Klub PKS Victoria Poczesna jest najmłodszym zespołem speedrowerowym w południowej części kraju. Do środowiska dołączyli oficjalnie w 2013 roku, gdy amatorskie ściganie w lewo zamienili w profesjonalne uprawianie tego sportu.
Po siedmiu latach mogą pochwalić się wieloma sukcesami ze zdobytym kilka tygodni temu tytułem Drużynowego Mistrza I Ligi. Dobre wyniki całej sekcji na arenie regionalnej i krajowej sprawiają, że apetyty rosną w miarę jedzenia. Wciąż próżno pocześnian szukać jednak w walce o Drużynowe Mistrzostwo Polski. Wiele wskazuje na to, że przynajmniej w najbliższym sezonie to się niestety, ale nie zmieni.
Konrad Cinkowski (speedwaynews.pl): – Sezon 2019 powoli dobiega końca. Zostało do rozegrania już tylko kilka imprez, wobec czego zapytam Cię o podsumowanie tego roku z perspektywy członka zarządu. Wasz trener nie ukrywa, że jest zadowolony, bowiem ciężko nie być, gdy na wasze konto spływają praktycznie same sukcesy.
Damian Krzyczman (wiceprezes klubu PKS Victoria Poczesna): – Sezon 2019 w wykonaniu klubu PKS Victoria Poczesna mogę podsumować słowem – „historyczny”. To słowo pasuje do ogromu historycznych sukcesów, jakie klub osiągnął w sezonie 2019. Kiedy po ubiegłorocznych ME mówiłem, że były one ostatnią deską ratunku dla klubu, to teraz mogę stwierdzić, że zbudowaliśmy solidną łódź z tej deski. Dzięki organizacji europejskiego czempionatu w klubie zaczęła trenować młodzież, zaczęli pomagać ich rodzice, a to przełożyło się na wspaniałe sukcesy w kategorii Żak. Prócz tego, zorganizowaliśmy wspomniane Mistrzostwa Świata, które pomogły nam dorzucić trochę solidnych desek do wspomnianej łódki. Dzięki MŚ mamy kolejnych utalentowanych adeptów i rodziców, którzy chcą pomagać. W klubie mocno udziela się również trener Paweł Rajczyk, który bardzo dużo pracuje z młodzieżą. Reasumując, szkolenie jest na wysokim poziomie, a potencjał na przyszłość jest ogromny, taki jakiego jeszcze nigdy nie było. Musimy jednak popracować nad kwestiami organizacyjno-finansowymi, które sprowadzają się głównie do tego, że potrzebujemy sponsorów i darczyńców, chcących wesprzeć naszą działalność.
– Zdobyliście w tym sezonie m.in. Drużynowe Mistrzostwo I Ligi w okręgu południowym. Nie sposób zatem nie zapytać czy po kilku latach działalności i tym sukcesie sportowym zdecydujecie się w końcu zaatakować start w Ekstralidze?
– Nie wiem jakie zmiany szykuje Polska Federacja Klubów Speedrowerowych, ale na tą chwilę szanse, aby Victoria Poczesna pojawiła się w Ekstralidze 2020 są zerowe. Obawiam się, że jakiekolwiek zmiany w regulaminach i systemie rozgrywek niewiele pomogą nam w staraniach o start w ekstralidze, ponieważ nasz problem leży gdzie indziej. Nie mamy funduszy oraz zaplecza organizacyjnego pozwalającego na start w ekstralidze. Myślę, że takie problemy ma większość klubów i nie są one spowodowane lokalną sytuacją tylko fatalną pozycją speedrowera jako sportu w Polsce. Aby wszystko działało poprawnie trzeba pieniędzy, których i nam i innym klubom brakuje. To jest jednak temat na dłuższy wywód, którego nie chcę tutaj kontynuować.
– W ubiegłym roku organizowaliście Mistrzostwa Europy. W tym sezonie zawitały do was Mistrzostwa Świata. Dwa dni światowego czempionatu to spora promocja speedrowera w Gminie Poczesna.
