Długa przerwa międzysezonowa to idealny czas, by przyjrzeć się młodym i perspektywicznym zawodnikom, którzy lada moment mogą zająć miejsce w światowej czołówce. „Młodzi i gniewni” to autorski projekt redakcji speedwaynews.pl. W osiemdziesiątym szóstym odcinku przedstawiamy Mateusza Tudzieża.
Po długich negocjacjach z mamą, postanowił pójść w ślady swojego ojca – Eugeniusza Tudzieża. Nie trwało to długo, ponieważ zaraz po zgodzie rodziców, udał się na stadion, aby podpiąć wszelkie formalności z klubem. Już tego samego dnia dostał możliwość wyjazdu na tor.
Do egzaminu na licencję ,,Ż” nie przygotowywał się jakoś konkretnie. Starał się niewiele o tym myśleć. Finalnie w 2016 roku w sierpniu na torze w Rybniku, Mateusz zdał licencję, co oznaczało, że niebawem czekał go upragniony debiut. Stało się to podczas zawodów młodzieżowych w Toruniu, których, niestety, dobrze nie wspomina. Jednak nie był to koniec. Nastąpiła przełomowa chwila – występ w pierwszym ligowym meczu, gdzie drużyna z Rybnika podjęła na własnym torze Wybrzeże Gdańsk.
Na sponsorów zawodnik narzekać nie może. Udało mu się znaleźć kilka osób skorych do współpracy, co sprawia, że nie ma wielu powodów do zmartwień. Klub również pomaga i dokłada swoją cegiełkę, wyposażając go w sprzęt, na którym może nadal się szkolić i objeżdżać ligowe mecze.
Warto wspomnieć, że wujkiem Mateusza jest Jerzy Dudek, który nie ma stałej możliwości okazywania wsparcia młodemu zawodnikowi ze względu na ciągłe wyjazdy. Pomimo tego, często obserwuje jego poczynania.
Młodzieżowiec, zapytany o to, jak ocenia atmosferę w Rybniku i czy jest zadowolony ze współpracy z zespołem, odpowiedział tak: – Atmosfera jest w porządku, jestem dumny z tego, że mogę reprezentować ten klub i chciałbym zostać tu jak najdłużej.
Cele na nadchodzący sezon zawiesił sobie dość wysoko. Głównym planem jest utrzymanie się w PGE Ekstralidze i zaprezentowanie się z jak najlepszej strony na torach najlepszej żużlowej ligi świata w barwach rybnickiej drużyny. Mateusz będzie jednym z głównych filarów formacji juniorskiej na rok 2020. Stoi przed nim ciężkie zadanie, ale wierzy, że wszystko jeszcze przed nim.
Swój wolny czas poświęca w stu procentach żużlowi i nie posiada innych pasji, które chociaż na chwilę oderwałyby go od czarnego sportu. Jednak zapytaliśmy zawodnika o to, kim zostałby, jakby w jego życiu nie było żużla. Odpowiedział następująco: – Gdyby nie żużel, to nie wiem… Może grałbym w piłkę.
W następnym odcinku zaprezentujemy Państwu utalentowanego Duńczyka, który ma takie samo nazwisko, jak jedna z legend wrocławskiej Sparty. O kogo chodzi? Przekonać będzie się można już w piątek, punktualnie o godzinie 20:00!
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!