Przed dwoma tygodniami powrotem Mikołaja Michalskiego pochwalił się w swoich social mediach Szawer Leszno. Zawodnik wraca do czynnego ścigania po rocznej absencji ze speedrowerem i mocno wierzy w wywalczenie z drużyną medalu Drużynowych Mistrzostw Polski.
Leszczynianin opowiedział nam z jakim nastawieniem na najbliższe miesiące podchodzi i czego od siebie oczekuje.
Borys Wojciechowski (speedwaynews.pl): Mikołaj, zacznijmy może od samego początku. Po udanej karierze w gronie zawodników do lat 18, przed sezonem 2019 postanowiłeś zawiesić swoją karierę. Co kierowało twoją decyzją?
Mikołaj Michalski (zawodnik LKS Szawer Leszno): Szczerze powiedziawszy głównym powodem podjęcia takiej decyzji była utrata chęci do trenowania jak i samych wyjazdów na zawody. Aktualnie sądzę, że ta przerwa dała mi czas na regenerację.
– Mimo swojej rozbratu ze ściganiem w lewo bardzo często można było ciebie spotkać podczas spotkań Szawera i to w samym parkingu. Chyba ciężko było się całkowicie odciąć od speedrowera?
– Dokładnie tak. Z chęcią przychodziłem w tamtym sezonie oglądać chłopaków na torze, wymienić kilka zdań. Gdzieś tam w głębi serca czułem, że wsiądę jeszcze na rower i zrobię kilka kółek.
– Nietrudno było dostrzec twoją metamorfozę. Mocno schudłeś. Czy to oznacza, że jakaś inna dyscyplina sportu skradła twoje serce? Co porabiałeś w trakcie tamtego roku?
– Tak naprawdę w ciągu tej przerwy miałem dużo czasu wolnego od treningów na torze, dzięki czemu mogłem skupić się właśnie na wadze. Odpowiednia dieta i częste treningi na siłowni dały mi właśnie taki efekt. Poza sporadyczną jazdą na rowerze i siłownią nie zdecydowałem się na spróbowanie czegoś nowego.
W ostatnim czasie Szawer Leszno podzielił się informacją o twoim powrocie w szeregi ekipy. Długo w postanowieniu nie wytrzymałeś. Twoja motywacja?
– Wróciłem, bo tak naprawdę było mi tęskno do tej dyscypliny. Wytrzymałem bez roweru rok i sądzę, że tyle wystarczy. Wydaje mi się też, że Mistrzostwa Świata, które odbyły się w poprzednim roku, uświadomiły mnie w spróbowaniu jeszcze raz.
– No właśnie. Na przełomie lipca i sierpnia odbyły się w Polsce Mistrzostwa Świata. Gospodarzem ostatniego, rozstrzygającego weekendu było Leszno. Dużo pomagałeś przy organizacji. Z twojej perspektywy impreza zakończyła się sukcesem?
– Moim zdaniem cały turniej stał na wysokim poziomie sportowym jak i organizacyjnym. Ostatnie dni turnieju przyciągnęły masę widzów, co moim zdaniem jest ogromnym sukcesem i promocją speedrowera w Lesznie.
– Jakie nadzieje wiążesz z powrotem do składu i rozgrywek ligowych? Przygotowujesz się jakoś specjalnie do zbliżającego się sezonu?
– Szczerze mówiąc mam nadzieję, że wspólnie z drużyną staniemy na podium tegorocznych rozgrywek ligowych, ale czas pokaże w jakiej jesteśmy formie mentalnej i fizycznej. Co do samych przygotowań, to wykonuję w ciągu tygodnia indywidualnie trzy-cztery treningi na siłowni i od czasu do czasu wyruszę na jakąś przejażdżkę rowerową.
– Pytanie zawodników o reformę schematu rozgrywania potyczek ligowych staje się chyba powoli tradycją. Jak ty zapatrujesz się na zmiany, jakie wejdą w życie od tego roku?
– Z pewnością rozgrywki odmłodnieją i być może staną się atrakcyjniejsze dla oka. Cieszy mnie również fakt, że w tym roku w ekstralidze wystąpi aż dziewięć drużyn.
– Masz na swoim koncie m.in. takie sukcesy jak Indywidualne Mistrzostwo Polski Kadetów czy II-Wicemistrzostwo Polski Juniorów. Mikołaj Michalski wraca do gry i zaatakuje podium w kategorii OPEN i Młodzieżowców? A może na razie wolisz powoli rozkręcać swoje tempo i poważniejsze indywidualne cele zostawić sobie na sezon 2021?
– Powiedzmy sobie szczerze – rok bez roweru raczej nie podziałał na moją korzyść. Liczę jednak na to, że zdołam pomóc drużynie najlepiej jak tylko potrafię, a co do celów indywidualnych to aktualnie takich nie posiadam. Skupiam się w stu procentach na lidze.
– W listopadzie rozpoczynają się Mistrzostwa Świata w Australii. W 2017 roku mimo propozycji ze strony włodarzy klubu nie zdecydowałeś się na wylot. Może uda się w tym sezonie?
– Niestety tym razem również nie wylecę do Australii, ponieważ, tak samo jak poprzednim razem, w czasie trwania Mistrzostw będę skupiony na rzeczach prywatnych.
– Swoją przygodę ze speedrowerem rozpoczynałeś tak jak Patryk Kriger – w Poniecu. Myślisz że ściganie bez hamulców powróci jeszcze kiedyś w tamte okolice?
– Tutaj mała poprawka – kiedy upadał klub w Poniecu miałem 6 lat, ale z tą miejscowością mam wiele wspólnego. Co roku jestem tam na wakacjach u mojej rodzinki, którą z całego serca pozdrawiam. Tak naprawdę to pierwsze kółka kręciłem tam, lecz klub już wtedy nie istniał i wątpię, żeby temat speedrowera kiedykolwiek tam powrócił.
– Mikołaj, dziękuję Ci bardzo za wywiad i życzę powodzenia w najbliższym sezonie.
– Również dziękuję i pozdrawiam czytelników.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!