Michał Gruchalski po nieudanej przygodzie w Zdunek Wybrzeżu Gdańsk zdecydował się na przejście do Orła Łódź. Już w ubiegłym roku wychowanek Włókniarza Częstochowa otrzymał od łodzian ofertę, jednak wówczas wybrał Gdańsk. Teraz przyznaje, że żałuje tej decyzji.
Okno transferowe już dawno zamknięte, a zawodnicy, kibice i eksperci tylko czekają na wiosnę i kolejny wybuch żużlowej gorączki. W tym roku w listopadzie doszło do wielu zmian w Orle Łódź. Klub z centralnej Polski sprowadził silnych zagranicznych seniorów i znacząco poszerzył kadrę. Nowy nabytek Orła, Michał Gruchalski, jest zdania, że trafił do zespołu, który stać na wielkie rzeczy. – Wszystkie drużyny można pokonać. W zeszłym sezonie pojechaliśmy z Wybrzeżem Gdańsk do Krosna. Nikt na nas nie stawiał, a okazało się, że jako jedyna drużyna w 2021 roku wygraliśmy mecz na ich terenie – przypomina Gruchalski w rozmowie z orzel.lodz.pl.
Wychowanek Eltrox Włókniarza Częstochowa był bardzo blisko transferu do Łodzi już przed sezonem 2021. Otrzymał wówczas kilka ofert, a ostatecznie jego wybór padł na Gdańsk, gdzie 23-latek nie potrafił ustabilizować formy. Teraz Gruchalski skupia się już na nowych rozgrywkach. – W zeszłym roku wybrałem ofertę z Wybrzeża Gdańsk, co nie okazało się dla mnie trafnym rozwiązaniem. Bardzo żałuję, że w ubiegłym roku nie podpisałem kontraktu z Orłem. Poprzedni sezon jednak już zamykam i skupiam się na przyszłości – podkreśla nowy zawodnik Orła, który w przyszłym sezonie będzie walczyć o miejsce w składzie z Marcinem Nowakiem oraz Norbertem Kościuchem.
W Łodzi 23-letni zawodnik będzie miał pracować z menadżerem o bardzo bogatym doświadczeniu. Adam Skórnicki to były indywidualny mistrz Polski, bardzo lubiany i szanowany przez zawodników. – Oczekuję pomocy oraz odpowiednich wskazówek. Brakowało mi tego przez ostatnie dwa sezony. Trener Adam Skórnicki to prawdziwy fachowiec. Cały czas jest również czynnym zawodnikiem. Myślę, będzie nam się bardzo dobrze współpracować – mówi Michał Gruchalski.
Nowością będą dla niego starty na łódzkiej Moto Arenie, która dla wielu zawodników pozostaje nadal dość nieznanym i rzadko odwiedzanym obiektem. Dotychczas Gruchalski pojawił się w Łodzi dwukrotnie podczas meczów ligowych. – Po raz pierwszy na Moto Arenę przyjechałem w 2020 roku z Unią Tarnów. Pamiętam, że pierwszy bieg wygraliśmy 5:1. Następnie zaczął bardzo mocno padać deszcz, zaliczyłem też upadek. Jeśli chodzi o zeszły sezon, nie błyszczałem tutaj. Sam stadion zrobił na mnie jednak piorunujące wrażenie. Przypomina mi nieco Moto Arenę w Toruniu. Łódź ma naprawdę bardzo ładny obiekt – przyznaje Gruchalski.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!