Gdańscy kibice nie mogą mieć większych pretensji do niedzielnego występu Michała Szczepaniaka. Krajowy senior Zdunek Wybrzeża w konfrontacji z Lokomotivem Daugavpils zdobył 8 punktów z bonusem, znacznie poprawiając się po poprzednich słabych spotkaniach.
Pierwszy wyścig w wykonaniu 34-latka był nieudany, ponieważ dojechał do mety na ostatniej pozycji z dużą stratą do reszty stawki. Po drobnych poprawkach nie znalazł pogromcy w kolejnych trzech biegach. – Od początku sezonu notowałem wpadki, więc pod względem indywidualnym na pewno mogę zaliczyć ten mecz na duży plus. Zacząłem źle, ponieważ w pierwszym biegu założyliśmy przełożenia, które pasowały na treningu, ale podczas meczu kompletnie się nie sprawdziły. Byłem strasznie wolny. Dokonaliśmy koniecznych zmian i wszystko poszło w bardzo dobrą stronę. Czułem się szybki nie tylko na starcie, ale również na dystansie – powiedział Michał Szczepaniak.
Najstarszy żużlowiec w zespole prowadzonym przez Lecha Kędziorę niespodziewanie mógł zostać bohaterem niedzielnej potyczki. Po czternastu gonitwach prowadzili gospodarze i losy meczu rozstrzygały się w ostatnim wyścigu. Szczepaniak wygrał start, a jego klubowy kolega Mikkel Bech jechał daleko z tyłu. Będący pod presją obu atakujących rywali w końcu upadł na drugim łuku trzeciego okrążenia. – Prowadziłem, ale popełniłem błąd i za bardzo wdałem się w walkę z rywalami. Trochę mnie pociągnęło, ponieważ tor był bardzo dziurawy i pojawiały się koleiny. Nie było żadnego kontaktu z rywalem. Chciałem szybko wjechać w łuk, ale tor był bardzo wymagający – tłumaczył po zakończeniu spotkania.
Szczepaniak po serii słabych spotkań, nareszcie znalazł przyczynę gorszej postawy i wierzy, że teraz będzie już tylko lepiej. – Moje występy były tragiczne. Cały czas szukaliśmy przyczyny i w końcu udało się dojść do ładu. Powiem szczerze, że w tym roku na rynku są podrobione części. Nie wiem, skąd one pochodzą, ale nie idzie ich poznać od oryginału. Ciężko było rozpoznać przyczynę. W tym roku przerzuciliśmy już tyle silników, rozbieraliśmy, remontowaliśmy i wymienialiśmy części. Ciężko pracowaliśmy, aby znaleźć przyczynę i mam nadzieję, że teraz będzie już tylko lepiej. Widać, że drgnęło. Czułem się dobrze na torze i wiem, że motor zaczął jechać – dodał 34-latek.
Kolejna porażka sprawiła, że gdańszczanie są w nieciekawej sytuacji. Drużyna miała walczyć o awans do PGE Ekstraligi, a w tej chwili jest na dobrej drodze, aby nie znaleźć się nawet w fazie play-off – Tor był trochę inny, niż we wcześniejszych domowych spotkaniach i myślę, że to było przyczyną porażki. Każdy z nas pogubił punkty i w ostatecznym rozrachunku zabrakło. Wiemy, że kibice liczyli na inne wyniki. Zobaczymy, co będzie dalej. Najpierw musimy awansować do rundy play-off, a potem wszystko się może zdarzyć. Przed nami ciężkie zadanie, ponieważ nie idzie zgodnie z oczekiwaniami, ale w sporcie wszystkiego nie da się przewidzieć. W tym roku oszustwa na częściach, bo inaczej tego nie można nazwać też się do tego przyczyniły – przyznał krajowy senior Wybrzeża.
Ekipa z Gdańska w niedzielę powalczy o ligowe punkty na trudnym torze w Gnieźnie. Szczepaniak w przeszłości był zawodnikiem drużyny z pierwszej stolicy Polski i zdaje sobie sprawę, że nie będzie łatwo. – Tor w Gnieźnie jest dosyć specyficzny. Jeździłem w tym klubie, ale na tym torze trzeba jeździć regularnie, aby dobrze punktować. Jeżeli jedzie się do Gniezna raz na kilka lat to naprawdę jest ciężko. Gospodarze są świetnie spasowali, ale jedziemy walczyć – zakończył starszy z braci Szczepaniaków.
źródło: własne
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!