Ten rok w wykonaniu ROW-u Rybnik należy uznać jako długą podróż z piekła do nieba. Po fatalnym początku sezonu zdołali jednak odbić się od dna i awansowali nawet do finału.
Na pierwsze punkty zawodnicy z Górnego Śląska musieli bowiem czekać aż do 12 maja. Wówczas udało im się nieznacznie wygrać ze Zdunek Wybrzeżem Gdańsk. Tydzień wcześniej natomiast już witali się z gąską, lecz chwila zawahania spowodowała, że sześciopunktowa przewaga przed biegami nominowanymi była za mała, by zwyciężyć w Poznaniu. Natomiast gdy nadeszła runda rewanżowa, to oglądaliśmy zupełnie inny zespół ROW-u Rybnik. Zaczęli oni seryjnie wygrywać, a co za tym idzie, powędrowali w górę tabeli. To zmieniło się dopiero w dwóch ostatnich rundach przed fazą play-off, w których przegrali. W rundzie finałowej „Rekiny” straciły najpierw Patricka Hansena, a potem Jana Kvěcha, lecz i tak znalazły się w wielkim finale rozgrywek.
Krajowi seniorzy – Grzegorz Walasek, Jakub Jamróg: 4.5
Końcowy sukces nie uchronił jednak kadry od roszad. Najwięcej zmienia się w formacji krajowej, gdyż z zespołem pożegnał się Patryk Wojdyło, a także całkowicie zmieniono taktykę. W sezonie 2023 ROW korzystał bowiem z funkcji tzw. kewlara, którego od początku zawodów zmieniał Jan Kvěch. Teraz natomiast po stronie klubu z Rybnika zobaczymy dwóch doświadczonych i niezwykle solidnych jak na warunki pierwszoligowe polskich seniorów.
Pierwszym z nich jest Grzegorz Walasek, dla którego będzie to już 32. ligowy sezon w karierze. Był to także ostatni z zawodników, którego udało się przekonać do jazdy w rybnickim klubie. Wcześniej był bowiem łączony z H. Skrzydlewska Orłem Łódź, a później z InvestHousePlus PSŻ-em Poznań, gdzie do dziś mają żal, że złamał dane słowo i ostatecznie wybrał ofertę innego klubu. Jeśli chodzi o 47-latka, to za nim dość dobry sezon. Starty w lidze zakończył ze średnią na poziomie 1.906, a od lat melduje się w czołówce rozgrywek. Teraz stanie przed szansą, by wprowadzić kolejny zespół do PGE Ekstraligi, Dwa lata temu bowiem ta sztuka udała mu się z Ostrovią, gdzie spędził ostatnie pięć sezonów.
Obok Walaska drugim krajowym zawodnikiem będzie Jakub Jamróg. Wychowanek tarnowskiej Unii w ostatnich latach nie miał szczęścia do klubów, najpierw startując w Gdańsku, a ostatnio w Łodzi. Jeszcze parę lat temu był natomiast nominowany do nagrody objawienia sezonu w PGE Ekstralidze. Później jednak nieco obniżył loty, a od sezonu 2021 ponownie startuje na drugim szczeblu rozgrywkowym w Polsce. W minionych rozgrywkach zdobywał średnio 1.938 punktu na bieg, co było drugim wynikiem w H. Skrzydlewska Orle Łódź, lecz i to nie pozwoliło mu pozostać w zespole. Co ciekawe tylko trzykrotnie przekroczył barierę dziesięciu punktów, lecz to ma się zmienić w kolejnym sezonie. W dalszym ciągu Jamróg ma ekstraligowe ambicje, a awans z ROW-em Rybnik może mu umożliwić powrót do elity.
