Długa przerwa międzysezonowa to idealny czas, by przyjrzeć się młodym i perspektywicznym zawodnikom, którzy lada moment mogą zająć miejsce w światowej czołówce. „Młodzi i gniewni” to autorski projekt redakcji speedwaynews.pl. W dziewięćdziesiątym siódmym odcinku przedstawiamy Celinę Liebmann.
Kobiety ścigające się na żużlu to temat niemal tak stary jak sam żużel. Gdy w latach 20. XX wieku Johnnie Hoskins, „wynalazca” speedwaya, zbierał swoją drużynę, była w niej panna Fay Taylour. Znowu mamy lata 20., tylko sto lat później, a kobiety na motocyklach bez hamulców to wciąż temat drażliwy. Nasza dzisiejsza bohaterka, Celina Liebmann, nie zwraca jednak uwagi na płeć, tylko na umiejętności.
– Wszystko mi jedno, jakiej płci jest osoba, z którą rozmawiam. Widzę człowieka całościowo i nie ma dla mnie znaczenia, czy to kobieta, czy mężczyzna. Na torze jest to samo: tak samo traktujemy ridera i riderkę – stwierdza dziewiętnastoletnia Niemka, która ma w planach podbicie żużlowego świata.
Celina jest córką Jürgena Liebmanna, który niegdyś ścigał się przede wszystkim na lodowym torze. W 2006 roku Jürgen zabrał ze sobą pięcioletnią Celinę na trening do Olching. – W życiu się nie spodziewał, że aż tak mi się spodoba – śmieje się Niemka. – A ja od razu, na miejscu zapragnęłam jeździć na żużlu. Jeszcze w Olching usiadłam po raz pierwszy na minimotocyklu, 50cc.
Co jest takiego urzekającego w żużlu? – Najbardziej podoba mi się ta prędkość, z którą pędzimy przy samej bandzie. Uwielbiam chwile, kiedy uświadamiam sobie, że zaraz wejdę w łuk, że nie mam hamulców i wszystko zależy tylko ode mnie. Próbowałam też jazdy na lodzie, ale uznałam, że to za wolny sport jak dla mnie – wyjaśnia swoją przygodę z ice racingiem zawodniczka. – Cudowne jest jeszcze jedno: na żużlu zapominam o wszystkim. Kiedy wchodzę na stadion, zostawiam na zewnątrz wszystkie moje problemy i troski.
Przygoda z ice racingiem nie wyszła, ale to właśnie na lodzie Celina odnalazła swojego sportowego idola. – Moim wzorem do naśladowania, jeśli chodzi o sport, zawsze był niemiecki ice racer, Dimitri Tschatschin. Jako dziecko absolutnie go uwielbiałam i zawsze, ale to zawsze trzymałam za niego kciuki. Jakiś czas temu wskutek nieszczęśliwego wypadku na crossie Dimitri wylądował na wózku, ale ani na chwilę nie przestał walczyć o powrót do zdrowia i do sportu. To niesamowicie inspirujące, takie keep fighting bez względu na okoliczności.
Drugim sportowym ulubieńcem Celiny jest Lukas Fienhage. Niewiele starszy od niej kolega z drużyny ma już na koncie sukces w kraju i za granicą, co inspiruje Niemkę i pokazuje jej, że nawet ktoś spoza kraju, w którym żużel jest niemalże religią, może osiągnąć wiele w tym sporcie. – Doskonale się z Lukasem rozumiemy i nadajemy na podobnych falach, a jego styl jazdy bardzo mnie inspiruje – przyznaje zawodniczka i dodaje: – Zresztą, większość moich przyjaciół to chłopcy, ponieważ częściej mają podobne zainteresowania do moich. Ale to nie tak, że nie przyjaźnię się z nikim poza żużla. Mam kumpli i kumpele, którzy o mojej sportowej pasji mówią, że po prostu jeżdżę w kółko.
Celina (kask czerwony) w pogoni za Miką Meijerem podczas Nice Cup w Grudziądzu
Tego problemu nie ma z rodziną. Jak przyznaje Celina, dla rodziców jej decyzja o tym, by jeździć na żużlu, była niespodziewana, ale nijak nie problematyczna. W końcu rodzice poznali się, gdy Jürgen Liebmann był już zawodowym ice racerem, więc żadne z nich nie panikuje i nie trzęsie się nad córką. Wspierają ją finansowo i duchowo w realizacji planów. – Rodzice i rodzeństwo jeżdżą ze mną na wszystkie zawody – wyjaśnia Celina. – Przed wyjazdem na tor tata zawsze klepie mnie w tyłek dwa razy, a mama trzy – dodaje ze śmiechem. – A po zawodach ściskam się z mamą, siostrą i bratem, a z tatą i mechanikami przybijam sobie piątkę. To taki nasz rytuał. Mam jeszcze jeden: zawsze po zawodach, najszybciej jak się da, szybko opisuję moje wrażenia na stronie na Facebooku.
