Podpisując kontrakt z poznańskim PSŻ-em, Marcel Kajzer wiązał spore nadzieje z jazdą w nowych klubowych barwach. Chciał byś silnym punktem drużyny, wobec czego jego przygotowania, głównie sprzętowe były na znacznie wyższym poziomie. Niestety, nie udało mu się zrealizować planu minimum.
Żużlowiec w listopadzie 2016 roku na łamach swojej strony internetowej zapowiadał, że chce zacząć sezon od „mocnego uderzenia” i pokazać tym, co go już skreślili, że potrafi się ścigać. I zaczął przyzwoicie. W sparingach punktował na dobrym poziomie, nieco słabiej mu poszło w Otwartych Mistrzostwach Słowacji, choć tam zmagał się z problemami sprzętowymi i potrafił kilka „oczek”, a w jednym z wyścigów prowadził z Martinem Vaculikiem. W lidze szło mu już bardziej w kratkę, ale dokładał punkty do dorobku drużyny. Kryzys nadszedł pod koniec maja, gdy w Rawiczu w ćwierćfinale IMP zdobył ledwie punkt, a dwa dni później w meczu ligowym w Gnieźnie w trzech biegach nie zapisał przy swoim nazwisku nic, poza dwoma zerami i wykluczeniem.
Trener Tomasz Bajerski odsunął go od składu, a on szukał możliwości startów w imprezach towarzyskich. Wystąpił w dwóch turniejach Speedway Friendship Cup w Świętochłowicach i w 3. rundzie IM Słowenii. Zdobył w nich łącznie 35 punktów, co pozwoliło mu wrócić do składu. I zasadniczo znów było w kratkę. Dobre występy (u siebie przeciwko Ostrovii 9+3 czy 9+1 w Rawiczu) przeplatał bardzo słabymi (3 u siebie przeciwko Motorowi Lublin czy GTM Startowi Gniezno). Skąd takie wahania? – To jest temat bardzo złożony, na co decydowało kilka czynników. Spory wpływ na to, jak jedziesz ma sprzęt to oczywiste i nic nadzwyczajnego nie odkryłem. Jednak wiele detali decyduje też o tym czy przywozisz do mety trzy punkty czy zero. To co zjadłeś wczoraj na kolację czy dziś na śniadanie, o której położyłeś się spać czy nawet to, co dzieje się w domu. Jeśli masz „czyściutką” głowę to tylko wsiadasz na motocykl i jedziesz, wozisz rywali za plecami. Jednak jeśli coś w niej „siedzi” to tak łatwo już nie jest, choć próbujesz się skupić tylko na żużlu. To bardzo ważne, a niewielu zdaje sobie z tego sprawę. W moim przypadku jeśli chodzi o sprzęt to był on dobry, powiem ci więcej, że bardzo dobry! Jednak nie udało mi się go odpowiednio zrozumieć, poznać. Inaczej on pracował, niż te jednostki, na których startowałem w latach ubiegłych. Znam już jednak mocne i słabsze strony tego sprzętu, poczyniłem kolejne inwestycje i może być tylko lepiej – mówi Marcel Kajzer w rozmowie z naszym portalem.
W sezonie 2017 rawiczanin miał nieco więcej komfortu psychicznego w kontekście walki o skład. Krajowymi pewniakami Bajerskiego byli Mateusz Borowicz i Daniel Pytel, a „Dziki Kajzer” miał rywalizować z Łukaszem Przedpełskim, który już powoli zapomina co to znaczą regularne starty oraz z chcącym wrócić do „czarnego sportu” – Adamem Strzelcem. Teraz będzie nieco trudniej, bowiem do składu dołączył Michał Łopaczewski oraz Marcel Szymko, w którym drzemie potencjał, lecz nie do końca sam zawodnik może go wykorzystać. Na zasadzie „gościa” ściągnięto dodatkowo Sebastiana Niedźwiedzia. Po drugie wzrosła liczba obcokrajowców w meczu z dwóch do trzech, a „Skorpiony” mają m.in. Davida Bellego, Frederika Jakobsena czy Władimira Borodulina. Kajzer jednak się nie załamuje i zapowiada walkę o jazdę w lidze. – Faktycznie, te zmiany regulaminowe co do ilości zawodników zagranicznych wymuszają większą rywalizację w składzie. Wiadomo, każdy zapowiada i zakłada, że będzie w podstawowym składzie. Sparingi i treningi zapowiadają się ciekawie, jednak jak znam trenera Bajerskiego, nie dopuści on do wożenia się wzajemnie „po płotach”. Ja o miejsce w składzie się nie martwię, gdyż jestem pewny siebie i sezonu – dodaje nasz rozmówca, który chciałby tworzyć parę z Bellego.
Kajzer jednak nie ukrywa, że jest coś, co go martwi. – Atmosfera w drużynie, o to się boję. Z racji większej liczby zawodników, niż miejsc w składzie, każdy będzie patrzył jak tu drugiego „wygryźć” ze składu. Jak będzie, czas pokaże. Niech się dzieje wola nieba, z nią się trzeba zawsze zgadzać.
Wychowanek RKS Kolejarza Rawicz będzie miał prawdopodobnie sześć okazji do przekonania trenera PSŻ-u do swojej osoby. Zespół ma zaplanowanych pięć treningów punktowanych (20-21.03 z Polonią Piła, 1-2.04 z GTM Startem Gniezno oraz 5.04 z Orłem Łódź), a ponadto na 27 marca przewidziane są ćwierćfinały Złotego Kasku w Gdańsku, Poznaniu i Ostrowie Wielkopolskim. Inauguracja 2. Ligi Żużlowej zaplanowana jest w wykonaniu „żółto-czarnych” na 8 kwietnia, kiedy to przyjedzie OK Kolejarz Opole. Marcel wierzy, że mniejszy wynik na wadze spowoduje przełożenie na prędkość motocykli – Pod koniec listopada miałem zabieg podczas którego wyjęto ze mnie wszystkie śrubki i metalowe elementy, które znalazły się w moim ciele po upadku w Rawiczu, który miałem w 2015 roku (żużlowiec w turnieju o Puchar Burmistrza Gminy Rawicz atakował w jednym z biegów Marcina Jędrzejewskiego, stracił panowanie nad motocyklem i upadł. Na skutek kraksy doznał złamania trzonu lewego uda z przemieszczeniem – dop. aut.). Teraz jestem tym samym lżejszy i mam nadzieję, że to będzie oznaczało, że na torze będę z kolei szybszy. A trochę tego „dziadostwa” we mnie było… – kończy Kajzer.
źródło: własne
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!