Po spadku z PGE Ekstraligi w Zielonej Górze zatrzęsła się ziemia. Władze Stelmet Falubazu zareagowały jednak bardzo szybko i klub rozpoczął wyścig zbrojeń przed walką o powrót do elity. Piotr Żyto uważa, że skład ekipy z Grodu Bachusa pozwala myśleć o awansie, jednak mocnych drużyn nie brakuje.
Po 15 latach pobytu w PGE Ekstralidze zielonogórzanie opuścili szeregi najlepszej żużlowej ligi świata. Nikt nie załamał jednak rąk. Wręcz przeciwnie – szybkie przejście do działania pozwoliło Falubazowi na stworzenie arcymocnej ekipy, która na papierze jest głównym faworytem do wygrania eWinner 1. Ligi. W Zielonej Górze nikt nie bierze pod uwagę innego scenariusza.
Jednym z kluczowych wzmocnień dla Stelmet Falubazu było pozyskanie krajowego seniora na bardzo wysokim poziomie. Pole manewru było mocno ograniczone, a ostatecznie wybór padł na Krzysztofa Buczkowskiego. Popularny „Buczek” nie znalazł zatrudnienia w najwyższej klasie rozgrywkowej i po wielu latach startów w elicie pojedzie na jej zapleczu. Zadowolenia z pozyskania tak uznanej marki nie kryje Piotr Żyto. – Walczyłem o Buczkowskiego, o to, żeby u nas był. Wielkiego wyboru na rynku krajowych zawodników nie było, ale z tego zakupu jestem bardzo, ale to bardzo zadowolony – przyznaje w rozmowie z portalem polskizuzel.pl szkoleniowiec zielonogórzan.
Aby awansować, konieczne będzie pokonanie kilku innych mocnych ekip. W teorii największe zagrożenie dla żółto-biało-zielonych powinni stanowić krośnianie i bydgoszczanie, ale w zasadzie co roku na pierwszoligowych torach oglądamy przecież czarnego konia. – Polonia zrobiła mocny skład. Wilki też. Oba zespoły wspominają też o walce o awans. Na papierze też trzeba naszą trójkę uznać za najmocniejszą. Zobaczymy jednak, co w praniu wyjdzie. Papier to jedno, a życie lubi pewne sprawy torpedować – mówi Żyto.
Sytuację Falubazu często porównuje się do Apatora Toruń, który po spadku w 2019 roku, spędził w eWinner 1. Lidze zaledwie rok i wrócił na salony. Zadanie „Aniołów” było jednak trudniejsze. – Ja już dawno mówiłem, że nie ma co porównywać nas do Apatora, bo oni mieli tylko sezon zasadniczy, a my mamy play-off, gdzie walka o awans rozpocznie się od nowa. Wszystko co wcześniej zdobędziemy, przestanie się liczyć i trzeba będzie walczyć o swoje od nowa – zauważa słusznie Piotr Żyto.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!