Niedługo polscy kibice będą mogli zobaczyć te rytuały na żywo. Niemka, która dotąd na motocyklu 500cc ścigała się głównie w Bundeslidze, podpisała kontrakt z „Wilkami” z Wittstock. Tym samym jest szansa, że zobaczymy ją w zmaganiach polskiej drugiej ligi. Jak duża? – Wybrałam ten klub, ponieważ dobrze go znam i ufam jego zarządcy, Frankowi Mauerowi. Zgodnie z umową mam zapewnionych kilka występów i mam nadzieję, że będę przywozić dla zespoły cenne punkty.
Celina zdaje sobie sprawę, że nie wszyscy chętnie widzą kobiety na torach żużlowych, dlatego tym ważniejszy jest dla niej kontrakt z klubem, który nie będzie z niej robić maskotki. Ze słów Niemki wynika, że wie, czego chce, a tym czymś jest jazda na żużlu. Ma też „podkładkę” pod swoje pragnienia: w 2017 roku została wicemistrzynią świata na długim torze w kategorii 250cc. Przesiadka na „dorosły” motocykl też nie była tak trudna jak w przypadku niektórych zawodników. Pomogły zawody z cyklu Nice Cup, umożliwiające przetarcie na dużym żużlowym motocyklu. – Ostatni rok był lepszy niż się spodziewałam, a pierwsze starty na dużym motocyklu wcale nie okazały się straszne. Skończyłam sezon 2019 w czołówce niemieckich zawodników i to jest dla mnie super. W 2020 roku chcę zrobić dobre wrażenie w polskiej lidze, ale też skupić się na poprawie mojej techniki, bo wiem, że mam w tej kwestii jeszcze sporo do zrobienia – przyznaje samokrytycznie. – W końcu moim największym marzeniem na przyszłość jest zrobić to, o czym marzy chyba niemal każdy zawodnik: trafić do cyklu Grand Prix. Parę rzeczy już w żużlu zrobiłam jako pierwsza kobieta, ale być pierwszą kobietą w GP… to byłoby już wybitne!
Na razie jednak Celina skupia się na dążeniu do realizacji marzeń małymi krokami. Nie patrzy tylko na siebie, ale na cały żużel w Niemczech. Jej zdaniem w ojczystym kraju wspaniale ma się miniżużel, ale na dorosłym poziomie zaczynają się problemy. Brakuje komunikacji między Niemieckim Związkiem Motocyklowym a poszczególnymi klubami. – Trochę szkoda, że władze naszego sportu w Niemczech nie mogą się tak po prostu między sobą dogadać – wzdycha Niemka, ale zaraz optymistycznie dodaje: – Na szczęście obecność Martina Smolinskiego z pewnością poprawi sytuację żużla w Niemczech. Skoro mamy naszego człowieka w elicie, w mediach będzie żużla więcej i cała dyscyplina stanie się popularniejsza, chociaż niestety na pewno nie tak popularna jak w Polsce. Ale mam nadzieję, że dzięki temu więcej osób w Niemczech zacznie uprawiać żużel.
Niemka z powodzeniem ściga się nie tylko w klasie 250cc, ale również i na 500cc
Celina nie boi się konkurencji ani w kraju, ani na świecie. Jak sama przyznaje, potrzebuje rywalizacji, żeby robić postępy. Nie patrzy też na swoją płeć: jest przekonana, że determinacja i ciężka praca to dość, by osiągnąć sukces niezależnie od chromosomów. A gdyby jednak nie żużel, to co? – Piłka nożna – odpowiada bez wahania. – Do 2017 roku i mojego najgorszego upadku na żużlu trenowałam też piłkę nożną. Potem niestety złamałam dwa kręgi piersiowe i już nie mogę poważnie zajmować się futbolem. Jestem za to trenerką piłkarskiego zespołu do lat sześciu w mojej rodzinnej miejscowości, Albaching w Bawarii.
Oprócz tego wszystkiego dzielna Niemka działa także aktywnie w Niemieckim Związku Motocyklowym oraz jego młodzieżowym oddziale (Deutsche Motorsport Jugend). Czy niemiecki żużel mógłby sobie wymarzyć lepszą ambasadorkę?
W następnym odcinku zaprezentujemy Państwu Rosjanina, który próbuje się przebić na krajowym i światowym podwórku. O kogo chodzi? Odpowiedź już we wtorek, punktualnie o godzinie 20:00.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!