Nicki Pedersen rozpoczął już proces powrotu do zdrowia po okropnym wypadku, w którym uczestniczył kilka dni temu. Mimo złamania żeber i uszkodzenia płuca, Duńczyk liczy na szybki powrót do jazdy.
Kontuzja żeber i płuc to efekt środowego upadku w meczu Speedway Ligaen w Slangerup. Na wejściu w pierwszy łuk ósmego okrążenia Nicki Pedersen zaliczył kontakt z Rene Bachem i obaj zawodnicy Holsted Tigers upadli na tor. Obaj zawodnicy mocno ucierpieli w kraksie. Bach również nie miał szczęścia. Zawodnik Optibet Lokomotivu Daugavpils doznał złamania uda.
Fani w Polsce z niecierpliwością i obawą czekali jednak przede wszystkim na wiadomości dotyczące Pedersena. Niestety nie były one optymistyczne. Lekarze w szpitalu w Nordsjællands zdiagnozowali u niego złamanie żebra oraz przebicie płuca. To poważny uraz, ale mimo to Duńczyk liczy na szybki powrót. – Moja drużyna w Polsce nie może się beze mnie obejść. Bardzo chciałbym wrócić za dwa tygodnie – mówi Pedersen w rozmowie z dr.dk. Duńczyk ma rację – jego ZOOLeszcz GKM Grudziądz bardzo wysoko przegrał w piątek w Częstochowie.
Mimo urazu Pedersen nie traci pozytywnego nastawienia i absolutnie nie ma do nikogo żalu. – To był pechowy wyścig i to nie była niczyja wina. Wszystko działo się bardzo szybko nic nie mogliśmy z tym zrobić – wyjaśnia doświadczony żużlowiec.
Trzykrotny mistrz świata przyznaje, że po upadku utknął pod bandę i przez kilkadziesiąt sekund nie mógł złapać oddechu. Kraksa wyglądała okropnie, ale 45-latek cieszy się, że udało się uniknąć urazu głowy. – Nie mogę dalej uszkadzać głowy. Jak takich urazów jest zbyt wiele, to człowiek przestaje być sobą. Doskonale zdaję sobie sprawę, że problemy z głową mogą być niebezpieczne – podkreśla Nicki Pedersen.
źródło: dr.dk
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!