Pora na zakończenie nadrabiania zaległości w eWinner 1. Lidze Żużlowej. Osłabiona Abramczyk Polonia Bydgoszcz podejmie zespół Aforti Startu Gniezno. Czy szwedzkie wsparcie będzie wystarczające do tego, aby wlać nadzieje w serca kibiców?
Zacznę od powtórzenia oczywistości, którą można usłyszeć w telewizji czy przeczytać o niej w mediach żużlowych. Tegoroczny sezon eWinner 1. Ligi Żużlowej jest pierwszym okresem od 2012, gdzie wszyscy są w ciągłym kontakcie i jeden błąd może zadecydować o potknięciu. Niestety, ale definicja błędu w obecnym obrocie spraw to kontuzje, które eliminują kluczowych zawodników. Unia Tarnów traci Ernesta Koze i Oskara Bobera w trakcie jednego spotkania, podobnie sprawa się trzyma w Bydgoszczy. Wszyscy świetnie pamiętamy minioną niedzielę, gdzie rozpędzony David Bellego wjeżdża w leżącego Grzegorza Zengotę. Moment, w którym każdy telewidz złapał się za głowę i z grymasem na twarzy oglądał emitowane powtórki. Oboje muszą zrobić sobie przymusową przerwę od swojej pracy i skupić swoją uwagę na najszybszym powrocie do zdrowia. Niezbyt udane zawody miał również Peter Kildemand. Duńczyka również czeka przerwa w startach na światowych torach, więc i Gniezno musiało złapać się za głowę. W buty Kildemanda wskoczyć musiał Kevin Fajfer. Efekt niezbyt przyjemny, ale kto inny mógł wtedy wystąpić? Philip Hellström-Bängs startował wówczas w Mistrzostwach Europy Par do lat 19, a Nick Agertoft nie jest gotowy na ligowe ściganie nad Wisłą. Kibice i eksperci skazują Start na pożarcie, koniec marzeń o rundzie play-off. A wiadomo, że od momentu powrotu do 1. Ligi, GTM zawsze meldował się w dalszej fazie rozgrywek. Rafael Wojciechowski nie miał innej możliwości. Musiał poszukać wzmocnienia.
Starcia pomiędzy Startem i Polonią miewały różne przebiegi oraz kontrowersje. Nie mam zamiaru uciekać w odległą przyszłość, ale wróćmy na moment do 2011 roku. Polonia Bydgoszcz walczyła o powrót do Ekstraligi po tym, jak spadła z niej rok wcześniej. Można sarkastycznie rzec, że beniaminek nie zawiódł oczekiwań kibiców i natychmiastowo powrócił do grona najlepszych z najlepszych. Marzenia Startu o najwyższej klasie musiały zostać przełożone na następujący sezon, a fanatycy czerwono-czarnych do dziś widzą ten barażowy mecz w Częstochowie i upadek starszego z braci Jabłońskich. Tak czy owak, przenieśmy się do sierpnia 2011 roku. Faza play-off, każdy z każdym i walka do ostatniej kropli krwi. Polonia przybywa jako faworyt. W składzie Emil Sajfutdinow, Grzegorz Walasek, Szymon Woźniak, Tomasz Gapiński, Robert Kościecha, Denis Gizatulin oraz Mikołaj Curyło, z którym będzie najciekawsza anegdotka. Gnieźnianie liczyli wtedy na Tai’a Woffindena, Scotta Nichollsa czy Michała Szczepaniaka. Mecz zakończył się zwycięstwem 50:40, ale to bydgoszczanie wygrali oba spotkanie w fazie zasadniczej. Dosyć kontrowersyjna sytuacja miała miejsce po zakończeniu zawodów. Dla zarysowania sytuacji wspomnę, że w czwartym biegu zawodów doszło do bardzo nieprzyjemnego upadku Mikołaja Curyło i Kacpra Gomólskiego. Sprawcą był zawodnik Polonii, który został za to wykluczony. Po spotkaniu doszło do niepamiętnego incydentu. Kiedy Mikołaj udał się pod prysznic, został rzekomo zaatakowany przez… mamę Kacpra. Kobieta miała uderzyć go dwa razy w głowę i powiedzieć kilka nieprzyjemnych słów. Na łamach pomorska.pl, sprawę opisał Jerzy Kanclerz: – Po meczu Mikołaj szedł pod prysznic i wtedy został zaatakowany. Mama Kacpra uderzyła go dwukrotnie w głowę. Miała też obrażać zawodnika. Tak zrelacjonował nam te wydarzenia Mikołaj. Nikt z władz klubu tego nie widział, ale nie mamy podstaw, by w to nie wierzyć. Mikołaj nie wymyśliłby sobie czegoś takiego. Dla mnie to skandal. Takie rzeczy nie powinny mieć miejsca. Tym bardziej, że Curyło nie przewrócił rywala specjalnie. Wpadł w koleinę i stracił panowanie nad motocyklem. Karę wymierzył mu sędzia.