Zagraniczny seniorzy – Rohan Tungate, Brady Kurtz, Patrick Hansen, Norick Blödorn: 5
Nowe nazwiska widzimy także jeśli spojrzymy na zagranicznych jeźdźców INNPRO ROW-u. Rybniczanie są bowiem zabezpieczeni, gdyż na tę chwilę nie wiadomo kiedy i w jakiej dyspozycji wróci Patrick Hansen. Duńczyk dołączył do zespołu „Rekinów” rok temu po nieudanej przygodzie w PGE Ekstralidze i na Górnym Śląsku zdecydowanie odżył. Na stadionie przy ulicy Gliwickiej 72 czuł się jak ryba w wodzie i nic dziwnego, że jeszcze w trakcie sezonu uzgodnił warunki dwuletniego kontraktu. Oficjalnie ogłosił to podczas pierwszego meczu ćwierćfinałowego, lecz tydzień później jego kariera na dłuższą chwilę zawisła w powietrzu. Doznał bowiem groźnego urazu kręgosłupa, gdzie początkowo nie miał czucia w nogach. Z każdym tygodniem wygląda jednak coraz lepiej, a wrócił już też na siłownię, a spróbował nawet jazdy na „dwóch kółkach”.
Drugim z zawodników, którzy przedłużyli swoją umowę jest Brady Kurtz. Wrócił on do klubu po kilku sezonach przerwy i pokazał, że może być liderem z prawdziwego zdarzenia i wziąć odpowiedzialność za wynik całego zespołu. Tak się bowiem stało, gdy kontuzji doznał wspomniany Hansen, z którym wcześniej byli motorami napędowymi zespołu. Rudowłosy Australijczyk w samej fazie play-off zdobył dla ROW-u Rybnik 84 punkty, co w przeliczeniu daje 14 na mecz! Ostatecznie zajął dziewiąte miejsce w rozgrywkach i dokładnie tę samą lokatę zajmuje w rybnickiej historii zawodników zagranicznych. Po kolejnym tak udanym sezonie może znaleźć się już bardzo blisko lidera – Troya Batchelora.
Dodatkowo do zespołu dołączyli Rohan Tungate i Norick Blödorn. Ten pierwszy ostatnie dwa sezony spędził w Zielonej Górze, lecz gdy Falubazowi udało się awansować, to zabrakło dla niego miejsca w kadrze zespołu „Myszki Miki”, a on sam musiał znaleźć sobie nowe otoczenie. Ostatecznie trafił do Rybnika, gdzie już na starcie prezes Mrozek zapowiedział mu wstępne zainteresowanie po wywalczeniu awansu. Za „australijską pchłą” bardzo udany sezon. Zdobywał on bowiem 2.170 punktu na bieg, a także został zdobywcą największej ilości bonusów w rozgrywkach! Aż 27 razy bowiem przekraczał linię mety za plecami kolegi z zespołu. Miewał jednak też wpadki, lecz teraz ma się zmienić. Co ciekawe o jego usługi mocno zabiegały też Cellfast Wilki Krosno, lecz ten jednak z uwagi na odległość od miejsca zamieszkania wybrał klub z Górnego Śląska.
Jeśli chodzi o Niemca, to będzie on startował jako zawodnik U24. Przed nim jednak zupełnie nowe wyzwanie, gdyż po raz pierwszy w karierze zmienił klub, a ponadto nie będzie już startował z pozycji juniora. Norick Blödorn jest uważany za jeden z największych talentów na świecie. Pierwsze sukcesy świętował już na miniżużlu, a w 2018 roku na torze właśnie w Rybniku świętował tytuł Indywidualnego Mistrza Świata w klasie 85cc. Na tym jego rozwój się nie skończył, a w tym sezonie rywalizował też o miano najlepszego juniora globu. Ostatecznie jednak cykl nie poszedł po jego myśli i zmagania zakończył dopiero na dziewiątym miejscu. O angaż Niemca biło się mnóstwo klubów, lecz ostatecznie dzięki menadżerowi wylądował właśnie w Rybniku.
Juniorzy – Paweł Trześniewski, Kacper Tkocz, Kamil Winkler, Seweryn Grabarczyk, Szymon Tomaszewski: 2.5
Przynajmniej na tę chwilę nie widzimy żadnych zmian w rybnickiej formacji młodzieżowej. Z nią pożegnał się jedynie Lech Chlebowski, który następny rok spędzi na wypożyczeniu w Poznaniu. To jednak nie oznacza, że INNPRO ROW Rybnik będzie startować tylko swoimi wychowankami. W klubie bowiem cały czas walczą o wypożyczenie młodzieżowca z Fogo Unii Leszno – Maksyma Borowiaka. „Byk” jest bowiem gwarantem większej ilości punktów, a w przypadku walki o awans trzeba zabezpieczyć każdą formację.
