Nie tylko w speedwayu, ale w ogólnie pojętym sporcie, całe grono wielkich talentów, okazuje się być niewypałami. W naszym ukochanej dyscyplinie dotyczy to zarówno Polaków, jak i zawodników zza granicy. Postanowiliśmy zbudować krótką listę zawodników, którzy mieli w tym sporcie osiągnąć zdecydowanie więcej.
Dennis Andersson
Jeden z przedstawicieli pokolenia "niespełnionych Szwedów". Po bardzo solidnym początku kariery i startach w Speedway Ekstralidze, nie udało mu się na dłużej zagrzać miejsca w najlepszej lidze świata. Później było już tylko gorzej. Zjazd w żużlowej hierarchii był niewyobrażalny i skończył się zawieszeniem kasku na kołek w 2016 roku. Szybko, prawda?
Patryk Malitowski
Kiedy pochodzący z Bielawy zawodnik rozwijał się powoli w barwach wrocławskiej Sparty, wielu kibiców liczyło, że będzie on w stanie chociaż trochę nawiązać do talentu Macieja Janowskiego. Niestety, wyszło jak wyszło. Malitowski ostatecznie nie był w stanie utrzymać się na żużlowej powierzchni, w 2016 roku kończąc ściganie w barwach KSM-u Krosno.
Nicklas Porsing
Jeszcze w 2013 roku był co najmniej porównywany z Mikkelem Michelsenem. Czy teraz "Perszing" jest zawodnikiem, którego stać chociaż na walkę z rodakiem? Duńczyk w ostatnich latach pokazał, że najlepiej wychodzi mu wplątywanie się w tarapaty i obrażanie na innych, o pamiętnej bójce w jednym z rzeszowskich klubów nie wspominając.
Lewis Bridger
Ależ to był kozak! Ten, kto pamięta „najlepsze czasy” Bridgera, ten wie, że dla Brytyjczyka nie było przegranego wyścigu. Jego kapitalne umiejętności techniczne pozwalały mu walczyć wszędzie i z każdym, często zaskakując nawet największych przeciwników jego talentu. Szkoda tylko, że wciąż młody zawodnik nie poprowadził się tak, jak powinien. W końcu za młodu wcale nie przegrywał z Taiem Woffindenem.
Jason Garrity
Drugi Chris Harris, który jednak nie miał patentu na Grand Prix Challenge. Garrity, za czasów jazdy w Coventry Bees, był jednym z najbardziej widowiskowo jeżdżących zawodników. Nie da się ukryć, że był to jeden z największych „walczaków” w stawce. W końcu przecież mało kto byłby na tyle twardy, by wdać się w bójkę z innym kogutem, Jamesem Sarjeantem.
Matěj Kůs
Zasadniczo Czech miał być zawodnikiem, który co najmniej będzie prezentował poziom równy obecnemu Václava Milíka. Jak się wszystko skończyło? Doświadczony już zawodnik podpisał na przyszły sezon kontrakt ze Speedway Wandą Kraków, będąc jednym z „outsiderów”. Zresztą, już teraz za silniejszych zawodników uznawani są Jan Kvěch czy Petr Chlupáč.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!