- Żużel to oderwanie się od rzeczywistości, kiedy założysz kask i stajesz pod taśmą, nie ma przyszłości, nie ma przeszłości, jest tylko teraźniejszość! - przekonuje Duńczyk, Jacob Bukhave. Zawodnik, który spróbował wszelkich możliwych odmian speedwaya, od grasstracku na long tracku kończąc z rozmowie z naszym portalem zdradza m.in. szczegóły wywalczenie tytułu Mistrza Danii w żużlu na długim torze.
W minioną niedzielę 27-letni Jacob Bukhave sięgnął po tytuł Mistrza Danii w long tracku. Niepokonany przez nikogo od samego początku, pewnie wywalczył tegoroczne złoto. Na liście osiągnięć zawodnika, który na co dzień ściga się w duńskim Slangerup Speedway Klub do listy osiągnięć dopisać można również bycie finalistą tegorocznych IMŚ w żużlu na długim torze. Poza tym w karierze Jacoba przewinęło się dość sporo odmian żużla, prócz wyżej wymienionych próbował swoich sił również w ice speedwayu, jak i grasstracku. Więcej szczegółów o tym zawodniku w poniższym wywiadzie, którego udzielił on dla portalu speedwaynews.pl!
Magdalena Magdziarz (speedwaynews.pl): Jacob, na początek przede wszystkim gratuluję Ci zdobycia tytułu mistrza Danii w żużlu na długim torze. Powiedz mi, czy trudno było zdobyć złoto w tym roku?
Jacob Bukhave (Mistrz Danii w Long Tracku, zawodnik Slangerup Speedway Klub): Dziękuję Ci bardzo! W tym finale starałem się mieć takie samo podejście, jakie mam we wszystkich innych zawodach. Tor nie był zły do jazdy, a patrząc na listę startową, nie byłem pewien, czy dam radę wygrać finał. W ostatnim swoim wyścigu potrzebowałem jednego punktu, by zostać mistrzem Danii… Oczywiście, starałem się nie myśleć o tych nerwach wtedy. Zaliczyłem bardzo dobry start i pojechałem pewnie po zwycięstwo! Była to dość spora ulga, a ja i mój team jesteśmy bardzo dumni.
– Cztery starty, cztery indywidualne zwycięstwa w biegach. Twoje punkty pokazują, że już od samego początku jechałeś pewnie po zwycięstwo i byłeś faworytem finału. Jak Ty sam odnajdywałeś się na torze?
– Czułem się dobrze, znaleźliśmy ustawienia od samego początku i dokonywaliśmy tylko mniejszych korekt w trakcie spotkania. Ja i mój mechanik – Gary Southgate, z Wielkiej Brytanii, pracowaliśmy dużo nad ustawieniami sprzęgła w ciągu roku i wygląda na to, że znaleźliśmy coś, co działa! Chłopaki na torze wykonali ogromną pracę w ciągu ostatnich kilku lat, aby stworzyć dobrze przygotowaną nawierzchnię do long tracku i jest to naprawdę dobry tor do jazdy. Byłem zrelaksowany i cieszyłem się jazdą na motocyklu na duńskim gruncie przed rodziną i przyjaciółmi.
– Tuż za Tobą w mistrzostwach Danii uplasował się Mika Meijer, który zdobył tylko jeden punkt mniej od Ciebie.
– Tak, miałem naprawdę dobre ściganie z Miką w moim pierwszym wyścigu, koniec końców przyjeżdżając na metę przed Miką. Pochodzi on z Holandii, więc nie mógł wygrać duńskiego tytułu, tylko otwartą grupę. Na co dzień ścigam się wspólnie z Miką w zespole Slangerup, więc dla odmiany, całkiem miło było z nim rywalizować w mistrzostwach Danii.
Jacob Bukhave na podium (fot. Sofie Stenør)
– Przy odmianie żużla na długim wciąż będąc… Nie ma chyba sporo możliwości do trenowania long tracku, jak i wielu zawodów w tej dyscyplinie w Danii. O jakim zainteresowaniu ze strony kibiców i zawodników możemy właściwie mówić w Twoim kraju?
