Na koncie 15-letniego Oskara Palucha ogromny sukces. Gorzowianin wywalczył w miniony weekend w niemieckim Cloppenburgu, złoty medal Indywidualnych Mistrzostw Świata w klasie 250cc. Zwyciężył w fantastycznym stylu, nie pozostawiając rywalom złudzeń. Dodatkowo, zawody przeprowadzono w bardzo ciężkich, deszczowych warunkach. Sobotni triumfator podzielił się z nami wrażeniami po zdobyciu pierwszego tak ważnego tytułu!
Niesamowite emocje podczas dwóch dni zmagań, niezwykle krótki i techniczny tor. W najważniejszej części zawodów natomiast ogromna ulewa i zapał organizatorów, którzy za wszelką cenę chcieli dokończyć ściganie. Beneficjentem weekendu ze speedwayem w Cloppenburgu został nie kto inny jak Oskar Paluch. Świeżo upieczony Indywidualny Mistrz Świata, podzielił się swoimi spostrzeżeniami i wrażeniami w rozmowie z portalem speedwaynews.pl. Zapraszamy do lektury!
Damian Kuczyński (speedwaynews.pl): – Rozpocznę od wielkich gratulacji, które w ogromnych ilościach spływają do ciebie po sobotnim sukcesie. Powiedz mi, jak to jest być mistrzem świata?
Oskar Paluch (Indywidualny Mistrz Świata w klasie 250cc, zawodnik Stali Gorzów): – Moich odczuć nie da się ot tak opisać. Na pewno wrażenia mam mega pozytywne. Być mistrzem świata to już naprawdę coś i będzie się to niewątpliwie w miły sposób wspominać w przyszłości. Jestem zadowolony, ale w sumie ciężko nie być.
– Przypadkiem się dowiedziałem, że to twój koniec przygody z żużlem w klasie 250cc. Potwierdzasz, że teraz już tylko klasyczne maszyny?
– Tak, dokładnie. Finały mistrzostw świata w Cloppenburgu były ostatnimi dla mnie w kategorii 250 centymetrów sześciennych. Teraz skupiam się już tylko i wyłącznie na dorosłym speedwayu, na klasycznych „pięćsetkach”. Lepiej nie mogłem sobie wyobrazić zakończenia przygody na tym etapie kariery.
– Nie sposób nie zapytać o tor, na którym rywalizowaliście w piątek i sobotę. Owal w Cloppenburgu z pewnością należy do wyjątkowych i jedynych w swoim rodzaju…
– Tor był zdecydowanie bardzo wymagający. Raz, że niezwykle krótki, a dwa – techniczny. Nigdy wcześniej na podobnym do takiego nie jeździłem. Na początku dziwnie się na nim czułem, ale już później, gdy się „wjeździłem”, to było naprawdę dobrze. Jak przyjechałem teraz z powrotem do Gorzowa, to musiałem się przez chwilę na nowo uczyć jazdy, zmienić trochę kąty. To zupełnie dwa różne owale, których nie da się ze sobą jakkolwiek porównać.
Oskar Paluch (kask żółty) podczas rywalizacji, jeszcze przed rozpoczęciem intensywnych opadów deszczu
– Specyfika toru to jedno, ale warunki, w jakich przyszło wam jeździć, to drugie. Szczerze powiedziawszy, nie sądziłem, że zdecydują się was wypuścić do dalszej rywalizacji po tak intensywnej ulewie.
– Drugiego dnia, podczas finału, spadł naprawdę mocny deszcz. Byliśmy przekonani, że będzie bardzo ciężko, żeby w ogóle wznowić jeszcze zawody. Trzeba przyznać, że organizatorzy z Cloppenburga stanęli dosłownie na głowie, żeby ten turniej dokończyć. I muszę powiedzieć, że nawet po tych opadach dobrze mi się tam jeździło, tor był świetnie przygotowany. Brawa dla wszystkich, którzy tego dokonali.
– Nie chcę nic mówić, ale w Polsce byście na pewno nie odjechali zawodów w obliczu takich warunków…
– No tak, myślę, że w Polsce byłoby ciężko rozegrać zawody przy takiej pogodzie. Niemniej jednak jest to dla mnie kolejne doświadczenie i pierwszy raz widziałem, żeby po takich trudnych warunkach doprowadzić tor do jazdy. Wyciągnę też z tego sporą lekcję, bowiem owal należał do technicznych i trzeba było zdecydowanie szybciej wyłamywać się na łukach, niż na innych obiektach. Trzeba było również dopilnować, aby za mocno się nie „wypuszczać” na motocyklu.
Radość w teamie Oskara po wywalczonym tytule
– Kogo uznawałeś za swojego głównego przeciwnika na ten turniej?
– Ciężko powiedzieć, kto był najgroźniejszym rywalem. Wszyscy z czołówki świetnie sobie radzili. Pierwszego dnia wydawałoby się, że Bastian Pedersen będzie moim największym przeciwnikiem, jednak podczas finału już tak to nie wyglądało. Gratulacje należą się wszystkim finalistom.
– No to skoro kończysz z 250-tkami, to teraz czas na szlify na „pięćsetce”, bo w przyszłym roku już będziesz jeździć w lidze…
– Teraz celami na ten sezon pozostają juniorskie zawody w klasie 500cc. Z DMPJ już odpadliśmy, ale na pewno będą jeszcze inne okazje do startów. W najbliższą środę chociażby wezmę udział w eliminacjach Młodzieżowych Mistrzostw Polski Par Klubowych na torze w Gdańsku. Pojadę w duecie z Wiktorem Jasińskim.
– Dziękuję Oskar za rozmowę i trzymaj gaz!
– Dziękuję również i pozdrawiam wszystkich kibiców.
Podium finału IMŚ 250cc (od lewej: Nicklas Aagard, Oskar Paluch, Villads Nagel)
Źródło: inf. własna
Oferta na PGE Ekstraligę dostępna tutaj -> sprawdź szczegóły!
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!