Marek Cieślak nie boi się kontaktu z prezesem ROW-u Rybnik, Krzysztofem Mrozkiem. Nowy szkoleniowiec spadkowicza z PGE Ekstraligi uważa, że zaangażowanie włodarza klubu w drużynę jest normalne, choć czasem bywa szkodliwe.
Były już trener reprezentacji Polski zauważa, że miał już okazję pracować pod presją i udało mu się to robić skutecznie. – U Andrzeja Rusko byłem 10 lat, a wcześniej zwalniali szkoleniowców co pół roku – mówi Cieślak. – Tyle masz władzy w klubie, ile potrafisz sobie zawłaszczyć. Jeśli pokażesz prezesowi, że znasz się na rzeczy, to nie będzie się wtrącał. Prezesowi Mrozkowi nie będę mówił, gdzie ma być. On będzie tam, gdzie uważa. Prezes jest zaangażowany w drużynę, bo to jego dziecko, ale czasami można temu dziecku zaszkodzić – wyjaśnia nowy trener ROW-u.
Rolą trenera jest podejmowanie trudnych i wyjątkowych w danych warunkach decyzji. Czasem bywa to bardzo trudnym zadaniem, ale 70-letni menadżer potrafi sobie z tym radzić. – Kiedy odstawiłem Tomka Golloba od reprezentacji przed zawodami Drużynowego Pucharu Świata, to zrobiła się afera na pół Polski. Uważam jednak, że wtedy podjąłem słuszną decyzję – wspomina Marek Cieślak.
Trener skomentował też ruchy transferowe rybniczan, zaznaczając, że udało się skompletować drużynę, która może walczyć o powrót do żużlowej elity. – Holta był chętny, żeby tu przyjść. Wiadomo, że będzie potrzebny zawodnik z Ekstraligi i trafił się Jensen. Myślę, że stać nas na realizację zadania, czyli wywalczenia awansu – kończy trener rybnickich „Rekinów”.
źródło: Rybnicki Magazyn Żużlowy
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!