Za nami pierwszy sezon U24 Ekstraligi. Nowe rozgrywki miały zwolenników i przeciwników, ale inauguracyjny rok raczej mógł powiększyć grono tych pierwszych. Adam Krużyński z Klubu Sportowego Toruń przyznaje, że to wymagające, ale korzystne rozwiązanie.
Od momentu pojawienia się pomysłu i zaprezentowania drugiej ligi dla ekstraligowców, idea miała fanów i krytyków. Zwolennicy U24 Ekstraligi liczyli na to, że nowe rozgrywki pomogą w rozwoju najmłodszych. Ponadto pozwolą one także ściągnąć do Polski talenty zza granicy. Z drugiej jednak strony 14 dodatkowych spotkań i powiększanie kadry dla klubów mogło być problemem. Po sezonie jesteśmy już mądrzejsi. W Toruniu nieco obawiali się nowych rozgrywek.
Ponownie – plusy i minusy
Prezes Rady Nadzorczej KS Toruń przyznaje, że jego klub również patrzył na ten pomysł z małym dystansem. – Na pewno przyjęliśmy ten pomysł ze zrozumieniem – mówi Adam Krużyński w rozmowie ze speedway.torun.pl. Nowe rozgrywki nie budziły wielkiego zainteresowania sponsorów, a jednak kluby musiały znaleźć dodatkowe fundusze. – Nie ma co ukrywać, że pod względem finansowym to jest dość wymagające przedsięwzięcie i nie chodzi tutaj wyłącznie o wynagrodzenia dla zawodników. Nie jest łatwo stawić temu czoła, bo de facto mamy do czynienia z kolejną drużyną do zarządzania i osobną ligą do objechania – wyjaśnia toruński działacz.
Torunianie podołali zadaniu. Do zespołu ściągnięto kilku utalentowanych zawodników, którzy błysnęli umiejętnościami w starciach z rówieśnikami. Fundamentem była jednak szeroka kadra polskich juniorów. – Podstawą składu stali się dla nas nasi polscy młodzieżowcy. Od samego początku wiedzieliśmy, że oni będą naturalną częścią tej drużyny. Te rozgrywki są między innymi po to, żeby ci chłopcy również zyskali więcej wyścigów. Mieli szansę się rozjeździć poprzez rywalizację z innymi zawodnikami do 24. roku życia – tłumaczy Adam Krużyński.
Nowe talenty w Polsce
Jednym z największych odkryć ligi do momentu odniesienia kontuzji był Emil Pørtner. Duńczyk w wielu spotkaniach był liderem swoje zespołu. W kadrze na mecze U24 Ekstraligi znaleźli się także zawodnicy znani z Wysp Brytyjskich. – W poszukiwaniach częściowo pomagał nam menadżer żużlowej reprezentacji Australii i angielskiego klubu Belle Vue Aces, Mark Lemon – przyznaje prezes Rady Nadzorczej klubu z Torunia. Lemon ma świetną orientację, jeśli chodzi o zawodników z wysp, a w 2019 roku był przez jakiś czas menadżerem zespołu.
Torunianie sezon zakończyli co prawda na odległym 6. miejscu, ale wynik był sprawą drugorzędną. Ideą U24 Ekstraligi jest przecież rozwój. Torunianom udało się sprowadzić do siebie m.in. Zacha Cooka czy Caspera Henrikssona. – Wszystkie zawarte przez nas kontrakty były głęboko przemyślane i wynikały z zakrojonego na szeroką skalę rekonesansu. Wybieraliśmy chłopaków, którzy naszym zdaniem wyglądali obiecująco i mieli predyspozycje do uprawiania żużla na wysokim poziomie – mówi Adam Krużyński.
Po zakończeniu sezonu torunianie zakontraktowali kolejnego zawodnika z myślą o lidze dla zawodników do lat 24. Mowa o Nicolaiu Heiselbergu, czyli Duńczyku którego kibice mogli oglądać w kończącym się roku na torze w Ostrowie. Doszło też do zmian w sztabie szkoleniowym. Możliwe, że przed rozpoczęciem sezonu kadra młodych „Aniołów” nieco się powiększy.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!