Koronawirus torpeduje rozgrywki żużlowe na całym świecie. Martwi się każdy sportowiec, ale w naszym „czarnym sporcie” największe obawy mają z pewnością ci, którzy na świat przyszli w 1999 roku.
Żużlowcy, którzy przyszli na świat 21 lat temu w tym sezonie będą po raz ostatni ścigać się w gronie młodzieżowców. W tym zestawieniu jest wielu jeźdźców, choć nie wszyscy muszą czuć potężną obawę o ewentualne cięcia kalendarza. Daniel Bewley, Dominik Kubera czy Jaimon Lidsey oraz Luke Becker na brak jazdy narzekać nie powinni, a nawet w roli seniorów przebiją się do składów poszczególnych drużyn, nie tylko tych w PGE Ekstralidze, ponieważ w przypadku Beckera mowa głównie o brytyjskiej SGB Premiership. O przyszłość martwić się nie powinien Oleg Michaiłow, któremu na pewno pomoże macierzysty Lokomotiv Daugavpils. To samo teoretycznie tyczy Davisa Kurmisa. I w zasadzie to tyle, jeśli chodzi o bezpieczne grono. Im dalej „w las”, tym właściwie gorzej.
W gronie 21-latków znajdziemy też wielu żużlowców, którym potrzeba jak najwięcej jazdy, więc każde cięcia w kalendarzu będą dla nich niekorzystne. Część z nich rozkręca się z miesiąca na miesiąc, w zależności od ilości startów. To na przykład Damian Pawliczak, Mateusz Tonder czy Tomasz Orwat. Jeśli przetrwa projekt związany z fuzją Unii Leszno i RKS Kolejarza Rawicz, to z tego najpewniej skorzysta Szymon Szlauderbach. Są też tacy, którzy mają różne inne problemy, niekoniecznie sportowe, i muszą walczyć o swoją przyszłość w tym sporcie – Igor Kopeć-Sobczyński, Patryk Wojdyło czy Rafał Karczmarz i Piotr Pióro. – Zawsze gdzieś z tyłu głowy są takie myśli, że to ostatni sezon w gronie juniorów. Jednak staram się o tym za dużo nie myśleć, ponieważ to w niczym nie pomaga. Wręcz przeciwnie, może tylko zaszkodzić – mówił niedawno na łamach naszego serwisu Pióro.
Ostatni rok w roli juniora czeka również m.in. Wiktora Trofimowa, Norberta Krakowiaka czy Marcina Turowskiego. Będzie im trudno o to, aby znaleźć miejsce w składzie w najwyższej klasie rozgrywkowej, ale zawsze mogą być tam „ósemką” i gościnnie ścigać się np. w 2. Lidze Żużlowej. Z młodzieżówką żegna się także duet Adrianów spod Jasnej Góry – Woźniak i Bialk, choć w ich przypadku raczej już możemy postawić kreskę, o czym mówił na łamach naszego portalu Michał Świącik.
W ostatnich dniach pojawił się dość odważny pomysł – choć nikt nie wie, na ile prawdopodobny – aby tegorocznym 21-latkom w razie mocnego okrojenia kalendarza zezwolić na starty wśród juniorów także w sezonie 2021. Jak na takie rozwiązanie zapatruje się selekcjoner kadry narodowej U21? – To są tematy, na które trudno w tej chwili mi odpowiedzieć. Nie wiemy, w jakich warunkach przyjdzie nam się ścigać po powrocie, ale uważam ten scenariusz za rozsądny – mówi Rafał Dobrucki w rozmowie z naszym portalem.
Problem dotknął nie tylko Polaków, ale przedstawicieli niemalże całego świata żużlowego. Włodarze naszych zachodnich sąsiadów – Niemcy, odwołali rozgrywki o tytuł drużynowego mistrza kraju. Szukana jest alternatywa, jak np. jednodniowy finał. Storpedowana została również cała masa imprez towarzyskich, których w Niemczech mamy naprawdę sporą liczbę, a tym samym mocno uszczuplił się terminarz m.in. Fabiana Wachsa czy Nielsa-Olivera Wessella, ale również Lukasa Fienhage, który łączy swoje występy z jazdą na długim torze i jest jedną z większych nadziei niemieckich fanów i działaczy. – Dla mnie ten sezon miał być tak naprawdę pierwszym w roli profesjonalnego żużlowca. I co? Plany storpedował koronawirus i trzeba czekać teraz na to, aby życie wróciło do normalności… – powiedział Niemiec.
Ostatnią szansę na podbój światowych torów w roli juniorów będą mieli również m.in. bracia Antti i Niilo Vuolas (Finlandia), Mike Mijer (Holandia), Gaétan Stella (Francja), Arsłan Fajzulin (Rosja), Jakub Valkovic (Słowacja) czy Mattia Lenarduzzi (Włochy). Zawodników jest jednak znacznie więcej, ale niektórzy ścigają się na półamatorskim poziomie.
Źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!