Za nami ligowe rozgrywki w Polsce. To zawsze jest czas podsumowań i przemyśleń. Dla niektórych zawodników rok 2022 był przełomowy. Kilku z nich nie wykorzystało szansy, którą otrzymali i w kolejnych latach będą musieli ponownie walczyć o swoją pozycję w światowym żużlu.
Patrick Hansen (Moje Bermudy Stal Gorzów)
Duńczyk po znakomitym dla siebie sezonie zwieńczonym awansem do PGE Ekstraligi wraz z Arged Malesą Ostrów skorzystał z szansy i okazji przenosin do aspirującej do zwycięstwa w PGE Ekstralidze gorzowskiej Stali. Zaczęło się przyzwoicie – od solidnych zdobyczy punktowych jednak im dalej w las tym te zdobycze były coraz słabsze. Między dziewiątą a jedenastą kolejką, zatem w trzech meczach zdobył łącznie zaledwie jedno „oczko”.
Po tym okresie Patrick Hansen wyglądał już nieco lepiej. Istny rollercoaster zaliczył w fazie play off. Pod nieobecność Andersa Thomsena pojechał poprawne spotkanie. Zdobył dziewięć punktów wygrywając nawet swój pierwszy wyścig.
Dwa kolejne mecze dały ponownie do zrozumienia, że był to całkowicie nieudany sezon zawodnika. W rewanżowym spotkaniu z For Nature Solutions Apatorem Toruń oraz pierwszym meczu z zielona-energia.com Włókniarzem Częstochowa nie zdobył żadnego punktu. W drugim meczu z „Lwami” był jednak jednym z kluczowych zawodników, który dał awans do wielkiego finału. Należy zaznaczyć, że jego punkty były co prawda bardzo ważne, lecz sama zdobycz nie była szczególnie imponująca. Zdobył sześć punktów i bonus, a ten wynik powtórzył w pierwszym meczu finałowym. W rewanżu znów zawiódł i zdobył zaledwie dwa punkty przekreślając w czternastej gonitwie szanse gorzowian na zdobycie tytułu Drużynowego Mistrza Polski.
Wydaje się, że jazda w PGE Ekstralidze na jakiś czas została wybita z głowy Patricka Hansena. 24-latek w żadnym meczu nie zdobył dwucyfrowej zdobyczy punktowej, a przecież w kilku meczach miał okazję do zaprezentowania się sześciokrotnie. Najbardziej optymalnym wyborem dla Duńczyka będzie eWinner 1. Liga i tam będzie szukać możliwości na odbudowę swojej formy i ponownej szansy w PGE Ekstralidze.
Wiktor Jasiński (Moje Bermudy Stal Gorzów)
Wiktor Jasiński po zakończeniu wieku juniora zdecydował się zostać w macierzystym klubie. W barwach Moje Bermudy Stali Gorzów nie miał jednak wielu okazji do startów zdobywając w trzydziestu sześciu biegach dwadzieścia osiem punktów i dziesięć bonusów. Kibice zapamiętają go z pewnością z wyścigu dziewiątego w meczu z zielona-energia.com Włókniarzem Częstochowa. Wówczas dzielnie bronił się przed atakami Leona Madsena i ostatecznie dowiózł dla swojej drużyny cenne dwa oczka i bonus.
To jednak jeden z niewielu dobrych występów Wiktora Jasińskiego, który tylko dwukrotnie mijał linię mety na pierwszym miejscu, natomiast aż piętnastokrotnie kończył występy bez punktu. Zawodnik przeważa także w niechlubnej statystyce dotyczącej liczby wykluczeń. Gorzowianin ze swoich biegów został wykluczony trzykrotnie co jest najwyższym wynikiem jeśli weźmiemy pod uwagę stosunek do odjechanych biegów.
David Bellego (Fogo Unia Leszno)
Dla Francuza był to absolutny debiut w PGE Ekstralidze, ale wielu fanów miało pewne oczekiwania związane z nim. Od lat był przecież czołowym zawodnikiem eWinner 1. Ligi, a w zawodach międzynarodowych potrafił się pokazywać z bardzo dobrej strony.