Abramczyk Polonia Bydgoszcz i Start Gniezno sąsiadują miedzy sobą w ligowej tabeli. Taka sama ilość punktów, ale bilans zdecydowanie na korzyść drużyny z Kujawsko-Pomorskiego. Nie zmienia to faktu, że obie ekipy przystępują bardzo osłabione do tej rywalizacji. Jednakże to nie jedyna przypadłość, które je łączy. Obie dokonały ostatnio transferów, które mają przelać czarę zwycięstwa na ich strony. Co zabawne, zawodnicy ci przybyli z tego samego klubu – Cellfast Wilków Krosno. Bydgoszczanie zakontraktowali Daniela Jeleniewskiego. Można rzec, że ten zawodnik to weteran pierwszoligowych torów, gdyż jest to jego trzynasty sezon na zapleczu PGE Ekstraligi. Ostatnie dwa sezony spędził w Orłe Łódź, gdzie dawał się poznać jako lider formacji seniorskiej wraz z Norbertem Kościuchem. Ten rok miał być początkiem nowego rozdziału, gdyż podpisał on kontrakt z beniaminkiem eWinner 1. Ligi Żużlowej. Jak się jednak okazało, po transferze Tobiasza Musielaka został on odsunięty od głównego składu i przyjął rolę rezerwowego. Jerzy Kanclerz doskonale wie, że wychowanek Motoru Lublin będzie idealnym wsparciem dla osłabionej Polonii. Najpewniej uzupełni on skład pod numerem dwunastym, gdzie ostało się puste pole w awizowanym zestawieniu.
Należy jednak pamiętać, że Adrian Gała urośnie do roli pierwszoplanowej postaci w tym spektaklu. Dla wychowanka Startu będzie to pierwszy raz, kiedy stanie on naprzeciwko swojej dawnej drużyny. Wszak to czerwono-czarne barwy sprawiły, że pomimo przeciętnego wieku juniora, popularny „Henio” wyrósł na solidnego żużlowca dla drużyny z pierwszoligowego pułapu. Za Adrianem poważna kontuzja, a on sam dopiero powraca do odpowiedniej dyspozycji. W rozmowie z naszym portalem przyznał, że częstsze starty pozwalają mu na zebranie pewności siebie, co może poskutkować w meczu ze Startem Gniezno. Choć ostatnie lata różnie pokazywały jego możliwość jazdy pod presją, warto mieć to nazwisko pod bacznym okiem.
Jewgienij Sajdullin zszokował wszystkich swoją jazdą w Rybniku. Młody Rosjanin wykonał tzw. wejście smoka i sprawił, że porażka z ROW-em miała o wiele mniejszy rozmiar. Choć brakuje tego nazwiska w podanym ustawieniu, to wszyscy wiemy, że on się tam pojawi. Jewgienija czeka pracowity weekend. Sobotę spędzi on w Daugavpils, gdzie będzie rywalizował m.in. z Wiktorem Lampartem o awans do finału IMŚJ. Jeżeli wszystko przebiegnie z planem, Sajdullin zamelduje się na stadionie w Bydgoszczy i weźmie udział w tym spotkaniu. Czy istnieje cień szansy, że zastąpi on udanie Davida Bellego? Jakiś jest, ale niezbyt duży. Francuz przybrał rolę motoru napędowego tego zespołu, a jego utrata może znacznie przesądzić o rezultacie spotkania. Kibice mogą jedynie liczyć na przebłysk reprezentanta Sbornej. Pierwszym starciu Polonii z rybniczanami, zaskoczył wszystkich swoją postawą, ale widać było po nim pewne problemy z opanowaniem motocykla. Podobnie było na Śląsku, gdzie zbytnio wypuszczał on swój sprzęt na zewnętrzną część toru.
