Jest wychowankiem Stali Gorzów jednak praktycznie całą karierę spędził w Łodzi. O kim mowa?
Arkadiusz Pietrzak (speedwaynews.pl): – Tomku pierwsze pytanie standardowe. Jak trafiłeś do żużla?
Tomasz Zywertowski (były zawodnik, wychowanek Stali Gorzów): – Do sportu trafiłem w sumie przez babcię. Mieszkała ona koło stadionu Stali. Zawsze pytałem jej co tam tak głośno. Potem wujek zaczynał mnie zabierać na zawody, bo też był on zawodnikiem Stali. Ja mało co z tego pamiętam, bo byłem za młody. Kiedyś opłacało się zbierać makulaturę czy butelki. Była z tego niezła kasa, którą potem przeznaczaliśmy np. na bilety na mecz. Tak na dobre żużlem zainteresowałem się w szkole podstawowej. Chodziłem do jednej klasy z Adamem Czechowiczem (też były zawodnik dop. aut.) i kiedyś on do mnie przyszedł i mówi, że idzie się zapisać do szkółki. W domu też oznajmiłem rodzicom, że chciałbym się zapisać i może by coś z tego wyszło. Na początku rodzice byli na nie. Jednak poszli ze mną na spotkanie z trenerem Bogusiem Nowakiem i to on ich przekonał. I tak to wszystko wyglądało.
– W Stali jednak nie było Ci dane wystartować. Dlaczego?
– W tamtych latach klub z Gorzowa mocno szkolił i też ściągał innych zawodników. Przyszedł Tomek Cieślewicz oraz Tomek Bajerski. Juniorami były takie gwiazdy jak Rafał Okoniewski i Krzysztof Cegielski. Byli to zawodnicy topowi i po prostu nie miałem szans z nimi wygrać rywalizacji o skład. Ja byłem świeżo po licencji a każdy trener wiadomo, że gonił wynik. Trener nie chciał żebym jechał tylko w turniejach młodzieżowych, więc podjęto decyzję o moim wypożyczeniu. Chcieli żebym się rozwijał.
– Ostatecznie trafiłeś do Łodzi, gdzie spędziłeś praktycznie całą karierę. Dlaczego akurat Łódź?
– Po prostu padła z Łodzi propozycja. Zresztą za moim ściągnięciem do Łodzi stał doskonale znany Marek Hućko. On wtedy właśnie w Łodzi startował, a klub szukał juniorów. Marek mnie polecił i tak trafiłem do tego klubu. Pierwszy sezon byłem na wypożyczeniu, a potem był to kontrakt definitywny.
– Byłeś młodym zawodnikiem, nie chciałeś iść gdzieś jeszcze do innego klubu? Zostałeś w Łodzi praktycznie całą karierę.
– Miałem wtedy 18 lat, byłem młokosem. Trudno było w takim wieku ciągle zmieniać środowisko. Chciałem się rozwijać. W Łodzi po prostu jeździłem i to mi odpowiadało. Poznałem w Łodzi fajnych ludzi i odpowiadał mi tu klimat, więc nie chciałem nic zmieniać. Wtedy były też inne czasy. Czwarty odcinek karty zawodniczej posiadał klub. Trudno było zmienić klub. Podczas startów w Łodzi jako junior, miałem kilka zapytań z Wrocławia, żeby przejść do nich . Nie skorzystałem z tego i nie wiem czy to nie był mój duży błąd. Może i największy w mojej karierze, że nie poszedłem do ekstraklasy i może bym się rozwinął. Tego już się nie dowiemy. Teraz wracam czasem myślami do tamtych czasów i pewnie dzisiaj bym postąpił inaczej.
– Każdy zawodnik ma swoich ulubionych kolegów, z którymi lubił jeździć w parze. Jak to było u Ciebie?
– Można powiedzieć, że w Łodzi stworzył się taki klan gorzowski. Oprócz mnie byli przecież wspomniany Marek Hućko oraz Jarek Łukaszewski i Piotr Rembas. Razem do Łodzi jeździliśmy na zawody i razem wracaliśmy. Z nimi więc miałem taką najbliższą więź. Z każdym miałem dobre relacje i z każdym mi się dobrze jeździło. Nie było podziału na juniorów i seniorów. Stanowiliśmy jedność.
– A czym zajmujesz się obecnie?
– Przez żużel się przewijam, ale nie zajmuję się tym zawodowo. Jestem technikiem wózków widłowych. W wieku 12 lat interesowałem się już mechaniką samochodową i tak to do dzisiaj mi zostało. Zajmuję się czterema i trzema kółkami. Jestem dalej związany z motoryzacją i jej mechaniką.
– Twój przyjaciel z żużla to?
– Najbliższe kontakty mam z Rohanem Tungatem i Kubą Jamrogiem. Z Kubą naprawdę mamy mega stosunki przyjacielskie. Jak zawsze był w Łodzi to „wbijał” do mnie na „chatę”. Spędzamy wtedy czas na rozmowach o żużlu. Jak jeździł w Łodzi to na zawodach towarzyszyłem mu podczas meczów w parku maszyn.
Kolejna część artykułu już wkrótce.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!