Nie był to jednak wymarzony sezon dla reprezentanta „Trójkolorowych”. Wprawdzie wyniki tego zawodnika były solidne to brakowało mu w jeździe tego błysku, który prezentował na pierwszoligowych torach. Sezon zakończył ze średnią 1,487 pkt/bieg, a ani razu nie zakończył ligowego spotkania z dwucyfrowym dorobkiem punktowym.
Najbliżej tego osiągnięcia był w Ostrowie Wielkopolskim, gdzie w pięciu występach zdobył dziewięć punktów i bonus. Ponadto aż pięciokrotnie, wraz z bonusami, zdobywał dziewięć oczek. To nie przekonało jednak działaczy ekstraligowych drużyn do dania szansy Francuzowi i ostatecznie David Bellego w sezonie 2023 reprezentować będzie pierwszoligową Abramczyk Polonię Bydgoszcz.
Sebastian Szostak (Arged Malesa Ostrów Wielkopolski)
Moment awansu do PGE Ekstraligi to bardzo udany okres dla Sebastiana Szostaka. Junior Arged Malesy Ostrów Wielkopolski odnotował znakomity sezon tworząc wraz z kolegami najlepszy młodzieżowy duet w eWinner 1. Lidze, a indywidualnie był drugim najskuteczniejszym juniorem w rozgrywkach ze średnią 1,597 pkt/bieg.
W kolejnym sezonie miał być kluczowym elementem układanki pod nazwą „utrzymanie”. Tak się jednak nie stało, a sam junior zanotował fatalny początek sezonu. Po takim wejściu w PGE Ekstraligę Mariusz Staszewski zdecydował się postawić na innych młodzieżowców ostrowskiej ekipy odsuwając go ze składu. To było dla niego dość nową sytuacją, bo dotąd odkąd zadebiutował w barażu w 2019 roku to w każdym meczu znajdował się w składzie ostrowskiej drużyny. Do zestawienia ligowego wrócił we Wrocławiu. Zaczął radzić sobie lepiej, choć w dalszym ciągu nie był to junior, który tak zachwycał kibiców Ostrovii w sezonie 2021. Aż trzy z dziewięciu spotkań w których pojechał w PGE Ekstralidze skończył bez zdobyczy punktowej. Trzeba jednak pamiętać, że raz miało to miejsce w Grudziądzu gdy szansy do startu otrzymał raz i dotknął taśmy.
Spore problemy miał przede wszystkim w domowych spotkaniach, gdzie nie dość, że nie wygrał żadnego biegu to w dodatku tylko raz dojechał na drugim miejscu. Na wyjazdach radził sobie już nieco lepiej, a w Lublinie był w stanie pokonać dwukrotnie indywidualnego mistrza świata juniorów Mateusza Cierniaka, a raz Wiktora Lamparta. Wtedy też wygrał swój pierwszy i jak się okazało, obecnie jedyny bieg w najlepszej żużlowej lidze świata. Obecnie wszystko wskazuje na to, że kolejny rok startować będzie w Ostrovii. W dalszym ciągu jest to jeden z czołowych juniorów w Polsce i starty w eWinner 1. Lidze powinny pomóc mu odnaleźć ten błysk, którym imponował w sezonie 2021, gdy wraz ze swoim macierzystym klubem wygrywał rozgrywki.
Oleg Michaiłow (Abramczyk Polonia Bydgoszcz)
W momencie zawieszenia Rosjan naturalne się stało, że to Łotysz będzie zawodnikiem na pozycję U24 w Abramczyk Polonii Bydgoszcz. Zespół z kujawsko-pomorskiego miał reprezentować Roman Lachbaum, lecz w wyniku konfliktu zbrojnego w Ukrainie nie został on dopuszczony do startów w Polsce jako zawodnik reprezentujący Federację Rosyjską. To była zatem ogromna szansa dla Łotysza, w którym działacze i kibice z Bydgoszczy widzieli ogromny potencjał.
