Martin Vaculik był jednym z dwunastu szczęśliwców, którzy mieli okazję jako pierwsi ścigać się na nowym obiekcie w Chorzowie. Słowacki żużlowiec rozkręcał się z biegu na bieg, by także cieszyć się z jednego indywidualnego triumfu.
Słowaka awizowano pod numerem szóstym, co oznaczało, że w pierwszych trzech wyścigach czeka go jazda w parze z Artiomem Łagutą. Rosjanin jednak na zawody nie dojechał, a zastąpił go Andriej Kudriaszow. Słowacko-rosyjska para swój początek przegrała podwójnie z Bartoszem Zmarzlikiem i Kacprem Woryną. W kolejnych dwóch biegach udało im się zremisować (z Janowskim i Pawlickim) oraz przegrać z Dudkiem i Kołodziejem, których przedzielił Vaculik. – Super impreza i fajna zabawa. Na torze padł wynik taki, który zadowalał zapewne cały Stadion Śląski czyli zwycięstwo reprezentacji Polski. Nam się nie udało tym razem pokonać rywala, ale na pewno start w tym meczu to bardzo cenne i ciekawe doświadczenie – mówi Słowak w rozmowie z naszym portalem.
Uczestnicy cyklu FIM Speedway Grand Prix są przyzwyczajeni do startów na torach układanych stricte na dwa dni – piątkowy trening i sobotnie zawody w ramach Mistrzostw Świata. W Mistrzostwach Europy będzie to nowość, a debiut Stadionu Śląskiego wypadł udanie. – Jest to na pewno inny, specyficzny tor. Nawierzchnia jest taka bardziej piaszczysta, ale naprawdę dobry tor ułożyła ekipa Jacka Gajewskiego. Na pewno zrobili kawał dobrej roboty i ogólnie mam bardzo pozytywne odczucia – dodaje Słowak.
Patryk Dudek na łamach naszego portalu przyznawał, że lekkie podniesienie łuków spowodowałoby, że ten tor byłby jeszcze ciekawszy. Najlepszy słowacki żużlowiec podziela to zdanie. – Może delikatnie, ale ten tor jest tak specyficzny względem geometrii, że i teraz jest naprawdę fajny! – zauważa Vaculik.
Po zmaganiach w chorzowskim meczu Polska – Reszta Świata, Vaculik wraz z Bartoszem Zmarzlikiem i trenerem Stanisławem Chomskim udali się do innego miasta położonego w województwie śląskim – do Częstochowy. W niedzielę jeźdźcy Cash Broker Stali walczyli tam o jak najlepszy wynik w 1. meczu półfinałowym Drużynowych Mistrzostw Polski. Nasz rozmówca był ojcem sukcesu i ośmiopunktowej zaliczki przed rewanżem na obiekcie im. Edwarda Jancarza. – Bardzo się cieszymy z tego wyniku. Naprawdę, cała drużyna pokazała moc i siłę. Była między nami także świetna komunikacja, bowiem co wyścig przekazywaliśmy sobie swoje odczucia i spostrzeżenia, co do tego toru. Był on bardzo dobrze przygotowany, trzeba było tylko znaleźć szybkie ustawienia do swoich motocykli, aby to było dobrze ze startu i po trasie. To nam się udało, a drużyna Włókniarza jest mocna, szczególnie u siebie. Przypadkiem w play-off się nie znaleźli, więc zdawaliśmy sobie sprawę, że to będzie ciężkie spotkanie. Do każdego podchodzimy bardzo skoncentrowani i to przynosi efekty.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!