Patryk Rolnicki w kompletnym stylu awansował do finału Srebrnego Kasku, który zaplanowano na 2 maja w Krakowie. W eliminacji w Krośnie zawody zakończył on z dorobkiem 15 punktów. Zapraszamy na lekturę rozmowy, przeprowadzonej z młodzieżowcem bezpośrednio po tym turnieju.
Stanisław Wrona, speedwaynews.pl: – Przede wszystkim gratulacje. Zdobyłeś 15 punktów na niełatwym torze. Poprzednio na nim, przed prawie rokiem, zostałeś rezerwowym w finale Młodzieżowych Indywidualnych Mistrzostw Polski. Wówczas nie udało się awansować, tym razem było inaczej. Występ rewelacyjny i punkty zdobyte po walce, ponieważ wszystkich startów nie wygrałeś.
Patryk Rolnicki, MRGARDEN GKM Grudziądz: – W tych zawodach raczej męczyłem się ze startem. Wygrałem bodajże tylko dwa, a wcześniej chłopaki mi uciekali. Musiałem gonić ich na trasie, miałem jednak fajnie spasowany motor, zatem byłem w stanie ich wyprzedzać. Cieszę się, że uzyskałem awans do finału, a przy okazji wygrałem te zawody z kompletem punktów.
– Obsada była – przynajmniej biorąc pod uwagę te czołowe miejsca – dosyć wymagająca. Wygrałeś i pokazałeś, że w ostatnim czasie jesteś w formie.
– Cały czas powtarzam, że można przegrać z najsłabszym i wygrać z najlepszym. Nie patrzyłem zbytnio na rywali. Wiadomym było, że chłopaki też fajnie jadą i trzeba było na nich uważać, ale ja robiłem cały czas swoje i wygrałem wszystkie biegi.
– 2 maja, w Krakowie odbędzie się finał Srebrnego Kasku. Ten tor trochę znasz. Tam rozegra się walka o awans do światowych eliminacji Indywidualnych Mistrzostw Świata Juniorów, a Ty jeździsz ostatni rok w tej kategorii wiekowej. Czy chciałbyś awansować dalej?
– Trochę głupie pytanie. Pewnie, że chciałbym (śmiech). Zobaczymy, jak to wszystko się potoczy. W Krakowie poprzednio jeździłem dosyć dawno temu, ale z tego, co pamiętam, to szło mi tam w miarę dobrze. Jestem do tego pozytywnie nastawiony. Zostało jeszcze trochę czasu – około dwa tygodnie. Mam zamiar trenować do tego turnieju i chciałbym, aby wszystko poszło tak, jak powinno.
– W stawce znajdą się wszyscy finaliści z rund eliminacyjnych plus zawodnicy rozstawieni. Przeciwnicy będą zatem jeszcze mocniejsi.
– Z każdym trzeba jechać i ze wszystkimi można wygrać. Pojadę w pełni skoncentrowany, skupiony i przede wszystkim odpowiednio przygotowany. Myślę, że będzie fajnie.
– Cofniemy się o kilka dni. W piątek, 12 kwietnia odbył się mecz w Grudziądzu z rywalami z Częstochowy. Zaliczyłeś tam bardzo dobry występ i zebrałeś sporo pochwał. Czy poprzednie, słabsze występy – w Lublinie w lidze oraz w Tarnowie w eliminacjach Złotego Kasku, dały takiego „kopa”, co pozwoliło Ci na debiut w bardzo dobrym stylu przed grudziądzką publicznością?
– Chciałem zapomnieć o tych występach w Lublinie i Tarnowie, dobrze, że mi o nich przypomniałeś (śmiech). Mecz z „Lwami” dobrze się dla nas ułożył, cieszę się, że wygraliśmy. Fajnie, że my – juniorzy – pomogliśmy drużynie wygrać ten pojedynek. Zdobyliśmy trochę punktów, zatem to z pewnością dla nas plus. Wiadomo, że nie mogę być w pełni zadowolony z tego występu. 6+1 w pięciu biegach, to nie do końca jakiś rewelacyjny wynik. Z pewnością jednak jest lepiej, niż było na samym początku. Szkoda tych dwóch zer, ale to jest Ekstraliga i tam naprawdę bardzo ciężko wyprzedzić kogokolwiek po przegranym starcie. Ten występ na pewno był pozytywny i jedziemy dalej.
– Pierwszy bieg wygraliście 5:1, ale później Ty, z Krzysztofem Buczkowskim, ponownie wygrałeś podwójnie. W pokonanym polu zostali wówczas Matej Žagar i Fredrik Lindgren, więc dwóch zawodników z cyklu Grand Prix. Ten bieg zaważył wówczas o zwycięstwie Waszej ekipy.
– Nie wiedziałem w ogóle, że wyjadę do tego biegu, ponieważ to miało miejsce po taśmie Antona. Wszystko działo się tak szybko, że nawet nie zdążyłem popatrzeć, z kim jadę w tym wyścigu. Staram się tego nie robić, ale tym razem tak wyszło. Z Krzyśkiem wyszliśmy na 5:1, on pilnował krawężnika, a ja jechałem po szerokiej. Udało się zrobić taką przewagę nad zawodnikami z Częstochowy, że zdołaliśmy wygrać ten bieg podwójnie. Dzięki temu wygraliśmy mecz, z czego bardzo się cieszyłem.
– Spodziewałeś się tego, że trener Robert Kempiński wystawi Cię za Antona ponownie chwilę później, w biegu nominowanym?
– Szczerze, to nie. Po prostu tak wyszło. Trochę zepsułem ten bieg, ponieważ zostałem na starcie i później już chłopaki mi odjechali. Mimo wieku, cały czas się uczę i idę do przodu.
– Niecałą dobę po tym meczu znalazłeś się w Rawiczu, reprezentując Wilki Krosno, jako „gość”. Występ rewelacyjny, ponieważ zdobyłeś 13 punktów z bonusem. W pewien sposób poszedłeś za ciosem i po piątkowym występie praktycznie cały czas byłeś przed rywalami.
– Cieszę się z tego, że pomogłem Wilkom wygrać ten mecz. To jest druga liga, więc jak wiemy, jest tam łatwiej niż w Ekstralidze. Chłopaki jednak trzymają gaz, jeżdżą na takich samych motocyklach, jak my. Było zatem również ciężko. Nieco szkoda tej „jedynki”, którą przywiozłem. Przespałem wówczas start i chłopaki byli już z przodu, ale 13 punktów z bonusem to jest naprawdę bardzo fajny wynik. Chciałbym tak punktować cały czas.
– Często będziesz występował w barwach Wilków jako gość? Wtedy, gdy będziesz mógł, czy będziesz odpuszczał więcej tych spotkań?
– Jeśli będę miał możliwości, terminy nie będą kolidowały z moimi meczami w Ekstralidze i sztab szkoleniowy w Grudziądzu nie będzie miał żadnych przeciwwskazań, abym jechał, to ja jestem na tak. Z chęcią będę reprezentował Wilki Krosno.
– Na koniec kilka słów do kibiców z okazji Świąt Wielkanocy?
– Co się mówi na Wielkanoc? Wesołego króliczka? (śmiech) Chciałem życzyć kibicom przede wszystkim Wesołych Świąt i do zobaczenia na stadionach po tej przerwie świątecznej.
– Dziękuję za rozmowę i życzę powodzenia w kolejnych występach.
– Również dziękuję.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!