Żużlowe środowisko nie znosi próżni. W mniejszym lub większym gronie dyskusje na temat „czarnego sportu” prowadzone są cały rok. Tym razem, zgodnie z docierającymi do mnie głosami, postanowiłem przyjrzeć się dokumentowi, który może mieć wpływ na pracę dziennikarzy i fotografów, a tak naprawdę na cały polski żużel.
O co rozchodzi się tym razem? Otóż w poniedziałek, 25 lutego na stronie głównej Polskiego Związku Motorowego został opublikowany dokument o nazwie: „Zasady udzielania akredytacji prasowych przez Kluby na mecze o DM I i II ligi żużlowej oraz inne zawody żużlowe organizowane sezonie 2019 (nie dotyczy DMP)” (pisownia oryginalna). Teoretycznie nie powinno się z tym wiązać nic dziwnego, bowiem podobne regulacje oglądały już światło dzienne w poprzednich latach. A jednak…
Postanowiłem skupić się najbardziej na jednej konkretnej sprawie, o dwóch jednak warto wspomnieć. Wystarczy raz przeczytać załączony poniżej tego tekstu dokument, aby zorientować się, że zdublowano punkt 5., którego treść powtarza się w punkcie 15.: „Na każdy mecz może być akredytowany wyłącznie jeden dziennikarz i fotoreporter z danej redakcji. Osoba, której udzielona ma zostać akredytacja musi być pełnoletnia nie objęta zakazem stadionowym (art. 41b Kodeksu Karnego).” (pisownia oryginalna)
Zapis w podobnym brzmieniu miał już miejsce przynajmniej w sezonie 2018, być może tutaj – użyty dwukrotnie – ma na celu utrwalenie tych konkretnie zasad.
Kolejnym fragmentem, który budzi wątpliwości jest ten z punktu 18.: „Akredytacja będzie cofnięta, także na wniosek GKSŻ, w przypadku niewykonywania przez podmiot posiadający akredytację zobowiązania, o którym mowa w pkt. 38. Osoby, którym zostanie udzielona akredytacja foto winny być ubezpieczone od NNW.” (pisownia oryginalna)
O ile drugie zdanie jest chyba jak najbardziej zrozumiałe, o tyle z pierwszym może powstać pewien problem. Zakładana jest bowiem sytuacja, w której GKSŻ może wnioskować o odbiór akredytacji, na podstawie nieprzestrzegania punktu 38., wspomnianego dokumentu. Sęk w tym, że na chwilę obecną (jak w załączonych na końcu obrazach – stan na 27.02, godz. 20:00) nie wiadomo o jakie „przewinienie” chodzi. Pismo, które pojawiło się oficjalnie w poniedziałek ma bowiem zaledwie 32 punkty. W tym momencie zatem wszyscy dziennikarze i fotoreporterzy muszą zacząć głowić się nad tym, o który konkretnie zapis chodzi lub – nawet lepiej dla nich – spać spokojnie. Skoro akredytacja może być cofnięta, gdy ktoś złamie postanowienia punktu 38., który nie istnieje, prawdopodobieństwo takiego scenariusza jest zerowe.
Oczywiście na dwie poprzednie wzmianki można spojrzeć z przymrużeniem oka – zdublowany zapis, po publikacji tego tekstu zostanie usunięty, a tajemniczy „punkt 38.” będzie wyjaśniony w aktualizacji dokumentu. Problem i to jednak znacznie poważniejszej „wagi” chcę zaznaczyć i podkreślić z całą stanowczością, jeśli chodzi o punkt 9. Ten również, w opinii mojej i sporej grupy osób ze środowiska dziennikarskiego, która zapoznała się z wyżej wymienionym dokumentem, powinien zostać usunięty lub zmieniony: „Osoby, którym zostanie udzielona akredytacja, zobowiązane są do publikacji wyłącznie na łamach podmiotu, który ubiegał się o akredytację. Wyjątek stanowią agencje prasowe i fotograficzne.” (pisownia oryginalna)
Najprostszymi słowy, według powyższego zapisu zabroniona jest publikacja GDZIEKOLWIEK poza redakcją, na którą był wysłany wniosek akredytacyjny (jeśli nie jest to agencja). Ten fragment nie znajdował się wcześniej w oficjalnym dokumencie publikowanym na stronie głównej Polskiego Związku Motorowego. Na potwierdzenie tych słów sprawdziłem regulacje dotyczące sezonu 2018 i w nich nie ma o tym żadnej wzmianki. Dotarły do mnie jednak głosy, że właśnie ten punkt ma być „restrykcyjnie przestrzegany” w zbliżającym się sezonie. Teoretycznie zapis jest prosty i zrozumiały, z czym jednak wiąże się on w praktyce?
