Prestiżowe trofeum w rękach utalentowanego juniora Włókniarza. Mateusz Świdnicki zwyciężył w sobotę 47. edycję najstarszego juniorskiego turnieju żużlowego na świecie. Zawodnik po odniesionym triumfie udzielił krótkiego wywiadu portalowi speedwaynews.pl. Zapraszamy do lektury.
Damian Kuczyński (speedwaynews.pl): – Mateusz, gratulacje za zwycięstwo. Wywalczyłeś trofeum bardzo prestiżowe dla czeskiego speedwaya. Zwycięstwo w najstarszym turnieju młodzieżowym na świecie to niemały powód do dumy…
Mateusz Świdnicki (triumfator 47. Zlatej Stuhy, młodzieżowiec Włókniarza i Kolejarza Opole): – Na pewno bardzo lubię ten tor, przyjemnie mi się tutaj jeździ. Każde okrążenie sprawia mi ogromną radość. Cieszę się, że udało mi się wygrać. Na pewno, jeśli będę miał okazję wystąpić tutaj w przyszłym roku, to z chęcią wezmę udział w tym turnieju.
– Pierwszy raz miałeś okazję startować w zawodach, w których w każdym biegu jedzie aż sześciu żużlowców. Powiedz, czy zrobiło to dla ciebie jakąś różnicę, względem zwyczajnych turniejów?
– Rzeczywiście, pierwszy raz mogłem wystartować w zawodach, gdzie jeździ się w sześciu. Przede wszystkim priorytetem jest, żeby wygrać start i nie kotłować się w całej stawce. Jak się jedzie z tyłu, to szpryca od sześciu osób jest strasznie ciężka i bolesna, w dodatku jest dużo kamieni. Przekonałem się o tym w swoich pierwszych dwóch startach. Cieszę się, że udało się w biegu finałowym przyjechać z przodu. Jest to jeden z moich większych sukcesów, jak do tej pory. Walczymy teraz o więcej.
– Masz jeszcze szansę w kolejnym sezonie powtórzyć sukces…
– Został mi jeszcze jeden rok w roli juniora, więc na pewno będę starał się, żeby wystąpić w tej imprezie. Naprawdę świetna atmosfera tutaj panuje. Miałem okazję startować na tym torze w Drużynowych Mistrzostwach Świata Juniorów i w turnieju Zaplecza Kadry Juniorów. To były takie bardziej kameralne imprezy. Teraz, wszyscy zjeżdżają się z całego świata na te trzy dni – finał IMŚJ, Zlatą Stuhę i Zlatą Prilbę. Robi to ogromne wrażenie i uwielbiam jeździć dla tak dużej liczby osób.
– A propos atmosfery. Kolejny zawodnik, z którym rozmawiam, przyznaje że klimat takich imprez, jak tutaj w Pardubicach jest naprawdę świetny. Nie ma tej „napinki”, która jest w Polsce…
– Tak. Tym bardziej, że były to zawody juniorskie. Ja jednak przed każdym biegiem jakąś tam presję czuję. Chcę wygrywać, do każdego biegu wyjeżdżam z takim nastawieniem. Wczoraj w półfinale niestety odpadłem w półfinale, bo popełniłem troszkę głupi błąd. Byłem naprawdę na siebie zdenerwowany. Powiedziałem sobie, że dzisiaj muszę sobie to odbić. Jestem szczęśliwy, że udało mi się to spełnić. Najważniejsze, żeby się nie poddawać i walczyć o swoje marzenia.
– Z tego co wiem, dopiero na niedługo przed zawodami otrzymałeś opcję startu.
– W zeszłym tygodniu dostałem telefon, czy nie chciałbym przyjechać. To była świetna wiadomość dla mnie. Dziękuję tym, którzy sprawili, że mogłem tutaj wystąpić.
– A jak podsumujesz cykl Indywidualnych Mistrzostw Świata Juniorów w swoim wykonaniu? W tym sezonie kończysz na czwartym miejscu.
– Jak to się mówi – szlaki zostały przetarte. Jeśli zdołam awansować w przyszłym roku, na pewno będę starał się poprawić rezultat i wskoczyć na podium. Zobaczymy, co czas przyniesie. Będę całą zimę ciężko pracował, żeby przyszły sezon był dużo lepszy, niż ten.
– Pewnie dotarła do ciebie już informacja, że od nowego sezonu nie będzie już IMŚJ tylko SGP2. Jeśli awansujesz, będziesz miał okazję wystartować choćby w Cardiff…
– Tak. Fajne przeżycie by to było. To jest takie też moje małe marzenie, żeby wystartować gdzieś na Wyspach Brytyjskich. Pożyjemy, zobaczymy.
– Przed tobą mecz rewanżowy mecz finałowy 2. Ligi Żużlowej w Opolu. Zdołacie odrobić straty z Landshut?
– Myślę, że jesteśmy w stanie to odrobić. Mecze domowe pokazały, że jesteśmy u siebie mocni. Ja na pewno dam z siebie wszystko. Będę wyjeżdżał do każdego biegu z zamiarem zwycięstwa.
– Czy już coś wiesz w kontekście swojej ligowej jazdy w nowym sezonie?
– Na pewno nadal będę jeździł w barwach Włókniarza Częstochowa, gdyż jestem związany kontraktem do końca wieku juniorskiego. Jestem zadowolony ze współpracy ze swoim klubem. Naprawdę niczego mi nie brakuje. Mam każdą śrubkę, czy część ramy podstawione pod nos dosłownie. Ja tylko od siebie daję jazdę i mam nadzieję, że będzie ona długo kontynuowana.
– Słyszałem, że bardzo lubisz zajmować się myciem swoich motocykli. Po zawodach w Pardubicach zamierzasz od razu przystąpić do swojego „rytułału”?
– Od miesiąca mam już drugiego mechanika. On właśnie zajmuje się myciem motocykli. Ja musiałem nieco ograniczyć swój czas spędzany na stadionie, żeby złapać trochę odpoczynku. Imprez w tym roku było naprawdę dużo. Bardzo lubię jednak to robić. Jeśli tylko jest na to czas, to nie lubię siedzieć w domu, tylko wolę pojechać i pogrzebać coś przy motocyklu.
Źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!