Łotysz jednak bardzo szybko dał do zrozumienia, że bydgoszczanie muszą nieco zmniejszyć swoje oczekiwania względem jego osoby. W pierwszym meczu, w Landshut przywiózł zaledwie jedno oczko. Nie pokonał on jednak żadnego rywala, ponieważ zapunktował wyłącznie w konsekwencji z wykluczeniem klubowego kolegi – Kennetha Bjerre. Domowy mecz z kiepskim u progu sezonu Zdunek Wybrzeżem miał dość poprawny, lecz w Łodzi ponownie na rozkładzie nie miał żadnego seniora. Wszystkie punkty przywiózł na juniorach. Kibice nie kryli niezadowolenia postawą Łotysza, który uchodzi przecież za utalentowanego jeźdźca.
Pierwszą trójkę w lidze przywiózł w siódmej (!) kolejce, gdy Abramczyk Polonia Bydgoszcz mierzyła się z Aforti Startem Gniezno. Wówczas zaczął on mecz od zwycięstwa biegowego, lecz w kolejnych trzech startach dorzucił już tylko jedno „oczko”. Był to punkt zrobiony na młodzieżowcu drużyny przeciwnej.
W rewanżowym spotkaniu z Orłem Łódź po raz pierwszy i zarazem ostatni mógł wystawić fakturę za dwucyfrową zdobycz. Wywalczył wówczas dziewięć „oczek” i dwa bonusy, czyli płatne jedenaście punktów. To było jednak spotkanie dwunastej kolejki. Dokładnie. Aż dwanaście spotkań czekali w Bydgoszczy aż Oleg Michaiłow pojedzie na zadowalającym poziomie, a i tak nie był w stanie zrobić „dwucyfrówki” bez bonusów. W kolejnym domowym meczu, który był zarazem ostatnim fazy zasadniczej Łotysz zdobył siedem oczek w czterech startach dwukrotnie wygrywając bieg. Był to jedyny jego występ w sezonie 2022, gdy dwukrotnie przywiózł trzy punkty w wyścigu.
To jednak tak na prawdę jedyne pozytywne akcenty wśród jego katastrofalnych często występów. Z pewnością dorzucił ogromną cegłę do tego, że Abramczyk Polonia Bydgoszcz nie awansowała do finału eWinner 1. Ligi. Po zaprzepaszczeniu szansy, żeby zaistnieć na zapleczu najlepszej żużlowej ligi świata oczywiste wydaje się, że wróci do Lokomotivu Daugavpils.
Rafał Karczmarz (Cellfast Wilki Krosno)
Przejście Rafała Karczmarza do któregoś z klubu z niższych lig wydawało się sprawą naturalną. Głosy były podzielone w kwestii tego, czy dobrze zrobił idąc do mocnego Krosna, czy może powinien zejść jeszcze niżej. Wybór padł na Cellfast WIlki, a sam zawodnik musiał zatem udowodnić swoją wartość żeby nie przepaść. Pierwszy mecz ligowy nie wyszedł mu wcale, ale u siebie w spotkaniu z Orłem pokazał, że potencjał niewątpliwie w nim drzemie. To było jednak jedno z niewielu spotkań, które mógł zaliczyć do udanych.
Sam zawodnik poza dwoma zwycięstwami w pierwszym spotkaniu przed własną publicznością, wyścigi wygrywał tylko czterokrotnie, a po pierwszym meczu w fazie play off został odsunięty od składu i zastąpiony wypożyczonym z Fogo Unii Leszno, Keynanem Rew.
Indywidualnie także Polski nie zwojował. W ćwierćfinałowej rundzie w Gdańsku błysnął i zajął drugie miejsce. W półfinale, także na torze Zdunek Wybrzeża, wywalczył ledwie cztery oczka i zajął odległe dwunaste miejsce. Otrzymał dziką kartę na finałowy turniej w Krośnie. Tam jednak nie było ani odrobinę lepiej. Zawody zakończył na trzynastej lokacie z pięcioma punktami.
Sam zawodnik zapewne jakieś telefony z ofertą jazdy w zespołach rywalizujących na najniższym szczeblu zapewne ma. Obecnie słyszy się, że zawodnik ma liczyć na dostanie szansy od któregoś z drugoligowych zespołów.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!