– Cóż, tak, niestety mamy tylko jeden tor do long tracku w Haderslev a w całej Danii jest około dziesięciu-dwunastu zawodników w żużlu na długim torze. Tak więc ten konkretny sport jest niestety bardzo mało popularny… Niemniej, powoli zaczyna się nim interesować coraz więcej osób i miło było zobaczyć kilku kibiców oglądających zawody w niedzielę. Potrzebujemy wszelkiego wsparcia, jakie możemy uzyskać, aby rozwijać ten sport! Erik Gundersen robi świetną robotę dla zawodników i zbudował zupełnie nowy motocykl, aby zachęcić większą liczbę zawodników do wypróbowania go!
– Masz za sobą starty nie tylko w żużlu klasycznym i long tracku, ale i w ice speedwayu, grasstracku… Zbierasz więc za sobą dość dużo doświadczeń w różnych odmianach speedwaya. Dla Ciebie, jako zawodnika, który z rodzajów czarnego sportu jest najbliższy?
– Trudno powiedzieć, co lubię najbardziej… Zaczynałem od żużla klasycznego, przeplatałem to, co nieco z ice speedwayem. Ostatnio zacząłem próbować swoich sił w long tracku. Cóż, cieszę się tym wszystkim, a moje serce jest przepełnione tym sportem, niezależnie od tego, czy jest to żużel, czy longtrack! Uwielbiam jeździć na motocyklu, bez znaczenia jakim!
– Przy okazji tematu miłości do żużla… Co jest dla Ciebie największą motywacją do ścigania się w lewo?
– Myślę, że wielu ludzi zapomina, dlaczego zaczęli, ponieważ są profesjonalistami, otrzymują wynagrodzenie i tym podobne rzeczy. Ja lubię powracać do korzeni, uśmiechać się i cieszyć jazdą. Moja dewiza to bawić się dobrze i wtedy to wszystko nadchodzi i jakoś się układa. Uwielbiam ten przypływ adrenaliny, jaki daje jazda na motocyklu. A ja uwielbiam jeździć i dobrze się bawić. Jeśli to robię, osiągam również wyniki. I to jest właśnie druga rzecz, fajnie się jeździ, ale jeszcze fajniej jest wygrywać (śmiech).
– Kilka lat temu ścigałeś się w drużynie z Rawicza. Czy w tym czasie otrzymałeś jakieś oferty z polskich klubów lub jesteś chętny do jazdy w polskich ligach?
– Tak, miałem krótki okres z Rawiczem, żałuję, że nie wyjechałem więcej na tor i nie wyciągnąłem z tego wniosków. Jestem teraz starszy i bardziej doświadczony. Nie miałem jeszcze żadnych ofert, ale jestem gotowy jeździć w polskich ligach i tam też pokazać swoją wartość.
– Wracając jeszcze na chwilę do tematu żużla na długim torze. Pod koniec sierpnia wziąłeś udział w finale w Rzeszowie. Oczywiście nie jest to typowy tor dla tego typu żużla, więc jak oceniasz to spotkanie? Jak odnalazłeś się na obiekcie w Rzeszowie?
– Tak, na motocyklach do long tracku jestem przyzwyczajony do trawiastych bądź piaszczystych ścieżek, więc było nieco inaczej. Moim największym problemem było wyjście spod taśmy startowej. Czułem się jednak komfortowo na motocyklu, osiągałem dobrą prędkość. Próbowaliśmy różnych rzeczy, aby być lepszym od samego początku i na Mistrzostwach Danii znaleźliśmy coś, co działa, więc będziemy to kontynuować.
Bieg z udziałem Duńczyka (kask żółty) w Rzeszowie w trakcie finału IMŚ
– Co sądzisz o przebiegu finału IMŚ w long tracku w Rzeszowie?
– To było dobre wydarzenie i organizatorzy włożyli sporo wysiłku w to, żeby ten finał się odbył. Była dobra frekwencja na stadionie, była telewizja, więc widzowie z całego świata mogli śledzić zmagania w tym finale. Sam stadion zrobił na mnie ogromne wrażenie! Więc podobało mi się tam. Tor był dobrze przygotowany i świeciło słońce, nie było problemów z pogodą, więc w sumie był to udany dzień w Rzeszowie.
