Niepoważna analiza to nasz nowy cykl artykułów, który należy traktować z przymrużeniem oka. Chcemy w nim podkreślić, że żużel dla kibiców to wyłącznie rozrywka i warto spojrzeć nieraz na naszą ukochaną dyscyplinę z dystansem. Artykuły będą pojawiać się w każdy piątek aż do końca lutego. W czwartym z nich na tapet bierzemy cykl Speedway Grand Prix i działania Grupy Discovery.
Nowa mapa żużla – „Discovery ruszyło na podbój świata”
Zmiana promotora na Discovery miała wprowadzić świeże spojrzenie na geografię Speedway Grand Prix. Organizatorzy zapowiadali, że będą starać się wprowadzić żużel na nowe rynki, ale efekty są, delikatnie mówiąc, mieszane. Choć pojawiły się ciekawe lokalizacje jak Ryga, powrót Chorwacji czy w ostatnim sezonie Landshut to wciąż nie widać wyraźnej ekspansji poza tradycyjne kraje żużlowe. Rundy w Australii czy USA nadal pozostają w sferze marzeń, a plany wprowadzenia rund w Azji czy na Bliskim Wschodzie ugrzęzły gdzieś między biurkami promotorów.
Zamiast nowoczesnej rewolucji, otrzymaliśmy raczej „lifting”. Nowe miejsca są, ale bardziej przypominają kosmetyczne poprawki niż rewolucję. Mimo wszystko najciekawszymi lokalizacjami pod względem zainteresowania pozostają Warszawa oraz inne rundy w Polsce. Można też ewentualnie dodać zawody w Vojens czy Malilli. Nawet Cardiff w ostatnich latach okazywało się niewypałem. Przeniesienie rundy do Manchesteru ze stolicy Walii w następnym roku to ogromna porażka promotorów. Czy Discovery uda się jeszcze wprowadzić żużel na salony światowego sportu? Na razie wygląda to jak prowadzenie biznesu wyłącznie pod kątem zgadzających się kolumn w Excelu – cyfry się liczą, ale pasji i wizji próżno szukać.
Speedway Grand Prix 2, 3 i 4 – nowe formy czy tylko dekoracje?
Discovery wprowadziło dodatkowe cykle – SGP 2 (dla juniorów), SGP 3 (dla klasy 250cc) i SGP 4 (dla mini żużlowców). Na papierze brzmi to jak plan na przyszłość. SGP 2, choć ciekawe, nie cieszy się zbytnim zainteresowaniem równym głównemu cyklowi, a juniorzy często ścigają się przy pustych trybunach. Problemem z pewnością są lokalizacje tych imprez, które są tylko „przystawką” przed głównym cyklem. Gdyby odbywały się one np. w Žarnovicy czy Lonigo na pewno frekwencje byłyby zdecydowanie wyższe. No ale wtedy nie dałoby się tego rozwiązać „po kosztach”.
W przypadku Speedway Grand Prix 3 zawody potrafiły być ciekawe i dla tych młodziutkich zawodników jest to spore wyróżnienie i możliwość zbiera nauki i doświadczenia od dużo starszych kolegów. Przyzwyczają się również do startów na dużych obiektach – to plus. Minusem może być format tych rozgrywek – jednodniowy finał. Niekoniecznie sprawiedliwy, ale na pewno widowiskowy i emocjonujący. SGP 4 to głównie nauka przez zabawę. Wydaje się, że akurat rozwój tych cyklów można zdecydowanie zapisać po stronie zalet promotora.
Kwalifikacje – nowa era czy tylko zapychacz?
System kwalifikacji w żużlu zawsze budził kontrowersje, a od sezonu 2024 organizatorzy postanowili dodać dodatkowy smaczek – zdobywanie punktów do klasyfikacji generalnej. Czy to krok w stronę większych emocji? Być może, choć przypomina to bardziej promocję testu dźwięku w kinie jako głównego filmu wieczoru – technicznie ciekawe, ale czy na pewno o to chodzi? Kto wygra kwalifikacje, może zyskać przewagę, ale czy wśród kibiców zwiększa to zainteresowanie kwalifikacjami?
