Długa przerwa międzysezonowa to idealny czas, by przyjrzeć się młodym i perspektywicznym zawodnikom, którzy lada moment mogą zająć miejsce w światowej czołówce. „Młodzi i gniewni” to autorski projekt redakcji speedwaynews.pl. W trzydziestym siódmym odcinku przedstawimy Mateusza Bartkowiaka.
O zawodniku, którego nasz portal objął patronatem medialnym na sezon 2019, mówiło się sporo w zakończonym przed ponad miesiącem roku. Obszerną rozmowę przeprowadziliśmy z nim w grudniu, a jej dwie części mogą Państwo znaleźć TUTAJ i TUTAJ.
Mateusz Bartkowiak urodził się 7 lutego 2003 roku w Drezdenku. Jest synem Rafała i Anny Bartkowiaków. Egzamin na licencję zdał w barwach gorzowskiej Stali 30 marca 2018 roku w Grudziądzu, zatem niespełna dwa miesiące po swoich 15. urodzinach. W zmaganiach ligowych nie mógł startować przez wzgląd na młody wiek, niemniej jednak już krótko po zdaniu egzaminu rozpoczął on przygodę z żużlem w rywalizacji młodzieżowej. W dniu wczorajszym skończył już 16 lat i teraz nic nie stoi na przeszkodzie, żeby pojawił się on na ekstraligowych torach, jeśli tylko pozwoli mu na to dobra dyspozycja i przekona do siebie trenera pierwszej drużyny, Stanisława Chomskiego.
Wcześniej Mateusz osiągał sukcesy w mini żużlu. W klasie 85-125cc w roku 2013, z zespołem GUKS Wawrów został Drużynowym Mistrzem Polski. Wtedy to również triumfował w zmaganiach parowych. Rok później w duetach także odniósł zwycięstwo, zajmując dodatkowo drugie miejsce w Pucharze Polski oraz zdobywając trzecie miejsce w rywalizacji indywidualnej. W sezonie 2015 na jego konto trafił tytuł Indywidualnego Mistrza Polski. Dodatkowo „przewinęło się” jeszcze kilka osiągnięć drużynowych i w parach.
W sezonie 2018 kibice mogli go podziwiać regularnie w Młodzieżowych Drużynowych Mistrzostwach Polski oraz Wielkopolski. Jego inauguracyjny występ miał miejsce 25 kwietnia w Zielonej Górze, podczas rundy Młodzieżowych Indywidualnych Mistrzostw Wielkopolski. Ci, którzy widzieli go po raz pierwszy, niejednokrotnie dziwili się, że ten chłopak niedawno skończył 15 lat i wróżyli mu dobrą przyszłość. Na potwierdzenie tych słów nie było trzeba długo czekać. Z drugiego miejsca w eliminacjach w Rawiczu awansował on do finału Młodzieżowych Indywidualnych Mistrzostw Polski. W tym samym tygodniu, przy małym żużlowym „maratonie”, rywalizował w półfinale i finale Indywidualnych Mistrzostw Świata w klasie 250cc. W decydującym o medalach turnieju w Gdańsku uległ on tylko Niemcowi Benowi Ernstowi i wywalczył srebrny krążek.
Za swoją dobrą postawę został nominowany do finału Młodzieżowych Mistrzostw Polski Par Klubowych, rozgrywanego w Gorzowie Wielkopolskim. Ostatecznie na torze się nie pojawił, jednak na jego szyi zawisł srebrny medal, dzięki punktom zdobytym przez kolegów z zespołu. W finale juniorskiego czempionatu indywidualnego, który miał miejsce na początku sierpnia w Częstochowie, pomimo słabszego występu, z pewnością wiele się nauczył.
Pod koniec roku ponownie prezentował się z dobrej strony. W pierwszym z rozgrywanych w Krakowie turniejów Zaplecza Kadry Juniorów zajął drugie miejsce. W kolejnym, testując sprzęt, uplasował się na 9. pozycji. Dzień później z kolegami – podobnie jak w finale MMPPK – stanął na drugim stopniu podium i miało to miejsce również w Gorzowie Wielkopolskim. Tym razem w finałowej batalii w Drużynowych Mistrzostwach Polski Juniorów, młodzi „Stalowcy” ustąpili miejsca tylko zawodnikom Grupa Azoty Unii Tarnów, których przed finałem nikt nie stawiał w roli faworytów. Ostatni występ w sezonie to komplet 11 punktów z bonusem w czterech biegach, w końcowej rundzie Młodzieżowych Indywidualnych Mistrzostw Wielkopolski, która została rozegrana w Ostrowie.
Tak zatem można podsumować sezon 2018 w wykonaniu Mateusza. A jak rozpoczęła się jego przygoda z „czarnym sportem”? Na to pytanie postanowiliśmy uzyskać odpowiedź „u źródła”. – Moja przygoda z żużlem zaczęła się, gdy miałem 8 lat. Stąd wziął się mój rozpoznawczy numer „żużlowy”, czyli ósemka. Pojechałem z tatą na mecz, kupiłem program. Zobaczyłem, że było w nim zdjęcie szkółki żużlowej GUKS Speedway Wawrów. Szukali wówczas chłopaków i mieli zapisy. Takie coś mi się spodobało – jazda motorem w kółko, ścigający się zawodnicy. Wiązały się z tym takie emocje w każdym biegu. Pomyślałem, że może my też moglibyśmy spróbować. Namówiłem tatę, pojechaliśmy do Wawrowa. Zapisał mnie i tak to się zaczęło – mówi o swoich pierwszych „krokach” na żużlowych owalach.
