Dla Martina Vaculíka występ podczas sobotniej Speedway Grand Prix w Vojens był połowicznie udany. Początek zawodów miał on satysfakcjonujący, gdyż po trzech biegach zdobył 7 punktów. Później jednak nie zapisał na swoim koncie żadnego „oczka” i zakończył zmagania na ósmym miejscu.
Jak przyznał po zawodach, w drugiej połowie nie nadążył ze zmianą ustawień, co ostatecznie skutkowało brakiem punktu w trzech biegach z rzędu. Dzięki dwóm zwycięstwom zameldował się jednak ostatecznie w półfinale. – Pierwszy bieg był ciężki, bo w ogóle pierwszy raz w życiu jechałem na tym torze. Musiałem się przez to do niego trochę dostosować z ustawieniami. Drugi i trzeci bieg były bardzo dobre. Znaleźliśmy bardzo dobre ustawienia – wychodziłem ze startu, na trasie byłem szybki. Było ok, niestety na czwarty bieg zabrakło mi już prędkości. Powinienem coś zmienić, ale z moim teamem nie do końca odczytaliśmy to, co działo się na torze, jak on się zmieniał i jak trzeba było dopasować motor. Wszystko było tego wynikiem. Dodatkowo w piątym biegu miałem niekorzystne trzecie pole, nie udało mi się go odczarować i wygrać z niego startu. Tej prędkości miałem cały czas mniej, odstawałem od stawki i to ewidentnie. Na półfinał spróbowaliśmy coś przetestować, ale okazało się, że to na koniec poszło nie w tą stronę, co trzeba. Ponownie miałem wówczas trzecie pole. To był specyficzny dzień. Zdobyłem siedem punktów, co jest dobrym wynikiem. Mogło ich być dużo więcej, lecz również dużo mniej, o czym przekonałem się w Teterow (gdzie zdobył 4 – przyp. red.). Tu nie ma słabych biegów. Jeśli nie jest się w 100% dopasowanym i wszystko nie zagra tak, jak powinno, to niestety tak to wygląda. Takie turnieje też trzeba przyjąć i jechać dalej – obszernie skomentował swój występ w Vojens, Martin Vaculík.
Dla debiutanta na tym słynnym obiekcie, ważny byłby trening. Ten jednak się nie odbył, bo w zasadzie przez kilka dni, poprzedzających zawody – w tym w piątek – stadion nawiedzały obfite opady deszczu. – Na pewno trening by mi pomógł. Miałbym chociaż możliwość połapania nieco kątów i odczytania tego, jakby ten tor się zmieniał i zachowywał. Wiemy już mniej więcej, jak to działa na innych obiektach. Nie ma co jednak o tym za dużo gadać. Tor był równy dla wszystkich, jestem profesjonalnym zawodnikiem i muszę się dostosowywać. Niestety tym razem z moim teamem nie znaleźliśmy odpowiedniego dopasowania na drugą część zawodów i tak to się skończyło – dodał.
Ostatecznie nawierzchnię udało się przygotować, choć nie sprzyjała ona jednak walce. Wszystko to poprzez wspomniane, niekorzystne warunki atmosferyczne. – Tor na początku był naprawdę ciężki przez opady. Był on wymagający w pierwszej fazie zawodów, ale moim zdaniem później było już ok. Niestety mieliśmy przez to praktycznie tylko jedną ścieżkę do ścigania, ale tak czasami jest w żużlu – słusznie zaznaczył.
Po turnieju w szwedzkiej Målilli, nasz rozmówca miał ścisły kontakt z czołówką, z realną szansą nawet na tytuł Indywidualnego Mistrza Świata. Dwie ostatnie rundy, spowodowały jednak, iż stracił on dystans do czołówki. Wyraźnie słabszą w jego wykonaniu była ta o Speedway Grand Prix Niemiec. – W Teterow niepotrzebnie kombinowałem z silnikami. Poprzednie trzy miesiące jeździłem na sprzęcie od Ashleya Hollowaya. Do Teterow zabrałem po prostu niepotrzebnie dwa silniki od innego tunera i niestety sam sobie strzeliłem w kolano. Teraz nieważne którego, to też jest bardzo dobry tuner. W ostatnim czasie byłem jednak przyzwyczajony do czegoś innego. To mnie troszkę zdekoncentrowało i następnego dnia w lidze, w meczu domowym z Wrocławiem, już ponownie siadłem na sprzęt od Ashleya i to po prostu jechało. W Vojens też z nich korzystałem, te silniki jadą, tylko po prostu trzeba, aby zawodnik nieco lepiej odczytał tor. Mnie się niestety nie udało tego zrobić. Kolejnym razem założę okulary i będzie lepiej (śmiech).
Czy zatem zawodnik, mający 15 punktów straty do trzeciego w klasyfikacji Leona Madsena, na dwie rundy przed końcem cyklu wierzy jeszcze w możliwość zajęcia miejsca na końcowym podium? – Szansa jest zawsze, do ostatniego biegu. Oczywiście stąpam jednak również nogami po ziemi. Nie bujam w obłokach i nie będę mówił, że odrobienie tych punktów jest super łatwe. W Grand Prix jest naprawdę ciężko. Będę starał się jechać na pewno bez presji, jak najlepiej w każdym biegu. Zobaczymy, co będzie. Ja ucieszę się, jeśli uda mi się być w pierwszej ósemce. To będzie już dla mnie sukcesem, bo nigdy wcześniej w niej nie skończyłem cyklu. Czas pokaże.
Czego można się spodziewać po występie Vaculíka w kolejnej rundzie, która odbędzie się 21 września w Cardiff? Przypomnijmy, że przed rokiem na Principality Stadium wywalczył on zaledwie trzy punkty, jednak wówczas startował krótko po bardzo poważnej kontuzji. – Nie patrzmy tutaj na to, co było w Cardiff przed rokiem. Gdy tam startowałem, w tym czasie tak naprawdę nie umiałem jeszcze jechać na motorze. Szczerze mówiąc, miałem poruszać się wtedy jeszcze o kulach. To, że ja startowałem wówczas, po takiej kontuzji, graniczyło z cudem. Nikt nie zdawał sobie w tym momencie sprawy, jak poważną miałem kontuzję. To był taki uraz, który może tak naprawdę zakończyć karierę. Mnie udało się wtedy wrócić, dlatego ja bym nie porównywał tego, co było wcześniej. Wtedy nie powinienem jeździć na motorze. Mogłem, ale bardzo dużo ryzykowałem w tamtym momencie. Teraz jest inna historia i nigdzie nie jest napisane, że nie mogę w Cardiff wygrać – podkreślił.
Turniej w stolicy Walii będzie drugim i ostatnim w tym sezonie na sztucznym torze. W porównaniu do poprzednich lat liczba takich imprez wyraźnie zmalała. – Bardzo dobrze, że jest mało tych sztucznych torów i fajnie, że turnieje odbywają się na tych normalnych. Ja cieszę się już na zawody w Cardiff. Mam nadzieję, że organizatorzy zadbają o to, aby tor był dobry, żeby nie był niebezpieczny i nie pojawiały się na nim nie wiadomo jakie dziury. Dobrze byłoby, gdyby nadawał się on do ścigania i kibice mogliby wówczas zobaczyć dobry żużel – zakończył z nadzieją, rozmowę z portalem speedwaynews.pl, Martin Vaculík.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!