Piotr Protasiewicz wypowiedział się na temat powtarzanych biegów w Poznaniu. Dyrektor sportowy Enea Falubazu Zielona Góra uważa, że takie sytuacje nie powinny mieć miejsca.
Enea Falubaz Zielona Góra i InvestHousePlus PSŻ Poznań stoczyli batalię o zwycięstwo. Poznaniacy potrzebowali tych punktów, aby uciec ze strefy spadkowej i zrównać się punktami z H.Skrzydlewska Orłem Łódź. Piotr Protasiewicz, Dyrektor Enea Falubazu nie ukrywał jednak swojego rozgoryczenia powtarzaniem dwóch biegów.
Protasiewicz docenia Pawlickiego
Wynik 46:43 to duża zasługa Przemysława Pawlickiego. Jednakże zawodnicy zielonogórskiego klubu mieli sporo problemów. Szczególnie słabo zaprezentowali się juniorzy, którzy razem zdobyli dwa punkty. Piotr Protasiewicz przyznał, że jego zawodnicy mieli spory problem ze spasowaniem się.
– Diabeł tkwi w szczegółach. To nie był rozstrzał nie wiadomo jaki. Gdzieś tam trwa szukanie – opowiadał były żużlowiec w rozmowie z klubowymi mediami.
– Trochę pechowe wykluczenie czy upadek. Mieliśmy tam parę takich sytuacji. Tak jak mówiłem, najwięcej pracy czeka młodzieżowców. Mam nadzieję, że będziemy wiedzieli co zrobić, aby to ruszyło. No a szczęście Falubazu jest takie, że mamy w świetnej formie Przema (Przemysława Pawlickiego dod. red.), który po raz kolejny staje na wysokości zadania. Zawodnik ekstraligowy.
Pawlicki zakończył zmagania z dwunastoma punktami. Gdyby nie wykluczenie w pierwszym biegu, przedstawiciel żużlowego rodu mógłby powalczyć o pełny komplet punktów.
To nie do pomyślenia!
Jednakże doszło do dwóch zaskakujących sytuacji. W siódmym oraz piętnastym biegu, zawodnicy przejechali cztery okrążenia. Zdążyli zjechać do parku maszyn i przygotowywać się do kolejnych startów. Wówczas sędzia podejmował decyzję o ponownym rozegraniu biegu przez problem z taśmą startową. W jednym z tych biegów, gospodarze stracili szansę na podwójne zwycięstwo, bo upadek zanotował Aleksandr Łoktajew. Owa powtórka wlała nadzieje w serca „Skorpionów” podczas piętnastego biegu, ale ostatecznie to Pawlicki był nie do zatrzymania.
– Generalnie dzisiaj było mnóstwo takich sytuacji, których sobie nie przypominam. To słabo wygląda, że zawodnicy jadą cztery kółka i potem czekają jeszcze dziesięć minut na decyzję – opowiada dyrektor. – Na tym poziomie rozgrywek, kiedy jedziemy o coś, mając telewizje, no to takie rzeczy nie powinny się zdarzyć. Zawodnicy jechali cztery okrążenia, gdzie po puszczeniu taśmy było już widać, że coś jest nie tak. Także, moim zdaniem, trzeba nad tym popracować – kończy.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!