Pechowo zakończył się dla Maksyma Borowiaka udział w 3. rundzie Drużynowych Mistrzostw Polski Juniorów na domowym torze w Lesznie. Wychowanek Unii w jednym z wyścigów po starciu z Nile Tufftem stracił kontrolę nad motocyklem i z dużą siłą uderzył w dmuchaną bandę. Na szczęście wiele wskazuje na to, że skończyło się na siniakach.
Pechowy okazał się być wyścig osiemnasty. Pod taśmą ustawili się Krzysztof Sadurski, Nile Tufft oraz Maksym Borowiak. Startujący z drugiego pola Borowiak dobrze ruszył i chciał założyć się na Tuffta, który późno złożył się w łuk. Po kontakcie między zawodnikami żużlowiec Unii Leszno chciał utrzymać się na motocyklu, jednak mu się to nie udało. Borowiak z dużym impetem razem z motocyklem wpadł w bandę. Całe wydarzenie wyglądało bardzo poważnie.
Na torze po kilku chwilach pojawiła się karetka. 15-latek w ambulansie udał się do parkingu i nie był zdolny do startu w powtórce. Kibice mogli drżeć o zdrowie żużlowca, ale na szczęście obyło się bez poważniejszych konsekwencji. – No jest tak średnio. Obyło się bez złamań i raczej bez uszkodzonych więzadeł. Mam mocno poobijane nogi. Skończyło się na potłuczeniach. Po zawodach musiałem mieć też ściągniętą wodę z kolana – mówi w rozmowie z naszym korespondentem młodzieżowiec.
Maksym Borowiak to wychowanek Unii Leszno. Pod koniec marca młodzieniec zdał egzamin na licencję „Ż” i wtorkowa impreza był debiutem na „pięćsetkach”, jeśli chodzi o oficjalne zawody. Sylwetkę tego zawodnika przedstawialiśmy w ubiegłym roku w naszym cyklu „Młodzi i gniewni”.
źródło: inf. własna
Oferta na PGE Ekstraligę dostępna tutaj -> sprawdź szczegóły!
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!