Do tej pory – niekiedy – zdarza się tak, iż dany fotograf lub dziennikarz publikuje swoje zdjęcia i teksty dla kilku podmiotów. Wydawać by się mogło, że nie powinno to nikomu przeszkadzać, ponieważ nie wszędzie każda redakcja ma swojego przedstawiciela, zarówno w jednej, jak i w drugiej dziedzinie. Wspomniane sytuacje mają miejsce od lat i nikt do tej pory nie miał z nimi problemu. Aż doczekaliśmy się czasów obecnych i roku 2019…
Nie oszukujmy się, żużel jest sportem niszowym. W głównych wydaniach ogólnopolskich serwisów wspominają o nim tylko w przypadku wyraźnych sukcesów. Portale i programy tematyczne mówią z kolei o nim tyle ile się da, podając co roku coraz to bardziej „satysfakcjonujące” liczby. Z tym, że tak naprawdę poza ośrodkami żużlowymi oraz okazjami, związanymi z turniejami Grand Prix w Polsce, świadomość o tym sporcie jest tak znikoma, że np. w Krakowie do tej pory można spotkać ludzi zdziwionych tym, iż w dawnej stolicy Polaków są organizowane zawody żużlowe…
„Restrykcyjne przestrzeganie” wspomnianego zapisu wiązać się będzie głównie z samymi stratami, których wymienię kilka:
– dziennikarz / fotograf, ograniczony do publikacji tylko na łamach jednego podmiotu. Często związany umową z większą liczbą redakcji, zmuszony do rezygnacji z wybranych, traci możliwość potencjalnego zarobku.
– wyżej wymienieni przedstawiciele środowiska medialnego, nierzadko swoje obowiązki pełnią za niewielkie pieniądze lub nawet za darmo. Przy szerszej publikacji pod swoim nazwiskiem zawsze istnieje większa szansa, że ktoś takiej osobie złoży prędzej, czy później ofertę na jakieś zamówienie konkretnych tekstów lub zdjęć.
– dodatkowo może to powodować osobiste animozje, między i tak nie zawsze zgodnymi przedstawicielami mediów żużlowych.
– Kluby żużlowe, które z większą ilością publikacji pojawiają się w środkach masowego przekazu częściej. Ich działacze z pewnością wolą szerszy zakres publikacji, niż ograniczony w sztuczny sposób.
– darczyńcy, którzy nierzadko wymieniani są w nazwach drużyn. Związali się zresztą z konkretnymi ośrodkami na zasadzie sponsoringu tytularnego, aby swoją markę promować w jak najszerszym zakresie. To samo tyczy się logotypów, które pojawiają się na – co jest oczywiste – większej ilości zdjęć, jeśli tylko fotografowie mają możliwość takiej publikacji.
– sponsorzy rozgrywek – ich nazwa też jest oczywiście wymieniana niemal na każdym kroku.
– zawodnicy, którzy przy ograniczeniu takich publikacji rzadziej pojawią się w mediach.
– mechanicy, których zdjęcia przy pracy będą publikowane w mniejszym zakresie.
– cały sport żużlowy w Polsce. Tyle mówi się o promocji i nagłaśnianiu różnego rodzaju wydarzeń. Czy ta regulacja, którą przytoczyłem wyżej, tak najprościej mówiąc, ma na celu promowanie żużla i informacji o nim, czy jego blokowanie w środkach masowego przekazu?
