W niedzielę na torach w Gorzowie Wielkopolskim oraz Lesznie poznamy finalistów Drużynowych Mistrzostw Polski w sezonie 2018. Wszystko wskazuje na to, że to właśnie gospodarze jutrzejszych spotkań uzyskają przepustki.
W minioną niedzielę rywalizacja o zaliczki punktowe przed rewanżami toczyła się w Częstochowie oraz we Wrocławiu. Zarówno forBET Włókniarz jak i Betard Sparta swoich szans nie wykorzystały, przegrywając na własnych obiektach, co znacznie oddaliło oba zespoły od walki o złoto. Podopieczni Marka Cieślaka przegrali z Cash Broker Stalą Gorzów i patrząc na prezentowaną formę w dwóch ostatnich spotkaniach, nie napawa to optymizmem przed rewanżem, choć Michał Finfa stawia sprawę jasno. – Na pewno nie pojedziemy do Gorzowa na ścięcie – powiedział po pierwszym meczu kierownik drużyny.
W rundzie zasadniczej forBET Włókniarz pokonał Cash Broker Stal 49:41. Wówczas liderem gospodarzy był Leon Madsen (14), a dzielnie wspierał go Fredrik Lindgren (11). W półfinałowej konfrontacji ponownie Duńczyk był najlepiej punktującym (11 pkt.) żużlowcem w teamie Marka Cieślaka, ale poza Michałem Gruchalskim (11 pkt.) brakowało mu wsparcia. Po upadku w Tarnowie-Mościcach wciąż w niepełnej dyspozycji jest Fredrik Lindgren, co widać po jego jeździe, a dodatkowo już w drugiej serii zespół stracił Mateja Zagara. – Generalnie wynik mamy taki sam jak w rundzie zasadniczej. Z tą zmianą, że tym razem triumfowała ekipa gości. To było kompletnie inne spotkanie, wówczas to rywal zmagał się z problemami, wprowadzał do zespołu Martina Vaculika, który wracał po kontuzji. Teraz my przerabiamy ten temat z Fredrikiem Lindgrenem, który nie jest w 100% dysponowany. Karta się odwróciła i niestety na naszą niekorzyść – dodaje Michał Finfa.
Pozytywnie o postawie Włókniarza na konferencji prasowej wypowiadał się Stanisław Chomski i faktycznie, biało-zieloni wykonali plan minimum mówiący o awansie do play-off. Złota nikt od nich nie oczekiwał. – Trzeba być zadowolonym z tego, co chłopaki pokazali. Należy pogratulować ekipie z Gorzowa, która zażegnała swoje problemy i jedzie bardzo mocnym, pełnym składem – słusznie zauważa Finfa.
Dobrze spotkanie rozpoczął Matej Zagar, który wygrał w swoim pierwszym biegu, przywożąc z Michałem Gruchalskim zwycięstwo 4:2. W drugim starcie przegrywał podwójnie z przyjezdnymi i na ostatnim okrążeniu szóstego biegu popełnił błąd, zahaczył o tylne koło Szymona Woźniaka i z impetem wpadł w bandę. Po kilku chwilach opuścił samodzielnie tor udając się do parku maszyn, a spiker przekazał, że jest on zdolny do dalszej jazdy. Kibice już jednak więcej go pod taśmą nie zobaczyli, a słoweńskiego komandosa zastępowali – Andreas Lyager i Michał Gruchalski. – Nie ma niepokojących wieści. Matej jest bardzo mocno poobijany, nie chcieliśmy go na siłę wsadzać na motocykl, a wykazać się zdrowym rozsądkiem. To było już widać w Tarnowie, gdy nie wystąpił po upadku w dalszej fazie meczu – Fredrik Lindgren. Tak samo tym razem uznaliśmy, że niezdolny do dalszej jazdy jest Matej i nikt nikogo do jazdy zmuszał nie będzie.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!