Peter Ljung powraca i to dosłownie. Szwed zniknął po pierwszym występie Cellfast Wilków Krosno w eWinner 1. Lidze Żużlowej. Podobnie jak Daniel Jeleniewski, rywalizacja zepchnęła Petera na rolę rezerwowego, kiedy przychodził do klubu jako jeden z czołowych obcokrajowców. „Kung Ljung” pozostał w swoim rodzimym kraju, a swoje ostatnie starty notował w Danii i Bauhaus-Ligan. Można pokusić się o stwierdzenie, że kontuzja jego imiennika otworzyła mu wrota na ponowną jazdę po polskich owalach. Kibice Startu dobrze pamiętają tego zawodnika. Był on określany jako jeden z liderów zespołu w latach 2009-2010, przyjmując wtedy rolę ulubieńca trybun. Los skierował go potem do Poznania, Grudziądza itd.
Pytanie, które chodzi po głowach większości obserwatorów eWinner 1. Ligi Żużlowej to te zahaczające o słuszność tego ruchu. Jak wiemy, szwedzki żużlowiec ma za sobą bardzo ciężki wypadek, który odebrał mu tego pazura, a nawet i pewność siebie w swoich atakach. Podczas meczu z Rybnikiem (zabawne, jak często wspominam ten zespół) sprawiał wrażenie zagubionego w akcji. Punkty zdobywał jedynie na swoich juniorach bądź przez trzyosobową stawkę biegu. Z drugiej strony, czy były inne możliwości? Jasne, swoje miejsce miały negocjacje z Pontusem Aspgrenem i paroma innym zawodnikami. Jednakże to Ljung okazał się na tyle zainteresowany, że skończył on w czarnym plastronie.
Sam meczu nie wygra. W Gnieźnie mają poważny problem z Frederikiem Jakobsenem i drugim seniorem z polskim obywatelstwem. O Duńczyka biły się kluby PGE Ekstraligi, ale najwidoczniej uchroniły się one od nietrafionego zakupu. Ostatnie występy Frederika należą do grona tych, o których istnieniu najlepiej zapomnieć. Jakobsen potrzebuje jakieś zmiany, gdyż zwykle uzyskuje optymalne przełożenia po sam koniec spotkania, ale mecz trwa piętnaście biegów. Najwidoczniej zrozumiał to również Rafael Wojciechowski. W awizowanym zestawieniu widnieje Philip Hellström-Bängs, jako żużlowiec do 24. roku życia. Być może to tylko zagranie taktyczne, a w dzień meczu zobaczymy pod tym numerem byłego żużlowca PSŻ Poznań. Co do Mirosława Jabłońskiego i Kevina Fajfera… Postawiłbym ich obu na równi, z lekkim plusem dla starszego z nich.
Mecz Abramczyk Polonia Bydgoszcz – Aforti Start Gniezno odbędzie się w najbliższą niedziele (13.06) o godzinie 14. Transmisję będzie można obejrzeć na Canal + przez Internet. Portal speedwaynews.pl przeprowadzi relacje LIVE z tego spotkania. Kliknij, aby zobaczyć układ par na to spotkanie.
Awizowane składy:
Abramczyk Polonia Bydgoszcz
9. Damian Stalkowski
10. Adrian Gała
11. Wadim Tarasienko
12.
13. Andreas Lyager
14. Nikodem Bartoch
15. Wiktor Przyjemski
16.
Aforti Start Gniezno
1.
2. Philip Hellström-Bängs
3. Timo Lahti
4. Peter Ljung
5. Oskar Fajfer
6. Marcel Studziński
7. Mikołaj Czapla
8.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!