Kapitan Unii Tarnów był jej bardzo skutecznym liderem w pierwszej połowie spotkania z PGG ROW-em w Rybniku. Końcówka nie poszła już po jego myśli i do wyniku 35:43 (mecz przerwano po 13 biegach) dorzucił 7 punktów.
Pojedynku nie udało się przeprowadzić do końca, ponieważ przy ciągłych opadach deszczu nawierzchnia zaczęła sprawiać problemy zawodnikom obu drużyn. – Ogólnie rzecz biorąc nie skończyło się to tak źle, ponieważ warunki były naprawdę ciężkie. Po pierwszym wirażu tak naprawdę nie dało się nic zrobić, gdyż tor był bardzo kiepski. Wszystko sprowadzało się do wykorzystania szansy, więc finalnie oni uciekli nam na kilka punktów. Właściwą decyzją było jednak przerwanie tych zawodów, ponieważ kilka ostatnich wyścigów było okropnych – mówił Peter Ljung o tym, jak zmieniały się warunki.
Po dwóch zwycięstwach, w kolejnych startach Szwed zdobył 1 punkt i zanotował defekt. W tym pierwszym przypadku doszło do sytuacji, gdy dwóch zawodników gości dotknęło taśmy, wcześniej zrobił to jednak Przemysław Konieczny, który został wykluczony. Pozostali czekali jednak kilka minut na decyzję sędziego w deszczu, przygotowani do startu. To mogło zdekoncentrować naszego rozmówcę. – Miało to jakiś wpływ. Musieliśmy tam czekać kilka minut przed powtórką. Staliśmy tam, motocykle pracowały, sprzęgło się grzało, na goglach pojawiała się mgła. Był to stresujący moment, nie miałem później dobrego startu, a on był wówczas kluczowy. Po tym już nie byłem w stanie nic zrobić – przyznał.
Chwilę później Ljung już nie zanotował zdobyczy punktowej, a stało się to pomimo dobrego startu. Warunki jednak sprawiły, że przypadkowo przeszkodził mu kolega z drużyny, Artur Czaja. – Przed moim ostatnim wyścigiem zrównano ten tor po dłuższej przerwie. Zakryli wszystkie dziury i koleiny, które stały się mokrymi pułapkami. Nie mogliśmy ich widzieć. Miałem naprawdę dobry start, Artur jechał przy krawężniku, wjeżdżając w wiraż motocykl pojechał prosto i uderzyłem w dużą dziurę na torze, której nie mogłem zauważyć. To był wyraźny sygnał, że te warunki nie były w porządku do ścigania – powtórzył.
Osiem punktów do odrobienia to i dużo i mało. Wszystko jednak sprowadza się do dobrego przygotowania na rewanż na własnym obiekcie. – Z pewnością mamy szansę na punkt bonusowy. Jeśli tylko każdy pojedzie dobrze, a na własnym torze powinniśmy sobie radzić tylko lepiej. Oczywiście ostatnio z Ostrowem były trudne warunki. Kilka dni padało i nie mieliśmy żadnego treningu. Sądzę, że jeśli wszyscy stawimy się w meczu domowym, a oczywiście Ernest Koza jest również dobrym wzmocnieniem, to mamy szansę wygrać każde ze spotkań u siebie – dodał optymistycznie.
Najpewniej gdyby w składzie na mecz z Arged Malesa TŻ Ostrovią znalazł się Ernest Koza, Unia mogła pokusić się o zwycięstwo, zwłaszcza, że ostatecznie przegrała różnicą tylko czterech punktów. – Na 100% w meczu z Rybnikiem byliśmy mocniejsi niż w tym z Ostrowem. Jeśli mielibyśmy Ernesta wtedy w składzie, z pewnością wygralibyśmy to spotkanie. Wtedy na niektórych zawodnikach spoczywało chyba trochę presji. Myślano, że każdy musi pojechać jak najlepiej, aby wygrać to spotkanie. Później, jeśli zgubi się „oczko” tu i tam, przegrywa się mecz. Gdy jeden zawodnik jedzie słabiej, wówczas brakuje punktów do wygranej. Teraz z pewnością będziemy ponownie mocni na własnym torze. Oczywiście wyjazdowe spotkania nie idą nam źle. Wygraliśmy w Gdańsku i w Rybniku postawiliśmy rywalom ciężkie warunki do dziesiątego biegu. Myślę, że w rzeczywistości jesteśmy silniejsi, niż na papierze – podkreślił potencjał swojej drużyny.
Następny mecz ligowy Unia Tarnów odjedzie 5 maja na własnym torze z Orłem Łódź. Ważne w dobrych przygotowaniach będą warunki atmosferyczne, aby udało się odjechać choć jeden trening, co nie miało miejsca przed potyczką z ostrowianami. – Pogoda będzie ważna. Jeśli tor jest taki, jak zazwyczaj, a aura nam sprzyja, wówczas mamy naprawdę spore szanse na zwycięstwo w Tarnowie. Niektóre zespoły są mocne na papierze. Papier, a rzeczywistość to jednak nadal dwie różne sprawy. Myślę, że pokazaliśmy to już w Gdańsku i uważam, że mamy szanse wygrać każdy pojedynek – tym optymistycznym akcentem, Peter Ljung zakończył rozmowę z portalem speedwaynews.pl.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!