Orlen Oil Motor Lublin zdominował inauguracyjną kolejkę PGE Ekstraligi i to właśnie najwięcej zawodników z tej drużyny znalazło się w naszym zespole kolejki. Po drugiej stronie barykady znaleźli się seniorzy gorzowskiej Stali.
Orlen Oil Motor Lublin rozpoczął sezon od bardzo silnego uderzenia, a kilku ich zawodników zasłużyło na szczególne wyróżnienie. Dobre występy zaliczyli też doświadczeni Australijczycy, a młodzieżowcy spisywali się na piątkę. Po drugiej stronie mamy zawodników z województwa lubuskiego, którzy nie wybudzili się z zimowego snu, a także żużlowców, którzy zrobili to za szybko i najlepszą formę przygotowali na sparingi.
Oto nasza drużyna „Asów” i „Cieniasów” 1. kolejki PGE Ekstraligi. Obydwie drużyny zostały złożone zgodnie z ligowym regulaminem, czyli zawiera minimum dwóch polskich seniorów, dwóch krajowych młodzieżowców oraz zawodnika do lat 24.
Drużyna „Asów” 1. kolejki PGE Ekstraligi
Duńczyk na tle Krono-Plast Włókniarza Częstochowa wyglądał wręcz jak przybysz z innej planety. Na częstochowskim owalu czuł się jak ryba w wodzie. W pierwszym swoim biegu musiał uznać wyższość innego rewelacyjnego zawodnika, Jasona Doyle’a. Później natomiast nawet jeśli przegrał start, to nie miał żadnego problemu, aby na dystansie mijać żużlowców gospodarzy i zdobywał kolejne „trójki”. Tych dopisał na swoim koncie aż cztery i był ojcem wysokiego zwycięstwa „Gołębi”.
Fantastyczna historia 35-letniego Australijczyka. W ubiegłorocznym finale sam w końcówce wprowadził „Rekiny” do PGE Ekstraligi, a w pierwszym meczu w elicie stał się prawdziwym bohaterem rybniczan. Co ciekawe, wcale nie było takie oczywiste, że znajdzie w wyjściowym składzie. Ostatecznie po genialnym występie w Zielonej Górze, dostał szansę od trenera Piotra Żyto. Ten odwdzięczył się w najlepszy możliwy sposób. Zdobył najwięcej punktów, a w kluczowych momentach był w stanie ogrywać gorzowskich liderów.
Jason Doyle (Krono-Plast Włókniarz Częstochowa)
Aż strach pomyśleć jakim wynikiem zakończyłoby się spotkanie w Częstochowie gdyby nie Doyle. Mistrz świata z 2017 roku kolejny raz pokazał, że po urazie nie ma już żadnego śladu. Australijczyk w sobotnie popołudnie wyróżniał się na tle słabo dysponowanych kolegów i jako jedyny potrafił stawić czoła Jensenowi.
Na pozycji U24 nie mógł znaleźć się nikt inny. Osiem punktów i aż pięć punktów bonusowych to wynik rewelacyjny, zwłaszcza na trudnym, wyjazdowym terenie. W pięciu startach tylko dwa razy został pokonany przez jakiegokolwiek żużlowca z Zielonej Góry.
Wychowanek Fogo Unii Leszno u progu sezonu jest wręcz zabójczo skuteczny. Nie inaczej było podczas spotkania w Zielonej Górze. Od samego początku wyraźnie dominował nad rywalami, nie dając im szans od samego startu. Wydawało się nawet, że jest w stanie zakończyć całe zawody jako niepokonany, jednak w ósmym biegu dnia desperacką szarżą wyprzedził go Leon Madsen.
