KS Aseko Orzeł Gniezno zastąpił na ligowej mapie polskiego speedrowerowa GKS Orzeł. Debiutancki sezon w CS Superlidze miał być przetarciem, choć wielu ekspertów widziało podopiecznych Marcina Puka w walce o awans do czwórki.
Nowa, wymuszona storpedowaniem kalendarza formuła CS Superligi sprawiła, że najbardziej zyskać miał na tym właśnie KS Aseko Orzeł. Podopieczni Marcina Puka zaczynają od pogromu nad Wirażem Ostrów w 1. kolejce. Później seria trzech spotkań z ubiegłorocznymi medalistami: najpierw gnieźnianie do samego końca naciskali w Częstochowie na tamtejsze Lwy Avia, przegrywając ostatecznie dosyć minimalnie, bo różnicą tylko pięciu „oczek”. Później domowa konfrontacja z wicemistrzem kraju, MS Śląskiem Świętochłowice. Dawid Bas, trener świętochłowiczan nie ukrywał, że obawia się tego wyjazdu i słusznie, bo Orzeł zdobywając dwa duże punkty, mocno poprawił swoją sytuację.
Do tego dorzucił kolejną dwupunktową zdobycz na terenie mistrza Polski – w Lesznie. – Myślę, że drużyna uwierzyła w siebie, a morale skoczyły do góry. Mimo wszystko, mecz w Lesznie powinien być spokojniejszy. Popełniliśmy dużo błędów, straciliśmy dużo punktów na trasie. Jest nad czym pracować, ale mając w składzie Mikołaja Menza, który wygrywa nam drugi mecz z rzędu, Orzeł może myśleć o medalu. Osobiście mam to szczęście, że jeżdżę z nim w parze i rozumiemy się bez słów – mówi Arkadiusz Szymański w rozmowie z naszym serwisem.
Po czterech kolejkach KS Aseko Orzeł ma na swoim koncie sześć punktów – tyle samo co kluby z: Torunia, Leszna i Świętochłowic, choć LKS Szawer ma w porównaniu do rywala, o jeden mecz więcej na swoim koncie. Na dzień dzisiejszy – piąta pozycja i „pod kreską”, jeśli chodzi o fazę play-off.
Zespół z Wielkopolski czekają jeszcze cztery mecze w fazie zasadniczej, w których powinni oni zdobyć sześć punktów (zwycięstwa: u siebie z Mustangiem Żołędowo, na wyjeździe w Poczesnej oraz u siebie z Drwęcą Kaszczorek). Niewiadomą pozostaje domowa potyczka z TSŻ-em Toruń, ponieważ wyrównany poziom obu ekip sprawia, że ciężko wskazać faworyta. Analizując pozostałe mecze rywali, może się zdarzyć, że mecz Orła z TSŻ-em nie będzie miał już wpływu na końcową tabelę, ponieważ gnieźnianie powinni się w czwórce zameldować. – Play-off pewne. Pozostaje tylko trenować i jeszcze szlifować formę. Tworzymy monolit, jedną drużynę „średniaków” – bez gwiazd i indywidualistów w składzie – dodaje Szymański.
W tym roku zwycięzca rundy zasadniczej wybierze sobie rywala w fazie półfinałowej. Jeśli „papierowa analiza” będzie miała swoje przełożenie na faktyczne rozstrzygnięcia, to runda zasadnicza powinna paść łupem MS Śląska. Dawid Bas pytany, czy ze względu na specyfikę gnieźnieńskiego toru i biorąc pod uwagę ich wynik w Gnieźnie, wybrałby Orła na rywala w półfinale, odpowiada: – Ciężko stwierdzić, kogo byśmy wybrali. Najpierw musimy odjechać pozostałe mecze, gdzie nie można nikogo lekceważyć. Musimy zwyciężyć w tej rundzie zasadniczej, aby myśleć o wyborach. Czy byłby to Orzeł? Wszystko się okaże. Na pewno nie podejmę sam tej decyzji, a wszystko będzie skonsultowane z menedżerem drużyny oraz przede wszystkim z kolegami z zespołu.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!