Czy zakazane będzie przesłanie tym samym zdjęć również za granicę, jeśli ktoś o nie poprosi? Czy „śledzone” będą tylko podmioty internetowe, czy też wersje papierowe? Można iść jeszcze dalej. Zapis ten mówi o publikacji „wyłącznie na łamach podmiotu”. Co zatem, jeśli fotograf opublikuje zestaw swoich zdjęć np. na portalu Facebook, na swoim oficjalnym koncie ze zdjęciami lub prywatnym? Według tego punktu jest to niedozwolone. Czy to podpowiedź do zaostrzenia tego przepisu? Wręcz przeciwnie, wskazanie absurdu, jaki on za sobą niesie. Cofając akredytację osobie, która publikuje dla dwóch redakcji, ilość przekazywanych o czarnym sporcie informacji spada w sezonie o kilka na tydzień… Ta regulacja to jednak broń obosieczna. Przed rokiem powstała w centrali bowiem instytucja „Fotoambasadorów przy GKSŻ / PZM”. Wszyscy mają zatem rozumieć, że „firmowi” fotografowie otrzymają lepsze warunki, niż w redakcjach, dla których oni publikują, skoro zdjęcia miałyby być przeznaczone tylko dla akredytowanego podmiotu? Razem z redakcyjnym kolegą Dawidem Gruntkowskim pomogłem powstać tekstowi o przyjemności pracy fotoreporterów, który był opublikowany w Święta Bożego Narodzenia, a można go znaleźć TUTAJ. Jak jednak możemy się do tego odnieść, mając przed sobą nowe ograniczenia?
Po pojawieniu się tego dokumentu, należy go uznawać za wiążący. Zatem sam mogę zaproponować jedno rozwiązanie każdemu z Dziennikarzy i Fotografów, które nie będzie sprzeczne z zapisem punktu 9. Jakie? Banalnie proste – wystarczy akredytować się na dwie lub kilka redakcji! Skoro jednemu podmiotowi przypadają osobne miejsca, a wiele z nich nie ma swoich przedstawicieli w poszczególnych ośrodkach, wystarczy wysłać na jedno nazwisko kilka zgłoszeń. Wówczas nie zostanie złamane postanowienie punktu 9., mówiące o publikacji tylko na łamach podmiotu, na który jest się akredytowanym. W myśl zasady „co nie jest zabronione jest dozwolone”. Absurd? Oczywiście, że tak, ale jeśli to jedyny sposób, aby obejść tę, nie do końca jasno wprowadzoną regulację, to sposób być może najłatwiejszy do zrealizowania. Czy Kluby mogą mieć coś przeciwko takiemu rozwiązaniu? Nie sądzę, aby zależało im na braku promocji swojego ośrodka, sponsorów, zawodników i wszystkiego, co jest związane z „czarnym sportem” w ich środowisku. Jeśli jednak w tekście dokumentu miałby niebawem pojawić się kolejny zapis, który nakładałby zakaz takiego postępowania, oznaczałoby to bezpośrednią reakcję na powyższy tekst i zaproponowane rozwiązanie. A to w mojej opinii ponownie szkodziłoby sportowi żużlowemu, jako całości. Wartym podkreślenia jest również fakt, iż cały dokument opatrzony jest końcówką „(nie dotyczy DMP)”. Zatem, jeśli chodzi o relacje z PGE Ekstraligi, nie ma takich obostrzeń (co potwierdzają dotychczas publikowane wnioski na sezon 2019). Jak zatem rozumieć tę próbę w stosunku do sprawozdań z ośrodków z niższych klas rozgrywkowych? Z definicji najwięcej mówi się o wydarzeniach z Najlepszej Ligi Świata, a ogranicza się przekazy z Nice 1. Ligi Żużlowej i 2. Ligi Żużlowej? Czy tak wygląda promocja sportu żużlowego?
