W dalszym ciągu klub z Ostrowa Wielkopolskiego nie zapłacił kary za szkolenie. Żadna ze stron nie zamierza jednak odpuszczać, a Ostrovii może zabraknąć w przyszłorocznych rozgrywkach!
Klub podobnie, jak i wiele innych ośrodków otrzymał karę w związku z niespełnieniem limitów szkoleniowych w sezonie 2022. Stało się tak, gdyż adepci licencję zdali dopiero pod koniec sezonu, gdzie nie mieli już okazji do rywalizacji i zaliczenia obowiązkowych biegów. Od początku jednak w Ostrowie stwierdzili, że nie zamierzają płacić tych 340 tysięcy złotych, a sprawa w dalszym ciągu jest nierozstrzygnięta. Klub odwołał się do Trybunału PZM i czekają na odpowiedź. Mariusz Staszewski jednak stwierdził, że nikt nie chce nawet rozmawiać o regulaminie szkoleniowym.
– Cały czas sprawa za „brak szkolenia” jest w toku. Odwołaliśmy się do Trybunału, więc czekamy na dalsze ruchy. Sytuacja jest taka, że na ten temat gdzieś tam nikt nie chce rozmawiać. Myślę, że wszyscy wiemy, że był to błąd regulaminowy – powiedział w rozmowie z Kurierem Ostrowskim.
W klubie biorą pod uwagę nawet najczarniejszy scenariusz, który mówi o braku licencji. Arged Malesa Ostrów zbudowała bardzo silną kadrę na przyszłoroczne rozgrywki, gdzie chcą awansować do PGE Ekstraligi. To jednak może nie nastąpić, gdyż jak stwierdził szkoleniowiec… klubu nie stać na zapłatę kary, gdyż budżet jest tak napięty.
– Najwyżej nie dostaniemy licencji. Mamy budżet policzony, widać jaką drużynę zbudowaliśmy. Budżet jest napięty i nie znajdziemy dodatkowych 340 tys., żeby zapłacić za błąd regulaminowy – stwierdził.
Bardziej jednak Staszewski przychyla się ku licencji warunkowej. Otwarcie stwierdził, że Ostrovia jest jednym z najlepiej szkolących klubów w Polsce, a kara jest spowodowana błędnym zapisem w regulaminie. Przypomniał też, że z powodu nadmiaru utalentowanych zawodników do innych klubów musiał wypożyczyć trójkę zawodników (Grzelak do Poznania, Seniuk do Wrocławia, a Poczta przeszedł na stałe do Rzeszowa). To jednak być może jeszcze nie koniec, gdyż do licencji w kolejnym roku przystąpią kolejni.
– Moim zdaniem, jeśli już, to możemy dostać warunkową, ale wiadomo, to jest tylko moje zdanie. My gdzieś tam od początku powiedzieliśmy twardo, na jakim stoimy stanowisku. Jesteśmy jednym z lepiej szkolących klubów w Polsce i dostajemy karę za brak szkolenia. Zresztą w prywatnych rozmowach wszyscy to widzą, a oficjalnie jest inaczej. Nasze stanowisko było i jest takie same. Szkoliliśmy, szkolimy i szkolić będziemy. Na chwilę obecną trzech juniorów musiałem wypożyczyć, żeby mi się zgadzały miejsca w składzie. Nie mówię na ligę, tylko na DMPJ-y, więc jeśli byśmy jeszcze więcej szkolili, to nie wiem, czy byśmy z tymi juniorami musieli robić – opowiedział Staszewski.
Dodatkowo były zawodnik zwrócił uwagę na dość poważny fakt. Żaden z klubów nie jest w stanie sobie zaplanować, ilu adeptów przyjdzie do klubu i w jakim czasie będą gotowi by przebrnąć przez egzamin na licencję. Dał też do zrozumienia, że alternatywna ścieżka, by spełnić limity, nie jest tak naprawdę szkoleniem.
– Nie mamy tak naprawdę na to wpływu, ile przyjdzie utalentowanych chłopców, żeby ich w tym czasie wyszkolić na zawodnika. Albo po prostu ściągamy byle kogo z innego klubu, żeby po prostu zdał egzamin, Odjechał 15 biegów i na tym jego kariera się kończy. Tylko moim zdaniem to nie jest szkolenie. Moim zdaniem te limity to powinno być maksymalnie jeden zawodnik w roku. Policzmy, jeśli my dzisiaj mamy trzech juniorów i co roku będzie dawał nam jeden, no to nie będą mieli gdzie jeździć. Jeśli ich będzie trzech, no to jeśli policzmy sobie trzech juniorów co roku po sześciu latach mamy osiemnastu juniorów. – zakończył.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!