– Według mnie były to prawdziwe i jedyne w swoim rodzaju wiejskie mistrzostwa świata. Oczywiście mam na myśli pozytywne znaczenie tego słowa. W Bargłach było swojsko, z lokalnymi tradycjami i bez miejskiego zgiełku. Panowała miła i przyjazna atmosfera. Myślę, że nikomu nie brakowało przestrzeni i każdy mógł odczuć spokój, no może prócz organizatorów w biurze zawodów. Dla nas, w Bargłach, w gminie Poczesna było to wielkie sportowe święto, które mogliśmy celebrować z zawodnikami z całego świata oraz z mieszkańcami.
Gmina Poczesna jest jednym z najmłodszych ośrodków, ale już z dość sporym międzynarodowym bagażem doświadczeń
– Organizacyjnie daliście radę i czujecie satysfakcję czy wiecie, że nad czymś jeszcze musicie popracować albo coś mogło wyjść lepiej?
– Biorąc uwagę to co mieliśmy do dyspozycji, czyli np. przestrzeń, infrastrukturę, liczbę osób do pomocy, to myślę, że daliśmy radę. Wyeliminowaliśmy wszystkie błędy, które przydarzyły się podczas ubiegłorocznych Mistrzostw Europy, także według nas, organizatorów wszystko zagrało. Oczywiście były sytuacyjne drobne problemy, jak na przykład opóźnienie w rozpoczęciu zawodów. Jednak większość naszych problemów podczas MŚ skumulowała się w pierwszym dniu, gdy pogorszyły się warunki atmosferyczne – zerwał się wiatr i zaczął padać deszcz. Myślę, że mogliśmy się trochę lepiej przygotować do samych mistrzostw, ale już podczas rozgrywania zawodów wszystko raczej przebiegało zgodnie z planem i co najważniejsze nie brakowało nam rąk do pracy.
– Pół żartem, pół serio – nie macie szczęścia do pogody przy okazji międzynarodowych imprez. Podczas Mistrzostw Europy intensywne opady deszczu, podczas Mistrzostw Świata także ulewa nawiedziła obiekt. Może czas pomyśleć o zadaszeniu obiektu? (śmiech – dop. red.).
– Myślimy o tym cały czas, jednak zadaszenie obiektu to nie tylko kwestia naszych wizji i planów, potrzebne na to są dosyć duże środki finansowe. A co do mniej lub bardziej szczęśliwych warunków atmosferycznych, to myślę że opady deszczu i porywy wiatru, które przydarzyły nam się w tym roku nie były kataklizmem. Owszem, pogorszenie pogody trochę nam skomplikowało rozgrywanie zawodów i wprowadziło dodatkowe opóźnienie oraz zamieszanie. Jednak patrząc na armagedon pogodowy, który w tym roku podczas MŚ spotkał Świętochłowice lub rok temu podczas ME tor w Częstochowie, to my w tym roku, a także rok temu w trakcie ME dostaliśmy tylko obuchem. Gdyby tor w Bargłach nawiedziła podobna ulewa lub burza co na przykład Świętochłowice kilka dni wcześniej, to bylibyśmy w ogromnych tarapatach. Szacunek dla kolegów ze Śląska, że dali radę i uporali się ze skutkami żywiołu. W związku z tym myślę, że w porównaniu do innych klubów organizujących zawody międzynarodowe myślę, że mieliśmy umiarkowaną ilość szczęścia, a gdybyśmy posiadali zadaszony na stałe obiekt, to załamanie pogody, które nas spotkało nie byłoby ogóle zauważalne.
– Chciałbym poruszyć też temat waszego toru. Zawodnicy wbrew obawom chwalili sobie jego przygotowanie i fakt, że jednak się nie rozpadł do czego to dojść mogło
– Z przygotowania toru jestem bardzo zadowolony, chociaż nie dziwi mnie, że był w dobrym stanie i że wytrzymał dwa dni ścigania. Tor był jedną z tych rzeczy, o którą w przededniu MŚ się nie bałem, gdyż wiedziałem, że jest prawidłowo przygotowany. Wszystkie prace związane z owalem wykonaliśmy w założonych sobie terminach. Chociaż trzeba sobie zdawać sprawę, że przygotowanie tego toru trwało w sumie półtorej roku, gdyż wszystkie prace wykonane przed ubiegłorocznymi Mistrzostwami Europy miały wpływ na wygląd toru podczas tegorocznych MŚ. W trakcie przygotowań toru poznaliśmy nasz owal i nawierzchnię na tyle dobrze, że nie ma już ona przed nami żadnych tajemnic i nie boimy się, ze sprawi nam jakiegoś psikusa.
