Niedziela 7 lutego przyniosła medialny atak byłego prezesa gorzowskiego klubu - Jerzego Synowca. Prawnik ostro skomentował wniosek Stali o dofinansowanie z budżetu Miasta.
Jerzy Synowiec to prawnik, adwokat i samorządowiec, działacz opozycji w okresie PRL. Przez długi czas pełnił również funkcję prezesa i wiceprezesa Stali Gorzów. W niedzielę w dość dosadny sposób skomentował wniosek klubu o dofinansowanie z Ratusza. Napisał o tym w serwisie gorzow24.pl. Nie podoba mu się m.in. dzielenie wniosku na trzy części. – Kluby sportowe Gorzowa złożyły wnioski o dofinansowanie ich z budżetu miasta. Jeden z klubów – „Stal” Gorzów zażądał pomocy w wysokości około 4 milionów złotych, a więc więcej niż wszystkie pozostałe kluby razem wzięte. Aby zaciemnić obraz – wnioski są faktycznie trzy: jeden w imieniu spółki akcyjnej (liga), drugi w imieniu stowarzyszenia (szkolenie młodzieży), a trzeci w imieniu sekcji piłki ręcznej. Apetyt „Stali” jest ogromny. Przykładowo można podać, że na szkolenie kilku juniorów klub oczekuje dotacji w wysokości 1,6 miliona złotych. To kilkaset tysięcy na juniora (w tym na szesnastoletniego Duńczyka, który nie zdążył odjechać w Gorzowie choćby jednego wyścigu), których jest ledwie kilku, w tym część jeszcze nie nauczyła się łamać motocykla na wirażu – pisze radny.
Jerzy Synowiec uważa również, że Stal chce wyciągnąć pieniądze na stadion, który według niego wystarczająco sam na siebie zarabia. – Na młodego piłkarza juniora w gorzowskich klubach piłkarskich, a jest ich kilka i szkolą setki młodych ludzi wypadnie po kilkadziesiąt złotych. Ale to przecież nie wszystko – „Stal” wyciąga jeszcze ręce po kasę na kolejne remonty stadionu, nie bacząc na to, że dzięki niemu (utrzymywanemu przez miasto) zarabia ogromne pieniądze (reklama, bilety i pieniądze z transmisji telewizyjnych). A te ostatnie są takie, że trudno w to uwierzyć – ponad 100 milionów złotych do podziału na 8 zespołów ekstraligi.
Radny z Gorzowa uznaje, że Stal chce zabrać wszystkie środki przeznaczone na sport w tym mieście, pozostawiając na "lodzie" inne kluby. – To miasto powinno śmiało wyciągnąć rękę do klubu po kasę, a nie odwrotnie. Krótko mówiąc żużel chce wyjeść cały tlen z kasy miasta, kosztem reszty gorzowskiego sportu. To rak, który zeżre wszystko, nie dając żyć innym. Tak być nie może i nie będzie, bo śladem żużla idzie koszykówka, która żąda 3 miliony na kilka czarnoskórych zawodniczek, nie mających pojęcia, gdzie naszego miasta szukać na mapie. Dylemat jest prosty – miliony dla pojedynczego żużlowca i koszykarki, a dla młodych gorzowskich zawodników w innych dyscyplinach po 50 złotych. Panie prezydencie – niech pan zatrzyma to szaleństwo – kończy swój wpis Jerzy Synowiec.
Źródło: gorzow24.pl
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!