Jeden wychowanek Stali Gorzów w pierwszą sobotę października odebrał na Motoarenie w Toruniu złoty medal Indywidualnych Mistrzostw Świata. Tydzień później inny, o 11 lat młodszy, także wywalczył tam znaczące trofeum. Rozwijający się pod okiem ojca, Piotra, Oskar Paluch zwyciężył w Indywidualnym Pucharze Polski 250cc.
Choć w ostatniej kategorii przed dorosłym żużlem 13-letni Paluch junior radzi sobie wyśmienicie, w grze o Puchar Ekstraligi 250cc nie uczestniczył w ogóle. Wszystko dlatego, że egzamin na licencję uprawniającą do jazdy w tej klasie wywalczył, gdy trzy z ośmiu rund były już odhaczone. Z pięciu pozostałych wygrał jednak cztery (wszystkie z kompletem punktów) i ostatecznie zajął szóstą lokatę z dorobkiem 69 punktów. Gdy ogłoszono, że odbędzie się „dogrywka”, czyli Indywidualny Puchar Polski 250cc, Oskar Paluch miał już równe szanse i należał do ścisłego grona faworytów. W pierwszej rundzie w Rawiczu zaliczył jednak wykluczenie, zajął dopiero piąte miejsce i poniósł spore straty w klasyfikacji generalnej.
Pościg trwał do samego końca – jeszcze przed finałowym wyścigiem ostatniej rundy w Toruniu 13-latek wirtualnie tracił 1 punkt do Damiana Ratajczaka. Decydującą gonitwę wygrał gorzowianin, a leszczynianin był dopiero trzeci. W efekcie to Oskar Paluch zdobył pierwszy Indywidualny Puchar Polski 250cc. – Zdobył go, bo sobie to wywalczył. Przez cały cykl miał jedno wykluczenie i jedno drugie miejsce, wszystkie pozostałe wyścigi kończył pierwszy. Ale jeszcze ważniejsza w tym wszystkim jest nauka. Dla mnie istotne jest, że Oskar nie tylko wygrywał starty i odjeżdżał, ale również po trasie potrafił myśleć. Szukał ścieżek, robił przycinki, żeby wyprzedzić rywali na trasie. Dopiero takie coś czyni żużlowca wielkim. Samo ciągłe wygrywanie nie jest fajne – fajna jest walka na torze – ocenił sukces swojego syna w rozmowie z korespondentem portalu speedwaynews.pl Piotr Paluch.
13-latek reprezentujący Stal Gorzów był wyraźnie najszybszym zawodnikiem sobotniego turnieju (jako jedyny potrafił osiągać czasy poniżej 66 sekund – zrobił to dwukrotnie). Przewaga, którą miał nad rywalami na dystansie, zupełnie nie była jednak widoczna na starcie. Kilkukrotnie zdarzyło się, że Oskar Paluch musiał gonić po przegranych pierwszych metrach. Raz pościg był nieskuteczny, gdyż zbyt umiejętnie bronił się Damian Ratajczak. Drugie miejsce w pierwszej serii startów turnieju w Toruniu to jedyny w tym sezonie bieg IPE lub IPP, w którym gorzowianin dojechał do mety, ale nie na czele stawki!
Opiekun żużlowca w przegrywanych początkach wyścigów szuka jednak pozytywów. – Ci zawodnicy mają to do siebie, że na tych motocyklach nie mają jeszcze idealnych startów. Dopiero na pięćsetkach można się tego tak porządnie uczyć – jak iść delikatnie po sprzęgle, minimalnie unieść koło do góry. My w tych zawodach zrobiliśmy korekty po pierwszym biegu, więc później było już dużo lepiej. Ale, jak mówiłem – ja jestem jednak bardziej zadowolony, kiedy Oskar na starcie przegra. Kiedy zostaje z tyłu, musi trochę powalczyć i „zjeść” tego żużla. Da mu to na przyszłość więcej, niż odjechanie od początku biegu i wygranie z ogromną przewagą – powiedział ojciec Oskara Palucha.
Rozmawiając z Piotrem Paluchem, nie można też zapominać o jego innym podopiecznym. Dawid Pecyna zdobył licencję 250cc na tym samym egzaminie, co Oskar Paluch. Choć od początku pozostaje nieco w cieniu swojego kolegi, on także robi postępy. Efektem było siódme miejsce w Toruniu i dziewiąte w całym cyklu IPP. – Moim zdaniem Dawid zaliczył swoje najlepsze dotąd zawody. Jechał agresywnie, z zębem, nie bał się przeciwników. Bardzo mu tego wyniku pogratulowałem. Wiadomo, że on krócej jeździ od Oskara, ale z każdym turniejem nabiera obycia i doświadczenia na motocyklu żużlowym. Ponadto wcześniej trenował sztuki walki i myślę, że to też procentuje i pomaga mu nie zamykać gazu przy przeciwniku – stwierdził trener młodzieży w Stali Gorzów.
Dla obu wymienionych zawodników sezon 2019 jeszcze się nie zakończył. Jego ostatni epizod odbędzie się bowiem na torze w Pardubicach. – W sobotę jedziemy z Oskarem i Dawidem na Jawa Cup do Czech. Tam wszyscy zawodnicy będą startować właśnie na Jawach, co też będzie trochę innym doświadczeniem dla chłopaków. To się będzie działo przy okazji Pucharu MACEC. Wcześniej taką główną imprezą na 500cc miała być Zlatá stuha, ale została odwołana z uwagi na deszcz. Jeżeli chodzi o zawody, to będzie tylko ten jeden turniej. Potem zostanie nam kilka treningów na torze, po których trzeba będzie przygotować sprzęt do zimy – wymyć go dokładnie, rozmontować, zabezpieczyć. Od grudnia ruszymy z treningami ogólnorozwojowymi, a chwilę później zaczniemy już myśleć o kompletowaniu motocykli na przyszły rok – zdradził na zakończenie rozmowy z portalem speedwaynews.pl Piotr Paluch.
Źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!