W 2024 roku magia zaczęła powoli wracać na toruńską Motoarenę, jednak w sezonie 2017 odbył się mecz, który szybko na pewno się nie powtórzy.
W sierpniu 2017 roku Motoarena Toruń była miejscem, w którym odbyło się spotkanie zespołów z Torunia i Grudziądza. Obiekt przy ulicy Pera Jonssona nigdy wcześniej ani nigdy później nie przeżył takiego widowiska. Wyrównany mecz, walka gospodarzy o utrzymanie, a wszystko to okraszone rekordami toru na przyczepnej nawierzchni. Zabieramy Was do wehikułu czasu. Cel? Toruń i 20 sierpnia 2017.
Przedmeczowe tło
Torunianie do tego spotkania przystępowali jako czerwona latarnia ligi. Jedynie zwycięstwo za trzy punkty z rywalem zza miedzy dawał „Aniołom” nadzieję na utrzymanie po barażu. Żeby tak mogło się stać musiał zostać spełniony jeszcze jeden warunek – rybnicki ROW musiał przegrać swój mecz w Lesznie. W dodatku miejscowi musieli sobie radzić bez kontuzjowanych Grega Hancocka i Adriana Miedzińskiego. Z kontuzją natomiast wystąpił kapitan drużyny Paweł Przedpełski, który podczas obchodu toru poruszał się po nawierzchni przy pomocy kul ortopedycznych.
Grudziądzanie pierwszy raz w historii startów w najlepszej lidze świata byli pewni zdobycia „mistrzostwa województwa kujawsko-pomorskiego” bowiem rywale z Torunia nie mogli minąć ich już w tabeli. Goście do Grodu Kopernika przybyli w bojowych nastrojach zapowiadając walkę o bonus mimo przegranego pierwszego spotkania dwunastoma punktami.
Przebieg meczu
Nie był to łatwy mecz dla gospodarzy. Widać było nerwowość w ich poczynaniach. Grudziądzanie postawili przeciwnikom mocne warunki. Po pierwszej serii startów torunianie prowadzili jedynie 13:11. Wynik oscylujący wokół remisu utrzymywał się aż do dziesiątej gonitwy, gdy wynik brzmiał – 31:29. Taka kolej rzeczy była zasługą tercetu Łaguta-Lindbäck-Buczkowski, którzy w trzech seriach startów zdobyli 23 punkty z 31 zespołu.
Dopiero w jedenastym biegu za sprawą braci Holderów torunianie odskoczyli na bezpieczną przewagę, którą jeszcze powiększyli w wyścigu dwunastym i nie wypuścili już tego zwycięstwa. Ostatecznie miejscowi triumfowali 49:41 i mogli skoncentrować się na przygotowaniach do baraży o utrzymanie w najlepszej lidze świata.
Rekord od zaraz
Tego dnia tor był bardzo przyczepny co sprawiło, że zawodnicy byli ultraszybcy na toruńskim owalu. Tego dnia padły aż cztery rekordy toru. Do tego spotkania rekord toru należał do Bartosza Zmarzlika (57,56 sek.). Już w gonitwie otwarcia ten czas poprawił Antonio Lindbäck (57,25 sek.). W trzecim wyścigu poniżej pięćdziesięciu siedmiu sekund zszedł Krzysztof Buczkowski (56,97 sek.).
„Buczek” nie cieszył się jednak za długo rekordem toruńskiego toru bowiem w kolejnym starcie jego rezultat przebił Artiom Łaguta (56,68 sek.). Jego wyczyn jest tym bardziej godny odnotowania, ponieważ przez dwa okrążenia musiał szukać sposobu na minięcie Daniela Kaczmarka. Ostatecznie najlepszy czas w historii Motoareny przejął zawodnik miejscowej drużyny. W siódmym wyścigu tej sztuki dokonał Jack Holder (56,50 sek.).
Dwunastokrotnie szybsi od Zmarzlika
Toruński owal tamtego sierpniowego dnia na tyle sprzyjał szybkiej jeździe, że czasy aż w dwunastu wyścigach były lepsze od rekordu Bartosza Zmarzlika z kwietniowej inauguracji sezonu 2017 PGE Ekstraligi.
17.04.2017 – Bartosz Zmarzlik (57,56 sek.)
Czasy wyścigów z powyższego pojedynku derbowego lepsze od wyżej wymienionego rekordu:
57,25 sek. – Antonio Lindbäck (I bieg)
56,97 sek. – Krzysztof Buczkowski (III bieg)
56,68 sek. – Artiom Łaguta (IV bieg)
57,41 sek. – Antonio Lindbäck (V bieg)
57,19 sek. – Krzysztof Buczkowski (VI bieg)
56,50 sek. – Jack Holder (VII bieg) – aktualny rekord toru
57,12 sek. – Jack Holder (IX bieg)
57,16 sek. – Artiom Łaguta (X bieg)
57,18 sek. – Chris Holder (XI bieg)
56,82 sek. – Michael Jepsen Jensen (XII bieg)
57,19 sek. – Paweł Przedpełski (XIII bieg)
57,34 sek. – Michael Jepsen Jensen (XV bieg)
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!