Przez chwilę zastanawiało mnie to, czym mogli kierować się autorzy tego punktu, wpisując go w oficjalny „regulamin pracy mediów” na sezon 2019. Do głowy przychodzi mi tylko chęć ukrócenia nie do końca legalnych działań niektórych akredytowanych osób. Niejednokrotnie bowiem zdarza się, że na listę trafia ktoś przypadkowy, kto nie wywiązuje się ze swoich obowiązków. Pod tym scenariuszem mogę podpisać się obydwiema rękami i przyznać mu głośno rację (jeśli rzeczywiście o to chodzi). Ale czy trzeba przez to ukrócać pracę i działanie na korzyść promocji żużla tych, którzy robią to najrzetelniej jak potrafią? Czy nie da się wprowadzić dodatkowego zapisu o sprawdzeniu pracy akredytowanych osób, właśnie pod kątem wyeliminowania potencjalnego problemu? Na to pytanie chyba wszyscy znamy odpowiedź. Luźnym, ale chyba sprawiedliwym pomysłem byłoby ograniczenie publikacji do podmiotów, z którymi osoby związane są umowami. Nie sądzę, że redakcje współpracują świadomie z kimś nierzetelnym. Aczkolwiek to również byłoby chyba przesadne ograniczenie, ponieważ powszechnie znane są współprace międzyredakcyjne. Czy będą one teraz zagrożone?
Ci, którzy dotarli do tego miejsca, zastanawiają się jaki jest cel tekstu, na który musiałem poświęcić kilka godzin swojego czasu? Czy chcę zrobić komuś „na złość”, punktując bardzo niekorzystny zapis? Czy ktoś mnie przysłał i zapłacił mi za podkreślenie punktu, który, jeśli będzie wprowadzony i rzeczywiście restrykcyjnie przestrzegany, zwiąże się praktycznie z samymi szkodami? Otóż nie. Są to tylko przemyślenia nad tym, czego właśnie jesteśmy świadkami. Oczywiście mogę potwierdzić wsparcie w tym „poważnym zdziwieniu” wśród kilku lub kilkunastu osób, które zapoznały się już z tym dokumentem. Wypowiadam się teraz chyba praktycznie w imieniu wszystkich tych, którzy publikują treści zarówno na forum ogólnopolskim, jak i lokalnym. Najpewniej zapisy te nie trafiły jeszcze do większości, bo oburzenie nimi będzie niestety niebawem jeszcze większe… Można założyć scenariusz, w którym żużlowa centrala konsultowała projekt regulaminu pracy mediów w szerokim mniej lub bardziej gronie, jednak czy coś takiego miało miejsce? Sam po prostu chciałbym, aby o żużlu pisało się dużo i głównie dobrze (to też tyczy się publikacji zdjęć). Czy to aż tak wiele?
Czy cały dokument jest zły? Nie, wręcz przeciwnie. Z prawie całym się zgodzę. Co więcej pojawia się w nim punkt 26., który m.in. mówi o tym, że „akredytowanym fotoreporterom i dziennikarzom zabrania się podczas wykonywania pracy spożywania napojów alkoholowych”. Czy ktoś jest przeciwny? Pojawił się również kolejny, z którym zgodzę się w słynnych „110%”. Punkt 32. mówi, że „zabrania się publikowania zdjęć z zakresu udzielania pomocy medycznej zawodnikom (…)”. O tym mówiłem głośno od dawna i w końcu znalazło to odzwierciedlenie w regulacjach.
Co dalej? Czy zapisy punktu 9. ulegną zmianie, ułatwiając pracę nas, Dziennikarzy i Fotoreporterów? Czy jednak pozostaną w tej formie, przynosząc tylko większy chaos i nieład oraz wyraźnie ograniczając przekaz informacji na temat sportu żużlowego? Odpowiedź poznamy zapewne w najbliższym czasie, w końcu rozgrywki ruszają już za około miesiąc. Nadzieję daje punkt 29.: „Zastrzega się możliwość zmiany postanowień niniejszych wytycznych w trakcie trwania sezonu rozgrywkowego”. Bądźmy dobrej myśli, że nawet wcześniej. Na przyszłość chyba jednak warto byłoby zastanowić się nad powołaniem tworu takiego, jak stowarzyszenie dziennikarzy czy fotografów żużlowych lub łączonego. Wówczas będzie mogła wypowiedzieć się oficjalna reprezentacja, a nie będą to tylko słowa „nawiedzonego Wrony”. Gdyby ktoś kiedyś chciał zrealizować ten pomysł, to jednego pewnego kandydata na członka już ma.
źródło: inf. własna / PZMAby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!