W życiu młodych zawodników często przychodzą również chwilę zwątpienia. Jak się okazuje, nasz dzisiejszy bohater przeżywał je i to dosyć krótko po podjęciu decyzji o próbowaniu swoich sił sporcie, który tak wszyscy uwielbiamy. – Szczerze, to miałem moment takiej wątpliwości, bo odniosłem ciężką kontuzję w wieku 9 lat. Połamałem obydwa piszczele, dwie nogi. Wtedy zastanawiałem się, czy to warto dalej ciągnąć. Nie załamałem się jednak. Jeździłem dalej. Powiedziałem sobie, że muszę coś jeszcze osiągnąć w żużlu. Jeśli już zacząłem, to chciałem zobaczyć, jak to będzie dalej wyglądało – dodaje Mateusz, mówiąc o momencie, który mógł zdecydować o obraniu całkiem innej drogi w przyszłości.
Nieodzowną częścią w karierze każdego zawodnika, zwłaszcza w jej pierwszych sezonach, jest wsparcie rodziców. Bez niego nierzadko niemożliwe byłoby rozpoczęcie przygody z żużlem. Razem jednak z taką decyzją wiążą się oczywiście również obawy, bo jak wiadomo, dla każdego rodzica, najważniejsze jest zdrowie dziecka. A „czarny sport”, jak wszyscy wiemy, należy do tych, w których o uraz nietrudno. O zdanie zapytaliśmy tatę Mateusza, pana Rafała. – Tak, pojawiały się wątpliwości przed taką decyzją. Szczerze to mogę powiedzieć, że dla mnie zawsze najważniejsze jest to, żeby Mateusz przyjechał zdrowy. Nawet gdy nie ma wyniku, a zawody kończy zdrowo, to jest ok. Zawsze mówiłem mu, że nie pójdzie na „duży” żużel. Tak właśnie było. Namawiał mnie jednak, chciał iść i w końcu zgodziliśmy się z żoną. Teraz pomagamy mu, jak tylko możemy. Wiadomo, że zawsze jest ten stres, aby nic mu się nie stało. To jest czasami ciężkie do zniesienia. On sobie może nie zdaje z tego sprawy, ale my naprawdę martwimy się o niego. Tak to wygląda. Dla mnie najważniejsze jest to, aby on przejechał cały sezon zdrowy i bez kontuzji. Wcześniej miał ten uraz, kiedy miał dwie nogi połamane. Później, na „dużym” żużlu też miał taki wypadek na treningu, w którym złamał rękę. Trochę już tych przygód zatem przeżył – mówi ojciec tego młodego zawodnika.
Przed Mateuszem teraz wkraczanie w prawdziwy, „dorosły” żużel. Istnieje szansa na jego występy w Najlepszej Lidze Świata, czyli PGE Ekstralidze, w której będzie on oczywiście bronił barw gorzowskiej Stali. Po dobrym sezonie 2018 z pewnością nadzieje mogą być duże. Bardzo istotne jednak jest zachowanie „zimnej głowy”. Na koniec jeszcze raz podkreślono, że najważniejsze jest zdrowie, a gdy jego nie brakuje, to dzięki włożonej pracy, wysiłkowi i przy odrobinie szczęścia, można osiągnąć naprawdę wiele. – Z pewnością my się nie nastawialiśmy na jakieś konkretne wyniki. Chodziło o to, żeby jeździł mądrze. Zawsze przed biegami mówię mu, aby tak właśnie było i nic nie robił na siłę. Podejrzewam, że jak będzie właściwie pracował, to dobre wyniki się pojawią. Tak to wygląda. Najważniejsze dla każdego rodzica, tak przynajmniej potwierdza to spore ich grono, to fakt, aby dziecko kończyło sezon zdrowo i aby nie miało kontuzji. Urazy hamują, to okres, w którym przerywa się jazdę na żużlu. Jest wtedy rehabilitacja. To ciężka sytuacja. Wiadomo, że wtedy też trzeba pomagać dziecku. Najważniejsze jest zdrowie, a jeśli go nie brakuje, pracuje się i występuje przy tym trochę szczęścia, to na pewno będzie ok – podsumowuje tata naszego dzisiejszego bohatera, Rafał Bartkowiak.
Kolejnym z zawodników przedstawianych przez nas będzie jeden z niewielu żużlowców reprezentujących któryś z nadbałtyckich krajów. O kogo chodzi? Dowiedzą się Państwo już we wtorek, o 20:00!
Od redakcji: Cykl „Młodzi i gniewni” jest publikowany w stałych terminach – we wtorki oraz piątki. Dodatkowe odcinki prezentujemy na naszym portalu w święta.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!