W niedzielę minęły dwa tygodnie od pierwotnej daty rozegrania ostatniej rundy Indywidualnych Mistrzostw Polski. Od tamtej pory sporo się spekuluje, lecz chyba dochodzi do końca tej sagi.
Na dzień po finale Drużynowego Pucharu Świata zaplanowano rozdanie medali na naszym podwórku. Szybko jednak sukces we Wrocławiu został stłumiony przez zamieszanie w Krośnie. Zawodnicy mieli bowiem ogromne zastrzeżenia co do stanu tamtejszego owalu, a po długich konsultacjach i pracach zdecydowano się dołożyć sobie 24 godziny jeśli chodzi o uporządkowanie spraw związanych z nawierzchnią. Jednak i w ostatni dzień lata tor nie został dopuszczony do jazdy.
Tym razem jednak zawodnicy wyjechali na tor, by sprawdzić, jak zachowuje się nawierzchnia. Jeszcze przed oficjalną próbą toru w bój posłany został zawodnik miejscowego klubu – Marko Lewiszyn, który dość płynnie pokonywał kolejne okrążenia, lecz jadąc głównie po zewnętrznej. Przy krawężniku były bowiem ogromne koleiny, które uniemożliwiały płynną jazdę. Raz w tę część toru wjechał Wiktor Jasiński i zaliczył dość nieprzyjemny upadek. Zdecydowana większość obserwatorów uważała, że tor nie nadaje się do rywalizacji. Jeszcze w ten sam dzień zaczęły się jednak przepychanki kto zawinił.
Ukłon w stronę kibiców
Mówiono o tym, że toromistrz w środę po treningu zbronował tor. GKSŻ, która czuwała nad torem, od czwartku nie była w stanie go przygotować przez kolejne dni. Od tego czasu minęły już jednak dwa tygodnie, a w dalszym ciągu nie poznaliśmy oficjalnych wyjaśnień jeśli chodzi o sytuację z Krosna. Obradowano natomiast nad miejscem, gdzie zwieńczyć tegoroczną walkę o Indywidualne Mistrzostwo Polski. W kuluarach mówiło się, że najlepszych krajowych zawodników ugości Łódź. Z naszych informacji wynika, że ten temat jest już nieaktualny.
Gospodarzem natomiast ma być natomiast oddalony o około 80 kilometrów Tarnów. „Jaskółcze Gniazdo” w swojej długiej historii zaledwie trzy razy byli organizatorem tego finału. Ostatni raz miało to miejsce w 2013 roku, a świętować mógł wychowanek „Jaskółek” – Janusz Kołodziej. To właśnie „Koldi” jest też drugim najbardziej utytułowanym Polakiem w historii. W swojej gablocie z medalami ma bowiem dziewięć medali, z czego cztery to złota.
Z pewnością jest to ukłon w stronę kibiców, którzy zakupili wejściówki na pierwotny finał. Odległość, która dzieli te ośrodki nie jest za duża, a spora część może się wybrać do Tarnowa na zawody. Wstępnie ostatni finał IMP-u zaplanowano na pierwszy poniedziałek września tj. 4.09.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!