Problemem kwalifikacji jest brak widowiskowości. O ile na torze walka bark w bark przyciąga tłumy, o tyle samotne przejazdy na czas łudząco przypominają sesję treningową niż ekscytujące zawody. Przed organizatorami jeszcze sporo pracy, by uczynić kwalifikacje czymś więcej niż dodatkiem dla najbardziej zagorzałych fanów. Pytanie czy to w ogóle kiedykolwiek się uda? Być może lepszą formułą byłoby przeprowadzenie ich dwie godziny przed zawodami, a nie pięć. Pierwsi kibice znajdowaliby się na stadionie, a tor przypominałby dużo bardziej ten, który będzie podczas zawodów. Również żużlowcy po piątkowych zawodach mieliby więcej czasu na dotarcie do miejscowości rozgrywania kolejnej rundy mistrzostw świata.
Nowy system półfinałów w Grand Prix – więcej chaosu, mniej sprawiedliwości?
Rewolucja w półfinałach to jeden z najbardziej kontrowersyjnych pomysłów Discovery. Dwóch najlepszych zawodników po rundzie zasadniczej awansuje od razu do finału, a pozostali muszą walczyć w półfinałach. Ten system znany jest z rozgrywek o Indywidualne Międzynarodowe Mistrzostwo Ekstraligi, ale raczej nie jest powszechnie lubiany. Zawodnik, który na przestrzeni pięciu startów spisywał się przeciętnie może dostać szansę na awans do finału dzięki jednemu dobremu biegowi. Patrząc z drugiej perspektywy, dla dwóch najlepszych żużlowców bezpośredni awans do finału będzie nagrodą za bardzo dobre punktowanie w fazie zasadniczej.
Z jednej strony, nowy system zapewnia niespodzianki i dodatkowe emocje. Z drugiej, budzi frustrację fanów, ponieważ ktoś, kto znalazł prawidłowe ustawienia dopiero w końcówce zawodów może wygrać, mimo że na przestrzeni całego wieczoru na to nie zasługuje. To trochę jak rozdanie złotego medalu w maratonie komuś, kto wygrał ostatni kilometr – spektakularne, ale gdzie w tym sens dla całego wysiłku?
Dzikie karty – szansa na rozwój czy pole do nadużyć?
Przyznawanie dzikich kart w Grand Prix to temat rzeka. Czy powinny one trafiać do najlepszych zawodników spoza cyklu, czy może do tych, którzy promują żużel w innych krajach? To decyzja, która potrafi wywołać żywe dyskusje – i dobrze, bo w końcu to emocje napędzają żużel. Jednak w praktyce balansowanie między sportową jakością a marketingowymi priorytetami nie zawsze wychodzi Discovery na dobre. Dawanie kolejnych szans zawodnikom, którzy w cyklu nie pokazali nic szczególnego, to jak próba przekonania widzów, że lukrowana bułka to ciastko – niby wygląda podobnie, ale szybko czujesz, że coś tu nie gra. Jeśli system ma być przejrzysty i budzić szacunek, powinno się bardziej zdecydowanie stawiać na najlepszych dostępnych zawodników, a nie na paszporty i obietnice promocji.
To nie znaczy, że promowanie nowych żużlowych krajów jest błędem. Wręcz przeciwnie, to krok potrzebny, ale nie można go realizować kosztem poziomu sportowego. Klucz do sukcesu? Wyważenie proporcji, które pokaże, że Discovery rozumie, jak ważna jest równowaga między widowiskowością a budowaniem globalnego zainteresowania żużlem. Jeśli będą działać zgodnie z zasadą „najpierw sport, potem reszta”, mogą zyskać zarówno kibiców, jak i zaufanie środowiska. A to już coś więcej niż chwilowy błysk w tabelach oglądalności.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!