– Żużel zapewne wypełnia dużą część Twojego życia. Gdybyś jednak nie trenował tego sportu – z czego byłby teraz znany Jacob Bukhave?
– Tak, tak, żużel jest w moim życiu, odkąd skończyłem dziesięć lat. A co gdyby nie ten sport? Myślę, że gdybym się nie ścigał, to zapewne i tak uprawiałbym jakiś sport związany z motoryzacją. Zawsze się mi to podobało… Samochody, motocykle, małe, czy duże, zawsze były w mojej krwi. Nigdy nie byłem dobry w piłce nożnej, piłce ręcznej, tenisie i w tym podobnych rzeczach.
– Będąc na motocyklu i ścigając się na motocyklu z innymi zawodnikami – jakie emocje ci wówczas towarzyszą?
– Jak mówiłem wcześniej – adrenalina, zabawa, radość, staram się być bardzo pozytywny wokół moich wyścigów, ponieważ jeśli nie jestem szczęśliwy wokół nich, nie są warte wszystkich długich jazd, długich nocy w warsztacie i pieniędzy. Żużel to oderwanie się od rzeczywistości – kiedy założysz kask i stajesz pod taśmą, nie ma przyszłości, nie ma przeszłości, jest tylko teraźniejszość! Jeśli jestem na torze czasami, po prostu wybucham w duszy i mówię sobie – wow, uwielbiam jeździć na motocyklu (śmiech).
– Poza emocjami, które towarzyszą Ci podczas jazdy na motocyklu, co jest dla Ciebie najlepszą rzeczą w tym sporcie?
– Mam wiele wspomnień z rodziną i przyjaciółmi związanych z żużlem. Dzięki temu sportu zwiedzam większą część Europy! Mam w tym sporcie przyjaciół na całe życie. Myślę też, że radość, jaką daje to innym ludziom, którzy oglądają, jest wspaniała, aby być częścią tego, jak również uśmiechy fanów, którzy robią sobie zdjęcie. Szczerze mówiąc, trudno mi się do tego ustosunkować, ponieważ jest tyle dobrych rzeczy, które mi się w nim podobają. Zawody w grasstracku i long tracku zupełnie inna sprawa. Każdy, kto nie widział spotkania na długim torze w Niemczech lub Holandii, powinien tam pojechać! To taka inna atmosfera i zawsze są tam świetne zawody.
Jacob Bukhave i jego mechanik – Gary Southgate (fot. archiwum prywatne zawodnika)
– Pytanie na sam koniec. Wyobraź sobie, że dobiegasz siedemdziesiątki, Twoje wnuki proszą cię zaś, jako ulubionego dziadka, o opowieść o speedwayu, o ściganiu i jeździe na motocyklu. Co opowiedziałbyś im na temat swojej kariery żużlowej?
– Cóż, to jest trudne pytanie. Wtedy na świecie to mogą być już motocykle elektryczne w użyciu. Będzie to opowieść o tym, że zawsze miałem się do czego podnieść, że zawsze wyznaczałem sobie cele i starałem się je osiągać… Że przegrana nie zawsze jest porażką, ale że należy wykorzystywać porażki do wyciągania wniosków. Opowiedziałbym im o dobrych wspomnieniach! Pokazałbym dużo zdjęć, od moich pierwszych kilku okrążeń do moich dalszych sukcesów… Tak to naprawdę trudne pytanie, co powiedzieć (śmiech). Może dlatego, że moja kariera jeszcze się nie skończyła.
ZOBACZ RÓWNIEŻ INNE NAJNOWSZE WYWIADY Z ZAWODNIKAMI:
– Sebastian Kössler: KLIKNIJ TUTAJ
– Patrick Bæk: KLIKNIJ TUTAJ
– Tomasz Orwat: KLIKNIJ TUTAJ
– Anton Karlsson: KLIKNIJ TUTAJ
Źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!