Przeciąga się temat Chrisa Holdera i jego absencji w Toruniu. Dla Australijczyka sezon 2018 miał być przełomowym w karierze, tymczasem „Kangur” zmaga się z problemami, które na razie eliminują go z jazdy na żużlu.
Co kilka dni słyszymy zapewnienia, że Holder w Toruniu w końcu się pokaże i zacznie trenować. Czas jednak ucieka, w niedzielę Get Well Toruń jedzie do Gorzowa Wielkopolskiego, by walczyć o punkty w 1. kolejce PGE Ekstraligi. Indywidualnego Mistrza Świata z 2012 roku, jak nie było na MotoArenie w ostatnich dniach, tak nie ma nadal.
Za Australijczyka musieli znaleźć zastępstwo także promotorzy Poole Pirates. Tam jednak jest to na okres miesiąca, ale jak się okazuje, w Toruniu biorą pod uwagę nawet to, że starszego z braci Holderów, w ogóle zabraknie na polskich torach. – Na dziś nie mamy pewności, czy zobaczymy Chrisa Holdera w tym sezonie w barwach „Aniołów”. Jego problemy jakoś nie mogą się skończyć. Pamiętajmy też o koniecznym okresie na przygotowanie do sezonu. Póki co, to Chris Holder nie jeździł jeszcze z nami i nie ma możliwości by ocenić jak jest do nowego sezonu przygotowany. Wystawienie go na mecz pierwszej kolejki to duże ryzyko – mówi Przemysław Termiński na łamach portalu speedwayekstraliga.pl.
Klub z Torunia w zimie interesował się m.in. Maxem Fricke, który ostatecznie trafił do Betard Sparty Wrocław oraz Jarosławem Hampelem (Fogo Unia Leszno). Obaj podczas niedawnych zawodów Speedway Best Pairs pokazali się z dobrej strony, lecz Termińskiemu brakuje innego zawodnika w klubie. – Wielu zawodników z nami rozmawiało. Mi osobiście brakuje w drużynie Grega Hancocka. Pozostali stanowią team optymalny, tak pod względem sportowym jak i organizacyjnym.
źródło: speedwayekstraliga.pl
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!