Kolejny zawodnik mistrza Polski, jednak nie sposób pominąć żużlowców Motoru po koncercie, jaki zagrali w Zielonej Górze. Po słabych sparingach wiele osób martwiło się o formę bydgoskiego wychowanka. Gdy przyszło jednak do ligowego ścigania, Przyjemski znów zaczął robić to, co wychodzi mu najlepiej. 20-latek znów użył perfekcyjnie używał swojej najskuteczniejszej broni, czyli idealnych wyjść spod taśmy. Ostatecznie więc Przyjemski wygrał swoje wszystkie trzy programowe wyścigi, a na dodatek dołożył dwa punkty w biegu nominowanym. Z taką dyspozycją mistrza świata juniorów, Orlen Oil Motor Lublin jest głównym faworytem do kolejnego złotego medalu.
Gorzowski junior ma w tym sezonie odpowiedzialne zadania, bowiem oprócz pełnienia obowiązków młodzieżowca musi też zastępować nieistniejącego zawodnika do lat 24. W obydwu rolach Paluch spisał się znakomicie i w każdym z pięciu startów pokonał rywala. Obok Andersa Thomsena i Martin Vaculíka był najjaśniejszym punktem swojej drużyny i gdyby nie jego dwucyfrowy dorobek, to Stal mogłaby zapomnieć o walce o bonus w rewanżu.
Drużyna „Cieniasów” 1. kolejki PGE Ekstraligi
Brady Kurtz (Betard Sparta Wrocław)
Mały chichot losu, że Tungate był bohaterem rybniczan, natomiast Kurtz zawalił spotkanie w Toruniu. Jedyny pozytywny zryw miał w „półjuniorskim” dwunastym wyścigu, gdzie odniósł pewne zwycięstwo. W pozostałych czterech pokonał zaledwie jednego rywala i to właśnie jego punktów zabrakło w niedzielę wrocławianom.
Rasmus Jensen (Stelmet Falubaz Zielona Góra)
Powiedzieć, że nie radził sobie z lublinianami, to jak nic nie powiedzieć. W trzech biegach nie był nawet blisko ogrania jakiegokolwiek rywala. Nawet jeśli udało mu się dobrze wystartować, to żużlowcy Orlen Oil Motoru Lublin szybko sobie z nim radzili, a Jensen zostawał daleko z tyłu.
Miał być tańszą, a równie skuteczną alternatywą dla Szymona Woźniaka. Dość szybko przyszła jednak weryfikacja tego stwierdzenia, bowiem wychowanek bydgoskiej Polonii nawet w fatalnym sezonie 2024 nie odjechał oprócz Wrocławia żadnego tak słabego meczu wyjazdowego. Łotysz w niedzielne popołudnie w Rybniku nie pokonał żadnego (!) seniora ROWu.
Wiktor Lampart (Krono-Plast Włókniarz Częstochowa)
Po meczach sparingowych wydawało się, że coś drgnęło w formie 24-latka. Pierwsza kolejka ligowa jednak brutalnie zweryfikowała Lamparta, który był tylko tłem na tle grudziądzan i po dwóch wyścigach mógł już udać się pod prysznic.
Jeden punkt w pięciu biegach, i to zdobyty na swoim juniorze w tym wypadku mówi samo za siebie. Kompletnie nieudany występ i podobnie jak Andrzej Lebiediew już na pierwszym łuku zostawał daleko za plecami rybniczan.
Miał odmienić formację młodzieżową zielonogórzan. Od Ratajczaka oczekiwało się, żeby nie tylko pokonywał juniorów rywali, ale też nawet „kąsał” seniorów, tak jak to miało miejsce w Lesznie. Na efekty chyba jednak przyjdzie im trochę poczekać. W piątkowy wieczór pokonał tylko Bartosza Bańbora, a reszta zawodników Orlen Oil Motoru Lublin była całkowicie poza jego zasięgiem.
Podobnie jak w przypadku Lamparta, także i on obiecująco wypadał przed sezonem. Na własnym torze nawet pokonywał seniorów rywali, jednak nie udało się tego przełożyć w żaden sposób na mecz ligowy. W trzech biegach ani razu nie udało mu się pokonać żadnego rywala, choćby juniora.
Dominik Kubera, Wiktor PrzyjemskiAby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!