Marcel Kajzer od lat swój kalendarz stara się wypełniać towarzyski turniejami w różnych zakątkach Europy. Nie inaczej będzie i w przyszłym roku. Zapraszamy na drugą część rozmowy z wychowankiem Kolejarza Rawicz.
W pierwszej części rozmowy z Marcelem Kajzerem, która była opublikowana 6 grudnia, poruszono wątki dotyczące okienka transferowego, a także zbudowanego przez Arkadiusza Ładzińskiego składu na sezon 2020. Dziś zapraszamy na drugą część, w której zabraknie już ligowych tematów, ale pojawi się m.in. kwestia dalszego rozwoju silników Norberta Gatzka czy chęciach startów na długim torze.
Konrad Cinkowski, speedwaynews.pl: – W tym sezonie startowałeś głównie jako doparowy – pod numerem drugim, dziesiątym oraz dwunastym. Często na „dwójkę” narzekał m.in. Paweł Przedpełski. Czy wobec tego cieszysz się na zmianę tabeli biegowej w polskich rozgrywkach ligowych (więcej TUTAJ)? Zagłębiałeś się w ogóle w ten temat?
Marcel Kajzer, kapitan Power Duck Iveston PSŻ-u Poznań: – Ten numer jest trudny i niedoceniany. Klasowy zawodnik da sobie radę z każdego numeru i bez wymówek. Na pewno było trudniej. W moim przypadku spod jedynki jechał David Bellego, który robił w meczu ponad dziesięć punktów z piętnastu możliwych. Ja w tym układzie mogłem zrobić maksymalnie dziesięć, o ile za każdym razem przyjechałbym tuż za jego plecami. Zdobyłem 48 punktów w ośmiu meczach, a to daje średnio sześć punktów na mecz, gdzie lider ma średnią na poziomie dwunastu „oczek”. Myślę, że minimum z tego numeru wykonywałem. Co przyniesie czas, zobaczymy. Na pewno będzie ciekawiej.
– Trochę „odskoczę” na chwilę od polskiej ligi. Jakie plany zagraniczne? Masz szansę na jakiś kontrakt czy nadal będziesz opierał się na imprezach towarzyskich?
– Cały czas szukam i się staram, ale poza granicami nie ma takiego raju dla Polaków jak dla zagranicznych zawodników w Polsce. Nieraz już śmiałem się, że mogę porozumiewać się w języku angielskim i zarabiać w euro (uśmiech).
– Nadal będziesz korzystał z jednostek napędowych Norberta Gatzki (więcej o nich TUTAJ) czy wszędzie będziesz starał się ścigać na swoim standardowym sprzęcie?
– Czas pokaże. Sezon 2019 był dla mnie trudny, nie miałem wystarczająco czasu na to, aby testować i sprawdzać różne ustawienia. Dodatkowo trener zabronił mi jazdy na tym silniku na treningach w Poznaniu. Dziś wiem, że te jednostki mają potencjał i jeszcze będzie o nich słychać w speedwayu. Z Norbertem jesteśmy w stałym kontakcie, współpracujemy, wymieniamy się poglądami i liczę, że ta współpraca przyniesie wspólne korzyści.
W turniejach zagranicznych Marcel Kajzer nie jeździł na ligowym sprzęcie, a silnikach Norberta Gatzki
– Poruszę jeszcze temat rybnicki, a to za sprawą rawickiego szkoleniowca. Zgadzasz się, że Piotrek Świderski zdecydował się na bardzo odważny ruch?
– Kto nie ryzykuje, ten nie siedzi w Rawiczu (śmiech). Na pewno nie będzie miał lekko, ponieważ został nieco postawiony przed faktem dokonanym i nie bardzo było kogo kontraktować. Wszyscy już byli gdzieś dogadani wcześniej, więc zadanie ma na pewno bardzo trudne. Bardzo lubię Krzysztofa Mrozka, który nieraz mi pomógł i mam nadzieję, że teraz pomoże również Piotrowi. Zapewniając mu możliwie najlepsze zaplecze, Piotr przekaże swoją wiedzę i doświadczenia, a to zaprocentuje w stu procentach. ROW zaskoczy co niektórych.
– Byłoby miło, gdyby powtórzyli to, co wykonał Motor Lublin w tym roku. Jak oceniasz skład beniaminka i na co twoim zdaniem będzie stać „Rekiny” w przyszłym sezonie?
– Skład nie powala na kolana – to słyszę i czytam najczęściej. Jednak Václav Milík, Andrzej Lebiediew, Siergiej Łogaczow czy Robert Lambert to zawodnicy, którzy mogą „odpalić”, a Piotr wie, jak podejść do zawodnika. Jeśli tylko trafią ze sprzętem to parę niespodzianek na pewno nam się szykuje.
– Nie można zapominać, że wrócić może Greg Hancock.
– Dokładnie. I już nam się robi jeszcze ciekawiej.
– No dobra, ale nie odpowiedziałeś na drugą część mojego pytania.
– Wydaje mi się, że to skład na utrzymanie, choć na pewno fajnie byłoby zobaczyć, jak wygrywają PGE Ekstraligę (uśmiech).
– W tym roku bardzo często można było u twojego boku podczas różnego rodzaju turniejów ujrzeć Marka Lutowicza, bowiem bardzo mocno ze sobą współpracowaliście. Marek kontraktu nigdzie nie podpisał. Rozstajecie się czy może dołączy do teamu w roli mechanika?
– Marek nie widział dla siebie miejsca, choć podobno początkowo miał nawet ofertę z Opola. Fajnie byłoby z nim trenować czy się jeszcze pościgać, ale zobaczymy.
Częsty w tym sezonie obrazek – zarówno na polskich stadionach jak i zagranicznych obiektach
– Odstąpmy na koniec od klasycznego speedwaya. Pojawiła się u Ciebie chęć spróbowania sił w long tracku. Nadal o tym myślisz?
– Był pomysł i możliwości, jednak po trudnym początku sezonu musiałem się skupić na klasycznym speedwayu i odłożyć temat na później. Czy będzie to w przyszłym roku? Czas pokaże, ale na pewno chciałbym spróbować.
– Dziękuję za rozmowę. Czy chciałbyś coś dodać na koniec od siebie?
– Chciałbym podziękować kibicom, którzy wspierają mnie na każdym kroku – dziękuję, że jesteście ze mną, zarówno w dobrych jak i tych cięższych chwilach. Również dziękuję swoim sponsorom oraz partnerom: Zygmuntowi Mikołajczykowi – AMiT, Jakubowi Kozaczykowi – Iveston, fizjoterapeucie Łukaszowi Witczakowi, swoim mechanikom: Patrykowi Adamiakowi i Maciejowi Szymczakowi, fotoreporterce Sandrze Rejzner, a także: Monice, Leszkowi, Radkowi Patan za wsparcie i pomoc, Kubie i Bartkowi Rauhut – również za wsparcie i pomoc. Do zobaczenia na nowym Golaju. Jedziemy po awans!
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!