Na początku stycznia kibice w Pile poznali kolejną twarz w reaktywowanym klubie. W roli kierownika zawodów i jednego z kierowników drużyny, dołączyła do Polonii dobrze znana tam postać - Marcin Kozdraś. Zapraszamy do przeczytania krótkiej rozmowy, w której wychowanek Stali Gorzów napomknął o przyczynach powrotu do żużla nad Gwdą, a także odniósł się do wizji składu i możliwości pilskiej ekipy.
Damian Kuczyński (speedwaynews.pl): – Na początek zapytam, jak w ogóle doszło do pana powrotu do pilskiego klubu?
Marcin Kozdraś (kierownik drużyny Polonii Piła): – Plan powrotu był już wcześniej. Klub zaczął wysyłać zapytania. Andrzej Matkowski zadzwonił do mnie przed Nowym Rokiem. Wystarczył praktycznie jeden telefon i bez problemu się zgodziłem. Jeżeli jest fajny projekt, to czemu by nie pomóc.
– Można powiedzieć, że to taki swego rodzaju powrót z sentymentu…
– Praktycznie od 2009 roku, jeszcze jako zawodnik, aż do teraz, z małymi przerwami, jestem przy Pile. Przerwy głównie były spowodowane tym, że nie było żużla, albo ja miałem natłok innych zajęć. Natomiast kierownikiem zawodów w Pile jestem praktycznie od 2012 roku, a później jeszcze kierownikiem drużyny.
– Gdy żużel w Pile upadł, to później myślał pan jeszcze o takiego rodzaju działalności w tym sporcie, czy wizja wróciła dopiero teraz, gdy „czarny sport” znów pojawi się przy Bydgoskiej?
– Myślałem. O żużlu cały czas się myśli, czy to w jednej, czy w drugiej formie. Przeżyłem tak na dobrą sprawę trzy różne władze w Pile. Za każdym razem jednak wracam, czyli jednak miło mnie wspominają i ja również tak samo wspominam Piłę. Chcę pomagać, bez względu na to, kto tam jest. Ważne, żeby ten żużel w Pile po prostu był.
– Dołączył pan do klubu już tak de facto, po zbudowaniu całego zespołu.
– No tak, praktycznie na gotowy skład. Brakowało tylko wtedy jeszcze juniora. Nowy zarząd dobrze na pewno wszystko „ogarnie”. Ciekawe jest to, że po ogłoszeniu mnie jako kierownika drużyny, zawodnicy, w tym także juniorzy, dzwonili do mnie z pytaniami, czy będzie dla nich jeszcze miejsce w zespole.
– Jak w pana odczuciu wygląda skład Polonii?
– Skład jest naprawdę ciekawy. Są tacy zawodnicy, którzy mieli jakieś małe przeboje w ostatnich czasach, jak chociażby Tomas Jonasson, czy Artur Mroczka. Artur jeździł w klubie, który spadł z ligi, a Tomas pojechał w Daugavpils tylko w kilku spotkaniach. Jeżeli chcą się znowu pokazać z dobrej strony, to Piła jest chyba dla nich najlepszym wyborem. Kolejny jest Tomek Orwat, który stracił sezon w Opolu. Teraz ma szansę, żeby się odbudować, bo na żużlu naprawdę potrafi jeździć. Do tego dochodzą młodzi – Lukas Fienhage, Broc Nicol. Brakuje myślę na tę chwilę tylko jakiś dwóch młodych Polaków.
– Zna pan Piłę, jak własną kieszeń. Czy fani powrócą tłumnie na trybuny po tej przerwie?
– Myślę, że po tych dwóch latach kibice z wielką chęcią wrócą na stadion. Ten skład gwarantuje, że powalczą chłopaki na pewno w meczach na swoim torze. Powinni te spotkania wygrywać. Na wyjazdach mogą się zdecydowanie pokusić o sprawienie jakiejś niespodzianki.
– Polonia ukazując swój herb powróciła nieco do tradycji sprzed lat. Stąd moje ostatnie pytanie, czy w planach klubu jest organizacja imprez takich, jak dawniej, czyli chociażby Turnieju Gwiazdkowego?
– Może i pomysły są. Na razie trzeba jednak ruszyć z nowym sezonem i zobaczyć, jak to będzie funkcjonowało. Trzeba przyszykować tor, ruszyć tę ligę, a później będzie można myśleć już o innych rzeczach.
Źródło: inf. własna
–> ZOBACZ RÓWNIEŻ: RZUTEM OKA – POLONIA PIŁA – POWRÓT LAST MINUTE <–
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!