Już niedługo zapadnie wyrok procesu w sprawie wyłudzenia dotacji przez byłych pracowników Stali Gorzów. Są oni oskarżeni o niewłaściwe rozliczenie części miejskiej dotacji przeznaczonej na sekcję piłki ręcznej.
Proces, o którym mowa, rozpoczął się w czerwcu 2024 roku. Prokuratura oskarżyła trzech pracowników klubu o wyłudzenie miejskiej dotacji w wysokości 480 tys. złotych, którą Stal Gorzów miała przeznaczyć na udział drużyny w rozgrywkach piłki ręcznej w sezonach 2019/2020 i 2020/2021. Częściowo została ona bowiem nieprawidłowo rozliczona. Wśród oskarżonych znaleźli się: były prezes klubu, Marek Grzyb; były dyrektor Tomasz Michalski (obaj zgodzili się na podanie wizerunku), a także pracująca w biurze Edyta G. oraz lokalny przedsiębiorca Jacek B – ten ostatni miał być powiązany z „nieistniejącym obozem”.
Zarzuty dotyczą między innymi organizacji obozu dla piłkarzy ręcznych nad jeziorem Głębokie, który ostatecznie się nie odbył, a za który Jacek B. miał wystawić fakturę. W sprawie przesłuchiwani byli także Martin Vaculík oraz Krzysztof Kasprzak. Do rozliczenia dotacji klub miał wykorzystać wystawione przez nich faktury na usługi, których nie świadczą.
6 marca w gorzowskim Sądzie Okręgowym wygłoszono mowy końcowe. Jak możemy wyczytać na internetowej stronie Gazety Lubuskiej, prokurator wniosła o:
– rok i 10 miesięcy kary pozbawienia wolności i 16 tysięcy złotych grzywny dla Marka Grzyba;
– rk i 6 miesięcy więzienia oraz 9 tys. grzywny dla Tomasza Michalskiego;
– rok i miesiąc więzienia oraz 7,5 tys. grzywny dla Jacka B.;
– rok i miesiąc więzienia oraz 3 tys. grzywny dla Edyty G.
„Pokochałem Stal Gorzów. Jaki miałbym cel, żeby prowadzić do nieprawidłowości?”
Oskarżeni nie przyznają się do winy. Tak tłumaczył się Marek Grzyb, którego pełna wypowiedź jest dostępna na portalu gorzowianin.com.
– Połowa ludzi mnie nie lubi, bo zwolniłem je z klubu. Natomiast prokuratura z łatwością zmanipulowała ten akt oskarżenia. Kiedy dzisiaj z zeznań świadków i materiałów wynika, że Marek Grzyb nie ma z tym nic wspólnego. Pokochałem Stal Gorzów, pracowałem pro bono, przywoziłem tutaj swoje prywatne pieniądze. Przez to, że próbowałem sprzątać w tym klubie, to naraziłem się wielu osobom i byłem niewygodny. Kiedy zagłębiałem się w dokumenty rodziło się przerażenie u tych osób. Prawdopodobnie gdyby nie 2020 rok, to udałoby mi się doprowadzić do sytuacji, że w poprzednich latach te nieprawidłowości były. Przed wysokim sądem zostało udowodnione to, żeby mnie jako Marka Grzyba próbowano się pozbyć. Jakim miałbym cel, żeby doprowadzić do nieprawidłowości? – czytamy.
Sprawa ma wyjaśnić się 14 marca. Wtedy to w Sądzie Okręgowym w Gorzowie Wielkopolskim zapadnie wyrok.
Stal Gorzów – kibiceAby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!