Z każdym dniem Stal Gorzów coraz bardziej pogrąża się PR-owo. Jeszcze we wrześniu gorzowianie ogłosili pozostanie Jakuba Miśkowiaka w swojej drużynie, a dziś poinformowali o jego odejściu. I żeby było śmieszniej - po kilkunastu minutach usunęli wpis.
„Jakub Miśkowiak nie będzie kontynuował jazdy w Stali Gorzów.
Pomimo chęci spełnienia wygórowanych warunków stawianych przez Jakuba, wielogodzinnych rozmów i zapewnień obu stron o współpracy zdecydowaliśmy o zaprzestaniu dalszych negocjacji z 23-letnim zawodnikiem. Klub Stal Gorzów chciałby podziękować Kubie za dotychczasowe starty i życzyć powodzenia na dalszej drodze kariery.”
Taki komunikat mogliśmy przeczytać chwilę po godzinnie szesnastej w mediach społecznościowych gorzowskiego klubu. No właśnie – mogliśmy, bo minęło kilkanaście minut i… post został usunięty.
A należy przecież pamiętać, iż mówimy o zawodniku, z którym pod koniec września Stal ogłosiła podpisanie kontraktu na sezon 2025. Ostatecznie okazało się, że do żadnego formalnego porozumienia nie doszło i Miśkowiak najbliższy rok spędzi w innym klubie. To już trzecia dotycząca przyszłego roku sytuacja, w której oficjalne komunikaty Stali mają się nijak do rzeczywistości. Ogłoszone były także porozumienia z Szymonem Woźniakiem i Stanisławem Chomskim. Jak dobrze jednak wiemy, żadnego z nich w sezonie 2025 w gorzowskim klubie nie będzie.
Nie da się ukryć, że PR-owo Stal Gorzów jest już poniżej dna – już pozbycie się Stanisława Chomskiego i Szymona Woźniaka przed najważniejszymi meczami bardzo negatywnie wpłynęło na wizerunek klubu, a teraz gorzowianie znowu dolali oliwy do ognia. Odbudowanie reputacji i wiarygodności będzie niemożliwe na przestrzeni najbliższych miesięcy. Wydaje się, że najlepszym sposobem na wydostanie się z tego gigantycznego wizerunkowego kryzysu byłaby zmiana prezesa.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!