zaskoczyli. Za to należą się olbrzymie podziękowania – zakończył Kaja.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!