H.Skrzydlewska Orzeł Łódź prowadził w meczu w Ostrowie Wielkopolskim. Szansę zdobycia pierwszych punktów w sezonie zabrały jednak opady deszczu, które zmusiły sędziego do zakończenia pojedynku po sześciu wyścigach. Całą otoczkę dookoła przerwania meczu skomentował Daniel Kaczmarek.
H.Skrzydlewska Orzeł Łódź notuje fatalny początek sezonu 2024. Po czterech meczach Metalkas 2. Ekstraligi łodzianie nie mają na swoim koncie żadnych punktów. Zamykają tym samym tabelę drugiego szczebla rozgrywkowego w Polsce. Dobrą okazją do wywalczenia pierwszej zdobyczy wydawał się być mecz w Ostrowie Wielkopolskim. Rywal wprawdzie wymagający, lecz osłabiony brakiem kontuzjowanego Tobiasza Musielaka. Orzeł po sześciu biegach prowadził różnicą czterech punktów, jednak opady deszczu uniemożliwiły odjechanie choćby ośmiu wyścigów koniecznych do zaliczenia wyniku meczu.
– Wielka szkoda. Zabrakło raptem może piętnastu minut. Szkoda, że tak się zakończyło, bo dobrze nam szło i do tego bardzo by nam się przydało to zwycięstwo. Tym bardziej, że przerwanie zawodów przed startem pierwszego biegu aż tak nie boli. Po szóstym to niestety same straty – komentuje zawodnik Orła Daniel Kaczmarek.
A już było dobrze…
Do pierwszych punktów w sezonie dla łódzkiej drużyny zabrakło niewiele. Po sześciu biegach to oni byli na prowadzeniu. Można więc powiedzieć, że do pierwszego sukcesu w tym roku zabrakło ośmiu poprawnie przejechanych okrążeń.
– My nie wychodziliśmy na tor bo był zakaz, tylko obserwowaliśmy w telewizji i zza płotu, więc nie wiem, jaki był stan. Później zaczęło drugi raz padać i dostaliśmy komunikat w tym samym momencie co cały stadion i kibice, że zostały zawody przerwane. A tak to ja cały czas byłem w parkingu i nie wiem nawet co tam się za bardzo działo, więc nie wiem czy dało się jechać. Moim zdaniem chyba jedyną najlepszą decyzją było puścić szybko 7 i 8 bieg. Później już zza płotu dziwnie wyglądał ten tor. Możliwe, że te dwa biegi udałoby się szybko odjechać – mówi o przerwaniu meczu Kaczmarek.
Można było zrobić coś więcej?
Decyzja o tak szybkim przerwaniu meczu była dość kontrowersyjna. Tak samo jak same działania osób funkcyjnych podczas doprowadzania nawierzchni do stanu używalności po opadach deszczu. Wielu zarzucało gospodarzom, że chociażby z powodu braku kontuzjowanego Tobiasza Musielaka i niekorzystnego wyniku, nie chcą oni aby wynik meczu został zaliczony. Czy organizatorzy mogli zrobić coś więcej?
– Jedynie co to można było chyba nic z tym nie robić i czekać aż tor sam przeschnie. Nie było jednak słońca. Cały czas była taka nie najlepsza pochmurna pogoda. Najlepszym pomysłem byłoby wypuścić szkółkę, żeby tą maź przerzuciła i może wtedy jechać. Ale wiadomo, że takiej możliwości nie mamy. Nie znam tej nawierzchni. Gospodarze znają ją lepiej, więc oni wiedzieli co robić. Było jak było i tyle – odpowiada zawodnik drużyny gości.
Nie znamy jeszcze nowego terminu meczu Arged Malesy Ostrów Wielkopolski z H.Skrzydlewska Orłem Łódź. Jego wyznaczenie okazało się dość sporym wyzwaniem logistycznym ze względu na natłok różnych zawodów wielu żużlowców. W tym momencie ciężko nawet szacować na jaki termin zdecydują się władze ligi.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!