W ubiegłą sobotę odbyło się rewanżowe spotkanie finału eWinner 1. Ligi Żużlowej. Stelmet Falubaz Zielona Góra nie zdołał odrobić dziesięciopunktowej straty z Krosna. Z tego powodu to nie zielonogórzanie, a Cellfast Wilki świętowały awans do elity. Po meczu kapitan Falubazu Piotr Protasiewicz rozmawiał na temat tego spotkania z klubowymi mediami.
Zielonogórskie rozczarowanie
Spotkanie rewanżowe z Cellfast Wilkami Krosno było ostatnim meczem w karierze Piotra Protasiewicza. W minioną sobotę wychowanek Falubazu Zielona Góra był liderem swojej drużyny. Jednak jego bardzo dobry występ nie wystarczył do awansu. – Liczyłem, że to będą dobre zawody w moim wykonaniu i uda się awansować do PGE Ekstraligi. Dzisiaj totalnie się nam nie układało. Gratuluję drużynie z Krosna, życzę im powodzenia w Ekstralidze. Zasłużenie wywalczyli sobie awans do elity – powiedział klubowym mediom kapitan zielonogórskiej drużyny. – Nie nam dane było cieszyć się z powrotu do PGE Ekstraligi. Smutne jest to pożegnanie, mimo że odjechałem bardzo dobre zawody. Zabrakło bardzo niewiele. Mam jakieś przeczucie, że wszystko było przeciw nam. Wygrywaliśmy finały DMP, kiedy byliśmy skazywani na pożarcie, a dzisiaj się nie udało – dodał.
Dość niespodziewanie najsłabszym ogniwem Falubazu był Max Fricke. Australijczyk zmagał się z kontuzją, której nabawił się podczas rundy Grand Prix w Malilli. Ponadto w 14 biegu brał udział w groźnym wypadku. – Mam nadzieję, że Max pozbiera się po upadku. On był motorem napędowym zespołu, kiedy byliśmy w dołku. W Krośnie razem z Rohanem Tungatem dali nam tlen. Dzisiaj jechał z kontuzją i robił co mógł – skomentował Protasiewicz.
Sędziowskie kontrowersje
Niestety jednym z głównych bohaterów spotkania był ktoś inny niż żużlowcy. Mowa tu o arbitrze finałowego spotkania – Arturze Kuśmierzu. Nie jest to też pierwszy raz, kiedy ten właśnie sędzia jest na ustach całej żużlowej Polski. Warto wspomnieć choćby o sytuacji z Leszna i pamiętnej sprawie weryfikacji wyniku. Z jego decyzjami podczas meczu w Zielonej Górze nie zgadzał się też kapitan Falubazu. – To, co dzisiaj wyprawiał sędzia to była jakaś komedia. Dawno nie widziałem czegoś takiego. Nie chodzi mi o to, że biegi, w których prowadziliśmy były przerywane. Doszukiwanie się na siłę ruchów, których nie ma woła o pomstę do niebo. Szkoda, ze takie żużlowe święto zostało wypaczone decyzjami sędziego – zakończył Protasiewicz.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!