Bracia Pawliccy od 2015 roku nie jeżdżą razem w jednym klubie. Młodszy - Piotr został wtedy w Lesznie, a starszy, Przemek chciał spróbować sił w innym klubie, wtedy postawił na Gorzów. Mimo to pojedynki na torze nie wpływają na relacje w rodzinie.
Kapitan „Byków” Piotr Pawlicki zaliczył na grudziądzkim torze bardzo dobre spotkanie. 13 punktów to wynik, jakiego nie powstydziłby się żaden żużlowiec. Jego brat nie poradził sobie tak dobrze, lecz pierwsze trzy punkty w tym sezonie przywiózł właśnie na Piotrze. Ten jednak właściwie cieszył się z wygranej brata. – Widać, że „Przemo” tutaj odrobił lekcje, odrobił dobrze, bo ten motocykl mu klei, ja z tyłu nie powiem, że byłem wolniejszy, ale później, jak obrał tę optymalną ścieżkę, to ciężko było go wyminąć. Jeszcze słyszałem gdzieś Artioma z tyłu. Przemek jest doświadczonym zawodnikiem, wie co robić na torze. Ciekawy bieg, z Przemkiem przegrywać to nie wstyd, na pewno bardzo się cieszę, że potrafię z nim takie biegi zrobić w najlepszej lidze świata.
Pawliccy wspierają się na torze oraz poza nim. W mediach społecznościowych widzimy, jak często spędzają razem czas lub kibicują sobie nawzajem w żużlowych spotkaniach, ale kiedy dochodzi do bezpośredniego starcia, żaden z nich nie odpuszcza. – Mam nadzieję, że Przemek dobrze dogra sprzęt i pozbiera się, że tak powiem brzydko, bo no ostatnie mecze nie były takie, jakby sobie wymarzył. Tym bardziej wiem, że on jest ambitnym zawodnikiem i było to widać na torze. Bardzo się kochamy, dużo czasu spędzamy ze sobą, ale na torze nie ma przelewek. Ja nie odpuszczam, on też nie – przyznał na antenie nSport+.
Piotr Pawlicki (kask żółty) w pogoni za swoim bratem – Przemysławem (kask niebieski)
Na ten moment Fogo Unia Leszno wygrała każdy mecz, który pojechała. Widać, że drużyna jest silna, lecz nikt tam nie bagatelizuje żadnego z przeciwników, z którym się mierzą. – Wszędzie gdzie się jedzie czy to przyjedzie Rybnik, który dzisiaj nie ma może aż tak doświadczonych zawodników, czy to przyjedzie Grudziądz, czy Zielona Góra, czy któryś z klubów każdy będzie ciężki. Na każdym meczu staram się po prostu bardzo mocno skupić, skoncentrować, bo lekceważenie rywala jest nie na miejscu. Tym bardziej że tak jak mówię – dzisiaj żużel jest bardzo detaliczny, decydują detale, które się dogrywa i tyle, czasami się przyjeżdża pierwszym czasami z tyłu […] każdy popełnia błędy. Staramy się te błędy eliminować, ale nie da się cały czas wygrywać. Bartek (Zmarzlik) jest mistrzem, więc powinniśmy go szanować.
Zmiana toru w Grudziądzu, dla niektórych zawodników gości mogła być nawet niezauważona. Jeżdżąc na torze raz w roku, nie odczuwają zmian tak, jak gospodarze. – Właśnie Przemek się mnie pytał: „i co, lepiej się trochę jeździ? ”. Ja tu raz w sezonie jeżdżę i nie mam takiej odnośni, przyjeżdżam i raczej nie myślę, czy krawężniki są zsunięte, wyjeżdżam na tor, bardziej skupiam się na tym, co czuję i chcę jak najlepiej dopasować furę.
Po 15 biegu kapitan Unii otrzymał żółtą kartkę za zbyt duże wysuwanie lewej nogi, co potencjalnie mogło stworzyć zagrożenie na torze. Sam żużlowiec przyjął karę, nie dyskutując z decyzją sędziego. – Uważam, że ta kartka jest, jak sędzia stwierdził – odpowiednia, bo gdzieś tam ta moja lewa noga wylądowała zbyt mocno z lewej strony przed kołem Nickiego. Ja ogólnie zawsze mam szerokie wejścia, zawsze wzorowałem się na Leigh Adamsie i on tę nogę bardzo mocno wystawiał. Kiedyś zawodnicy w ogóle, jak były bardzo przyczepne tory, stawiali nogę bardzo daleko z lewej strony, aż przed przednie koło. Nic się nie działo, ale no, teraz, jeśli komuś to przeszkadza to jasne, że tak, sędzia podjął słuszną decyzję, dał żółtą kartkę i zgadzam się z tym. Czasami po prostu taki styl mi pomaga i tak jadę i tyle. Najważniejsze, że wygrałem bieg i wygraliśmy mecz.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!