– Frekwencja na zawody ze strony kibiców was zadowala czy liczyliście na więcej?
– Myślę, ze frekwencja podczas pierwszego dnia MŚ była dla nas bardzo zadowalająca. Cieszę się, że ilość publiczności wzrosła po południu, akurat w momencie uroczystego otwarcia zawodów oraz podczas ciekawego turnieju barażowego w ramach Drużynowego Pucharu Świata. Te zawody były świetną reklamą speedrowera i uwieńczeniem całego ciężkiego dnia, który kosztował organizatorów dużo sił. Myślę, że wszystkim przybyłym podobała się również ceremonia otwarcia, której organizacje oceniam bardzo dobrze. W tym miejscu pragnę także podziękować Pani Iwonie Skorupie z GCKIiR w Poczesnej, bez której nie byłoby tak pięknego i kolorowego otwarcia MŚ w Bargłach.
Wiceprezes klubu PKS Victoria (z lewej) nie ukrywa, że mistrzostwa świata to spora reklama dla klubu spod Częstochowy
– Sporo szansy dostali wasi zawodnicy – od żaków po seniorów. Niektórzy te szansę wykorzystali, a sporą niespodzianką był z pewnością awans Szymona Kowalskiego do ćwierćfinału IMŚ. To także z pewnością jakiś sukces i promocja.
– Szymon wykorzystał ogromną szansę jaka mu się przytrafiła. To ogromny sukces, na który zasłużył. Podziwiam, że miał tyle siły na rywalizację, gdyż przed MŚ i w trakcie nich sporo pracował jako osoba funkcyjna. Gratulacje na niego. Inni zawodnicy pojechali na miarę swoich możliwości. Żaden z zawodników w klubie nie zakładał sobie za cel Mistrzostw Świata, także nikt nie jechał z jakąkolwiek presją. Dużym plusem dla nas była możliwość wystawienia w zawodach za zawodników, którzy nie dojechali naszych żaków. Udział w zawodach takiej rangi to dla nich na pewno ważna rzecz. Myślę, ze największym sukcesem zawodnika Victorii Poczesna podczas MŚ było przywiezienie za plecami Mistrza Świata Bena Moulda. Ta sztuka udała się Damianowi Natońskiemu podczas eliminacji w Bargłach, także gratulacje dla niego. Niewielu zawodników podczas MŚ kończyło wyścigi przed Benem.
– Dziękuję Damianie za rozmowę. Teraz możesz dodać coś od siebie, bowiem wiem, że chcesz przekazać podziękowania.
– Mistrzostwa Świata w Bargłach to ogromna praca klubu Victoria Poczesna, a w szczególności moja i Piotra Drwala oraz władz samorządu. Organizacja tego wydarzenia nie byłaby możliwa bez zaangażowania Gminy Poczesna na czele z Wójtem – Krzysztofem Ujmą oraz dyrektorką Gminnego Centrum Kultury, Rekreacji i Informacji – Pani Iwony Skorupy. Wielu pracowników Urzędu Gminy poświeciło ogrom czasu żeby wszystko podczas MŚ było dopięte na ostatni guzik. Ogromne podziękowania należą się także strażakom z OSP KSRG Bargły, którzy zapewnili opiekę medyczną, pomagali nam w przygotowaniu toru i zabezpieczeniu terenu. Cudowną atmosferę budowały także Panie z Koła Gospodyń Wiejskich w Bargłach, które poświęcały całe dnie, aby każdy z zawodników i działaczy mógł zjeść ciepły i smaczny posiłek. Cała społeczność w Bargłach na czele z Michałem Markowskim i Panią Sołtys – Grażyną Nowak była bardzo mocno zaangażowana w to wydarzenie. Bez nich nic by nie wyszło. Wielkie dzięki dla nich.
źrdóło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!