Jeśli spojrzymy na suche liczby, to liderem formacji młodzieżowej powinien być Paweł Trześniewski. Za nim jednak dość przeciętny sezon. Wziął bowiem udział w 15 meczach ROW-u Rybnik, w których zdobył 35 punktów i pięć bonusów, co przełożyło się na średnią 0.930. Teraz Trześniewski zdaje sobie jednak sprawę, że przed nim ważny sezon. Już zaplanował bowiem wyjazd do USA, gdzie ma wziąć udział testmeczu tamtejszej reprezentacji. To ma mu pomóc szybciej poczuć motocykl i później lepiej prezentować się na torze.
Obok niego na tę chwilę powinien stanąć Kacper Tkocz. O ile pierwsze mecze w jego wykonaniu pozostawiały wiele do życzenia, to później kibice mogli oglądać zupełnie odmienionego Tkocza. Nie dość, że nie przewracał się tak często, to zaczął walczyć o pozycje i zdobywać ważne punkty dla zespołu. Co ciekawe lepsze biegi w jego wykonaniu oglądaliśmy w starciach z seniorami, gdzie nazwisko na jego kewlarze musieli oglądać m.in. David Bellego i Przemysław Pawlicki. Wierzy w niego coraz więcej osób, w tym eksperci z branży, teraz stanie natomiast przed szansą, by pokazać, że ci się nie mylą.
Ponadto w kadrze znajdziemy takich zawodników jak Kamil Winkler, Seweryn Grabarczyk czy Szymon Tomaszewski. Z tej trójki największe szanse na skład ma ten pierwszy, który pokazał się już w rozgrywkach w tym roku. W nich także pokazał się z przyzwoitej strony, a w ćwierćfinale zdołał przywieźć za swoimi plecami m.in. Francisa Gustsa. O miejsce w składzie będzie mu jednak bardzo ciężko. To samo się tyczy Grabarczyka, zaś Tomaszewski z racji wieku będzie mógł zadebiutować dopiero we wrześniu.
Średnia: 4.00
W Rybniku bardzo dobrze przepracowano okres transferowy. Prezes Mrozek zrealizował bowiem praktycznie każdy cel transferowy, a ich kadra robi wrażenie. Nie bez powodu niemal wszyscy mówią o INNPRO ROW-ie, jako o poważnym kandydacie do walki o awans do PGE Ekstraligi. Wymienili najsłabsze punkty zespołu na przynajmniej w teorii lepsze, a wraz z tym mają przyjść poprawa wyników. Jedyny problem może się stać w momencie, gdy Patrick Hansen wróci w równie wysokiej dyspozycji co przed kontuzją. Wtedy Antoni Skupień będzie mieć bowiem mocną zagwozdkę jeśli chodzi o skład na mecze.
Za nimi przemawia też ostatnia historia. W poprzednich sezonach awansowała bowiem drużyna, która rok wcześniej przegrywała mecz finałowy. Tym razem padło na INNPRO ROW Rybnik. Kibice z tego klubu z pewnością chcieliby z powrotem PGE Ekstraligi, lecz z innym wynikiem niż w sezonie 2020. Wówczas bowiem zdołali zwyciężyć w tylko jednym spotkaniu i z hukiem spadli do 1. Ligi Żużlowej (teraz Speedway 2. Ekstraligi). W klubie widać jednak znaczące zmiany, a co za tym idzie może udałoby się nawiązać, chociażby do sezonu 2016, gdzie sprawili sporą niespodziankę i wywalczyli szóste miejsce, a rok później byli blisko by jeszcze poprawić ten wynik. Na przeszkodzie stanęła jednak dopingowa wpadka Grigorija Łaguty, z której do dzisiaj w Rybniku próbują się wygrzebać.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!